Forum Ogrodnicze Oaza

Jadziu kiedy siałaś swoje pelargonie?

Około 14 stycznia-nie zapisałam niestety .

MERLIN co daje umieszczanie pelargonii w wodzie z aspiryną ?

Odnóżki kwiatów umieszcza się w wodzie z rozpuszczoną aspiryną w celu wyeliminowania infekcji grzybowych i wirusowych a przede wszystkim procesów gnilnych. W takiej wodzie sadzonki łatwiej ukorzeniają się i wzmacniają swój system odpornościowy. Aspirynę dodaje się też do wody, w której stoją kwiaty cięte.

To ja pokażę jak przechowały się moje pelargonie w różnych warunkach,

przechowywane w piwnicy w ciemności-przycięte i postawione w donicy w której rosła,bez podlewania/praktycznie prawie nic się nie zmieniło,ma zaczątki młodych pędów,słabo widoczne,ale roślina żyje.Wystarczy przenieść do cieplejszego widnego pomieszczenia,co właśnie zrobiłam dzisiaj i powinna podjąć wzrost.


w ciemnej piwnicy bez podlewania,ułożone w skrzynce i obsypane torfem



przechowywana na sucho w gazecie-brak oznak życia,wygląda na uschniętą,włożyłam na kilka godzin do wody i posadziłam do podłoża kwiatowego,zobaczymy co z tego wyniknie,daję jej 2 tygodnie...


przechowywane w chłodnym jasnym pomieszczeniu do plus 10 stopni-krótko przycięte wypuściły mnóstwo pędów,ładne,zwarte kępki







w jasnym chłodnym pomieszczeniu bez przycinana-długie pojedyńcze pędy,słabo rozkrzewione,ale pędy silne,mocne



ukorzenione sadzonki w domowym ciepełku,pora przyciąć wierzchołki żeby się rozkrzewiły

Uuulala... niezła kolekcja Moja przyniesiona z garażu wygląda dokładnie jak Twoja ( ta z widnego i chłodnego) ciągle jej nie ciachnęłam, niech się zaklimatyzuje i wzmocni po zimie. Myslę że za tydzień tez rozmnożę, bo ładny kolorek miała

EWCIU-S czy piwnica w której przechowywałaś swoje pelaśki była ciepła czy raczej zimna. Ja jeszcze w swojej nie próbowałam poniewaz dysponuję tylko blokową na dodatek z rurami od wody.

Bożka nie wiem jaka tam temperatura,bo nie mierzyłam,ale tak ok 5 stopni,albo i trochę więcej.
To jest piwnica pod gankiem w której nie ma rur od ogrzewania ani pieca,raczej chłodna.

Dzięki Ewuniu za wpis .
Pognałam do piwnicy (ciemna, niestety dość ciepła). Po raz pierwszy wyniosłam tam skrzynki z przyciętymi mocno pelargoniami. Nie podlane od jesieni. Żyją, mają delikatniutkie pędy. Przyniosłam do domu, dosypałam trochę świeżej ziemi, delikatnie podlałam. Ustawię przy drzwiach balkonowych.

Armasza dobrze zrobiłaś,że podlałaś delikatnie,trzeba teraz uważać,żeby nie przelać póki się nie wzmocnią i nie podrosną.
Ja też swoje przyniosłam i zaczęłam podlewać,tyle tylko aby zwilżyć trochę podłoże,bo te bladziutkie wybiegnięte pędy muszą nabrać tężyzny.

Moje pelargonie są w bardzo różnym stanie. Sadzonki pobrane we wrześniu są bardzo małe. Czy powinnam je jeszcze bardziej skrócić. I jeszcze jedno pytanko. Czy do wody powinny teraz trafić sadzonki półzdrewniałe czy tylko zielone ??

Bożka nie robiłam nigdy z sadzonek półzdrewniałych,więc na to Ci nie odpowiem.
Ja bym nie skracała,nie bardzo jest co ścinać.
Słabo rosną bo jeszcze mają za mało światła,ale każdy kolejny dzień jest trochę dłuższy i warunki świetlne będą się poprawiać,a co za tym idzie roślinki będą mocniejsze i szybciej będą przyrastać.
Nie wiem jak u Ciebie,ale u mnie dni słonecznych jest bardzo mało,przeważnie chmury i śnieg,deszcz.
To młodym sadzonkom nie pomaga.Jakoś przetrwają ten trudny czas.
Moje stoją w oknie tarasowym południowo-wschodnim,nie ma tam grzejnika.
To bardzo ważne,bo im mniej światła,tym powinno być chłodniej i chociaż młode sadzonki potrzebują ciepła,to w tym przypadku,kiedy słońce słabo i krótko świeci,lepiej żeby nie stały bezpośrednio nad grzejnikiem.
Można pod doniczkę dać np.gruby styropian,żeby nie podgrzewało doniczki od dołu.
Nie wiem czy nawozisz je jakoś,ja swoje podlewam nawozem do pelargonii dawką zmniejszoną o połowę i radzą sobie nieźle.

Wczoraj zrobiłam porządek ze swoimi pelargoniami.Mam jeden gatunek o czerwonych kwiatach.Część sadzonek wierzchołkowych z rośliny matecznej poszło do ziemi.Nie miałam ukorzeniacza i mam obawy czy się przyjmą.Czas pokaże.Roślinę mateczną skróciłam.

Ja dlatego nie skracam jeszcze roślin matecznych - boję się, ze sadzonki się zmarnują.
Na razie prawie wszystkie donice stoją na wschodnim parapecie w sypialni.



Pod parapetem jest kaloryfer - ale włączony sporadycznie.

Aniu,moje mają identyczne warunki:wschodni parapet,pomieszczenie nie ogrzewane.

Obcięłam dziś testowo kilka sadzonek, stoją w szklarence z młodymi warzywami Zwykle kiepsko mi idzie z sadzonkowaniem pelargonii, dlatego chucham na mateczne

Łatka wrote:
Aniu ładnie Ci rosną.Ta najwyższa,lada moment zacznie wypuszczać pąki.

Twój grzejnik jest dość nisko,nie pod samym parapetem,więc jest dobrze.

Koma ja nigdy nie daję ukorzeniacza i dają radę.
Twoje też sobie poradzą,aby tylko nie przelewać...widzę,że w Twoich sadzonkach ziemia w sam raz,nie przelana,będzie ok.

Moja Salmon Confetti zimowana w chłodzie ok.10*C już ma 2 pąki,w takich warunkach spokojnie rosła cały czas i jeszcze kwitnąć ma zamiar.
Aż żal ścinać sadzonki,bo wtedy pąki trzeba usunąć.

Ewa, dzięki za pochwałę dla moich starań o pelargonie - rzeczywiście, kwitną, ale tamte pozostawiłam na ganku, bo są "w jednym garze" z agapantem.
Popatrzyłam na wymienioną przez Ciebie odmianę (wszystko "salmon" mnie rajcuje ) - i pojawiły się w guglu dość różne zdjęcia. Może wkleisz jakieś swoje? W łososiowym kolorze też zimują, takie kundelki (w naturze o ton cieplejsza barwa):



Kaloryfer - jak wspomniałam - robi za półkę, nastawiony na 0.