Wszystkich odwiedzających mój wątek (jak i tych po cichu oglądających) witam bardzo, bardzo serdecznie!!
Gabriel wrote:
Niesamowite, jak to wszystko mieścisz
Hoje cudne
Inne kwiatki też
Tobie to dobrze, bo upał i susza nie wpływają na wygląd roślin
Roślinkom może i dobrze, bo mnie nie najlepiej. W ciągu dnia leżę sflaczała jak skóra z dzika, dyszę z gorąca jakbym po saharze ze 20 kilomterów bez odpoczynku przebiegła, a moje płucka domagają się rzeźkiego powietrza, bo czują się teraz jak ryba bez wody. No i weź tu żyj człowieku!!
Pytasz jak to mieszczę? Ano jakoś się upycha, czasami nawet cudem, i jakoś mi to idzie do przodu. Miejscówki już brak, więc rozum mówi ''Nie ściągaj już niczego'', a serce gada: ''Weeeeeeź, tego jeszcze nie masz!''
I jak jedno z drugim pogodzić by był wilk syty i owca cała?
Masz rację Aniu, hoj jest całe mnóstwo, i gdybym chciała ich mieć choć 1/10, to zarosłabym nimi tak, że potrzebna by była maczeta by mnie odnaleźć. To chyba jedyne roślinki które wraz z przeprowadzką mi nie marnieją. A ich aromaty podczas kwitnienia są różnorakie i nie do opisania w zachwycie, roznosząc się po całym domu. Ta co ma takie ciemno różowe kwiaty zebrane w kulkę to hoja Pubicalyx. Ponoć - z relacji i doświadczeń innych hojomaniaków - jest ona raczej nie chętna do kwitnienia, ale u mnie jest inaczej - chętnie mi zakwita, choć może nie obficie. Bardzo słodko pachnie! Szkoda że zapachu nie można przez monitor przenieść.
Gdybyś chciała szczepkę hoi carnosy, wystarczy dać mi cynk, nie ma sprawy!!
Barakudko, Calicynce ukorzenianie idzie wręcz nie chętnie i boleśnie powoli. Ja jednak się nie poddaję i nie odpuszczę misiatej hojce tak łatwo.
Wendko, ten mój ''fiś'' to już bardzo mocno zakorzeniony okaz hojomanii i nawet Roundape by go nie wykorzenił!!
Miałam mieć w tym akwarium rybki i nawet się powoli szykowałam do tego, ale przeraziłam się wymienianiem wody co 2 tygodnie,a w mojej ''dziurze gdzie wrony pętlę mają'' woda jest na wagę złota niemal. Więc sobie urok posiadania rybek odpuściłam. Chciałam nawet je sprzedać, ale Barakudka mi podpowiedziała by z niej zrobić żłobek. No i tak się stało. Wysypałam żwirki podlałam wody i powstawiałam roślinki, niech się ukorzeniają i puszczają.
Jakbyś kiedyś chciała którąś z hoi przez Ciebie wymienionych, to daj znać. Tylko nie teraz, bo są w fazie kwitnienia.
Oczywiście wszystkich zapraszam częściej i ponownie! Będzie mi miło (chciałabym żeby wam też)!!