Forum Ogrodnicze Oaza

O tak Andrzeju,pisałam już że to duże koszty podlewania i jeszcze spryskiwania środkami i też stosuję już tylko żółte lepy ponieważ "my"mamy ilości hurtowe jakby.Jedyne co stosuję to przykrywam sobie spodeczkiem kawę czy herbatę bo inaczej trzeba by pełnić dyżur z wyciąganie muszek, no trzeba się przyzwyczaić,albo kwiaty i muszki albo nic!
A to moje holenderki,z sześciu w trzech jakieś minimalne noski wyłażą ale miejscówek brak,więc muszą poczekać.

Ja swoje to latające odkurzaczem traktowałam ,biłam albo w woreczku z muchozolem zimą trucie ,a latem to muchozolem i do ziemi chemia, bo woda utleniona i wynalazki domowe typu kartofel ,czosnek nie zadziałały.Lepy i woda z płynem żółtym to za słabe było.Raz nawet zostawiłam obierki w woreczku i jak to siadło na tym to zawiązałam i do spalenia.Ukorzenione małe roślinki sobie nie radziły i to było najgorsze.Miałam jedną taką doniczkę jeszcze za czasów barwnych liści,że nic nie pomagało, dopóki nie przesadziłam rośliny do wyprażonej ziemi po dokładnym pryskaniu i myciu rośliny z korzeniami.Nawet okna i parapety wyszorowałam dla pewności Przeczytałam chyba wszystko co o tym napisano .Trzeba znać cykl tej plagi ,prażyć ziemię i stosować kwarantannę jak coś nowego się nabywa. Czasem jest to walka z wiatrakami,ups upierdliwymi meserszmitami wszędzie jak tu krezus napisał.Przywlec łatwo ,zwalczyć trudno .Krezus tak śmiesznie to opisałeś ,gorzej jak ktoś ma uraz do latającego i siadającego nie wiadomo gdzie.Może to prażenie cebul z ziemią to dobra metoda i w tej tem larwy giną ,bo inne z liśćmi to dramat.One też nie lubią cynamonu i żwirku na wierzchu . www.slonecznybalkon.pl/2013/06/ziemiorki...logiczni/Poczytajcie komentarze pod artykułem he he he Bożenko ja w tamtym roku miałam rabaty i widoki po takim zakupie wielu odmian ,emocje ......

krezus wrote:
Ale jeśli masz większe stado chętnych na kawę...zawsze możesz złapać za skrzydełka, wyssać i oblizać

Oj Madzia Madzia za małe te skrzydełka,chyba z lupą by trza było łapać.

nikita5 wrote: Nikita - to posiadasz "wolne hektary" możesz zaszaleć...

Z powodu całkowitego barku parapetów (oraz braku czasu i chęci ich stworzenia) rośliny u mnie stoją na blacie szafki kuchennej... Ostatnio doszłam do wniosku, że ta 1/3 "powierzchni roboczej" jest mi całkiem zbędna


W razie potrzeby dostawię sobie składany stolik... Mam 35 m kw powierzchni całkowitej + 7 futer...

Minerva z kauflandu ma 7 (słownie: siedem) kwiatów
Tzn ma 4, a 3 paki się szykują


Różowy kaufaland wczoraj o 20:31 wyglądał tak:


dziś o 0:32

0 9:30 był taki


Czy możliwe, że czerwony biedronek to Royal Red?


A co do "flayów" - jak żaden sposób nie poradzi, to zostaje pokochać i chować jak własne

CHI wrote: Susan?
Małgosiu, według "posiadanej przeze mnie wiedzy" nie ma takiej odmiany, jak "royal red", to nazwa handlowa. A może się mylę?
Patrząc na Twój blacik czuję, że już jesteś pogrążona...
Tyle pociechy, że jak się zrobi cieplej, możesz wystawić towarzystwo "na pole" , a końcem lata - zasuszyć i schować w ciemnym kącie. I wyciągnąć, jak już znowu będzie baaaardzo smutno.
Za to je kocham

No i jaka to sprawiedliwość,ja z różowym A Blossom a Małgosia taką cudną Susan.Małgosiu,nie mam wolnego nawet centymetra a Ty o hektarach,ja tylko przymierzałam się czy da się co zrobić,te parapety są pełne,pełny jest stół,hipki stoją na obu pufach,szafka w kuchni też zastawiona,na lodówce karton,na .....itd,jeszcze tylko wyrko bez hipków/obok wyrka też stoją/ Jeśli chodzi o czerwonasa to na paragonie wybiło R Lion a czy to on?Cudna ta Suzi.
Aniu,gorzej jak kto pola nie ma.

