Forum Ogrodnicze Oaza

Wiem, że niektórzy trzymają glicynię w cieplarni - ale moja absolutnie "open air" też rusza, bardzo wcześnie. Myślę, że jeśli minie obecny ziąb, zakwitnie na Wielkanoc.



A Wasze?

Zaczyna się!



Ledwie może 5% kwiatów rozwiniętych, a zapach już wyczuwalny od płotu nawet dla mojego martwego nosa.

Heeejjj... Nikt tu nie zagląda? Pokażcie Wasze glicynie - za chwilę będzie po spektaklu.
Moje delikatnie zaczynają ronić płatki...

Aniu zaglada zagląda
i ogląda forumowe piękne glicynie jak u siebie nie może
Mam dwie sadzonki odcięte z własnymi korzonkami od matecznej kwitnącej klicyni/od sasiadki

i tak z 6 albo 7 lat sobie są a kwiatka ani jednego
ale dość czekania postanowiłam kupić kwitnącą sadzonkę i tyle

Ja rownież napawam się widokiem Twoich cudnych wisterii. Moja niestety w tym roku w długich pąkach zmarzła a potem jak już wypuścila liście zmarzła ponownie. Zbiera się teraz bidulka i wygląda jak zimą. Sam szkielet.

Ojej...współczuję utraty kwitnienia, ale idę o zakład, że glicynia się pozbiera. Moje w górach nie mają lekko, startują dużo, dużo później (dopiero zdradzają pierwsze oznaki, że żyją), jednak to mimo wszystko twardzielki, jak już raz postanowią żyć i kwitną - byle przemrożenie ich nie zniechęca.
Izo, oczywiście, zakup glicynii szczepionej jest rozwiązaniem "instant" , lecz nie kładź kreski na tej samodzielnie pozyskanej.
Ta wielka, którą pokazuję, posadzona jakoś w roku 2000 lub 2001. Nie kwitła bardzo długo, może i z 10 lat, mimo że chyba nie była z nasienia (zakup marketowy).
W mieście mam jeszcze drugą, od wschodniej strony oplata balustradę mojego tarasu, zapewniając minimalną prywatność jego użytkowania (za moim płotem zbudowano ekskluzywne blokowisko ). Sadzona jakieś 7-8 lat temu, ale ma już pień jak moja łydka, jeśli nie udo . I produkuje tony liści - a kwiatek w tym roku jeden, o ten:



To odmiana o pełnych kwiatach, dlatego na pewno bardziej grymaśna, wybaczam jej to, bo jest moim zielonym parawanem.
Z moich doświadczeń:
Mam prócz wymienionych jeszcze dwie odmiany na wsi, Amethyst Falls i zwykłą, nie pomnę teraz nazwy. AF to odmiana zachwalana jako wybitnie szybko zakwitająca - i faktycznie, skromniutko, ale kwitnie, zaczęła dwa(?) lata po wsadzeniu. Druga z tamtejszych glicynii kupiona kwitnąca - pauzuje od dwóch czy nawet trzech lat (ten czas gna jak wariat ).
Moje wnioski: jeśli jest się osobą młodą, można wsadzać byle co. Jeśli dobiega się emerytury, lub dalej - jak ja - warto kupić naprawdę duży okaz, by cieszyć się kwitnieniem, nim ten profesor na A odbierze nam taką umiejętność...

dobrze mówisz Aniu właśnie ja z tych co muszą się spieszyć

Twoje glicynie piękne
a ja mam widok na glicynie sąsiadki bo wszystkie kwiaty są w moją stronę
właśnie zaczyna kwitnienie ma mnóstwo kwiatów jak rozkwitną wstawie zdjęcie

U mnie jedna też daje dużo zieleni i pięknie wygląda a drugą trzymam krótko bo ponoć to je mobilizuje do kwitnienia
ale ją muszę przesadzić może sie uda w bardziej słoneczne miejsce

To pochwalę się moimi. Jedna kupiona, druga wyhodowana z nasiona. Ale która jest która, to nie wiem

Moja wisteria

kwitnie tylko jednym kwiatem, ale dobre i to. Sadzona grudzień 2017 (chyba). Jest ich 3 splecione razem. Miałam pomysł na "drzewko wisteriowe". Ciekawe czy mi wyjdzie...

Ja też próbuję uformować wisterię na drzewko, na razie wygląda tak




Niestety nie znam nazwy, bo wyhodowałam ją z nasionka.

Moja glicynia Prolific zaczęła wyjątkowo wcześnie wegetację, za co została ukarana przez przymrozek -6⁰C i wszystkie, liczne pąki zmarzły. Przykro było patrzeć.



Ale, w ramach rekompensaty i żeby zrobić mi przyjemność, to teraz wraz z liśćmi wypuściła nowe pąki kwiatowe i ... za tydzień - 10 dni będzie kwitła. Może nie w takiej ilości, jak zamierzała, ale pąków nie jest tak mało. Zdjęcia robione dzisiaj. I to nazywa się empatia rośliny. Nieprawdaż????

Merlin dziekuję za tą optymistyczną relację. Moja wisteria zmarzła dwukrotnie i dopiero nieśmiało zbiera się do życia, więc może będzie jak u Ciebie.

Aniu Ty jak zwykle do przodu /no może nie Ty osobiście/ tylko Twoje rośliny Twoja glicynia już kwitła a moja dopiero ten pomysł rozważała Ale teraz wystroiła się w kwiaty i polała obficie perfumami...

No cudna. cudna! Moja ciężko walczy, a tak pięknie się zanosiło przed jednorazowym -6 stopniowym przymrozkiem. Teraz wygląda tak i nie marzę już o jej kwitnieniu, tylko o przeżyciu

Nie martw się, glicynia to niezwykle żywotne pnącze. Może trzeba będzie część przyciąć, ale odbije ze zdwojoną siłą.
Po moich kwiatach został liliowy dywanik na ziemi - i wciąż lekki zapach...

Moja glicynia kwitła w tym roku wyjątkowo długo i obficie (na fotce mały fragmencik), ale też już zaczęła przekwitać, a dzisiejszy deszcz dokończy dzieła...
Dodam, że glicynia nieprzycinana, bo wspięła się strasznie wysoko:

Trzy posty wyżej jest zdjęcie mojej ledwo dychającej wisterii po majowych przymrozkach. Teraz wygląda tak i powoli zbieram się do jej przycięcia, tylko nacieszę się kwiatami. A Wasze wisterie już przycinacie?

Nimfo, moje muszę ciąć cały czas, bez przerwy i dość brutalnie - inaczej nie miałabym jak wejść do domu, czy posiedzieć na tarasie. Nie mówiąc o okolicznych drzewach, wisteria potrafi młode drzewko po prostu udusić.
Piszę o egzemplarzach w mieście.
Ta na trejażu (i poręczy schodów) również powtarza kwitnienie - oczywiście na czubkach pędów - a właściwie powtórzyła, bo płatki już się sypią. Ale może jutro coś tam pstryknę i wstawię zdjęcie.
Te długie, wiszące pędy u Twojej ciachnęłabym niezwłocznie.
Edit: wstawiam zdjęcia z powtórnego kwitnienia - nie jest to "burza kwiatów".