Wczorajsze

Pink Suprise prawie 20 cm



Merenque

Byłam w Kauflandzie i dlaczego nie wytargałam doniczki z różowym? 'Susan' przeszła mi koło nosa, jak nic. A w naszej biedrze otworzyli kartoniki i z różowych wykwita Apple Blossom, to chyba taka cała partia.

Słuchajcie, jak brak powierzchni poziomych, to jeszcze zostają ściany i wszelkiej maści wieszadełka.

Iwonko piękności pokazujesz.








A to cudo czy w końcu to będzie iść Afrodyta?

Uwaga!, kto ma blisko 'Leclerc'a' z 'Flora Magica'pokazało się sporo dwupędowców różnej maści po ok 15 zł, a więc następna loteria rozpoczęta w nagrodę gratis ziemiórki- nioski. Ale co ciekawsze kończąca się partia ok. 10 szt niby jednopędowce, chociaż pokazują drugi pęd i wszystkie z fiszkami 'Picotee' po 11 zł sztuka niemiłosiernie przelane, ale cebule duże, na oko 28 cm. w obwodzie. Nic nie wziąłem, chociaż 'Pikoty' kusiły ale mam 3 sztuki (jeden pod pąkiem) więc odpuściłem sobie...

Picotee - moje marzenie do Leclerca mam z 400 km

Ja nawet nie wiem ile kilometrów mam ale też chcę Picotka.Andrzeju trzeba było pomyśleć o takich biedakach jak my,ja bym chętnie odkupiła.

Andrzej, wiem, gdzie ten Leclerc - ale nie reflektuję, po pierwsze, akurat dla mnie to przeprawa przez dokładnie całe miasto (chyba że obwodnicą autostradową??? ), po drugie - niespecjalnie reklamujesz "stan techniczny" cebul, a po trzecie, najważniejsze - mam zamówiony z promocji 1+1, ma przyjść w marcu.
Inaczej bym śpiewała, jakby nie to zamówienie
Kiedyś dość często się tamtędy wyprawiałam - po pracy, z Wybrzeża Wyspiańskiego.
Ale kiedyś w Psarach było znośne centrum ogrodnicze...

Dziewczyny, nic straconego ja mogę się jutro depnąć do marketu, kupić, oporządzić je i wysłać gdzie potrzeba tylko żadna gwarancja, że to będzie to. Są pod pąkiem ale trudno rozeznać, wg. mnie tak fifty/fifty, czyli 50/50, że będą zgodne. Korzenie na bank wygnite, ale taki feler to nie feler, można wyprowadzić nowe, byle cebul nie chwyciła zgnilizna za bardzo. No to się zastanawiać, do jutra rana jest czas...

Andrzej, ja bym reflektowała na takiego "oporządzonego" Pikotka. W zasadzie to mam córkę we Wrocławiu, ale nawet nie proszę jej o zakup tych cebulek w niepewnym stanie, bo raczej by zamordowała, zanim do mnie przyjedzie. A gdybyś Ty to fachowo oczyścił z ewentualnej zgnilizny, to mogłaby od Ciebie odebrać, przesypać cynamonem i mi dowieźć. Dałoby się tak?
A jeszcze... te dwupędowce to z fiszkami odmianowymi, czy jak zwykle kolorki?

Pikotów nigdy dość, Andrzeju ja też poproszę dwa Na jesień do zamówienia mam, oprócz hipków, hiacynty Dark Dimension i/albo ale chętniej "i" Midnight Mystic

Słuchajcie, mam jeszcze jedno zmartwienie.
Otóż niektóre z ubiegłorocznych cebul wypuszczają liście jakby czymś porażone:





Nie wiem, czy na zdjęciu to widać - jakby plamki, owalne, z prawie prześwitującym środkiem, za to obwódka ciemniejsza od wybarwienia reszty liścia. Co za bydlę? Szkodnik? Grzyb?
I tak pryskam "po całości" Polysectem co kilka dni, bojąc się nawrotu wełnowców (mimo ze większość cebul moczyłam około doby przed posadzeniem, w roztworze Polysectu właśnie).
A może co innego? Brak jakiegoś składnika? Tych, co dopiero zaczynają rosnąć, jeszcze nie nawożę .