Newrom odpowiedź na post.
Piszę dopiero teraz, bo mi się „rzeczywistość rozjechała” dużo bardziej niż zwykle. No ale skoro obiecałam, to w końcu powinnam.
Nie ma obowiązku znać się na kynologii, zwłaszcza na Forum Ogrodniczym.
Zastanawiałam się jak najprościej „przełożyć” hodowlę psów na hodowlę roślin. Wymyśliłam coś takiego
Niektórzy ludzie chcą mieć kwiaty, nieważne jakie, ogrodowe czy domowe, aby by były i cieszyły oczy.
Inni wolą mieć kwiaty domowe.
Niektórzy różne kwiaty, inni preferują tylko kwiaty amarylisy. Kupują kwiaty w różnych marketach i cieszą się z uratowania kwiatom życia.
Ale są ludzie, którzy chcą mieć kwiaty amarylisy określonej odmiany, za czasami niemałe pieniądze. Też im wolno.
Problem zaczyna się jeśli chce się kupić kwiat konkretnej odmiany – powiedzmy Silver Queen.
Jak weryfikować hodowle, aby kwiat był zgodny z naszym wymarzonym wzorcem? Szukamy kwiatów u sprawdzonych producentów, w sklepach czy hurtowniach, szukamy opinii o sprzedawcach. A i tak się można naciąć… Uczciwi sprzedawcy kwiatów przyjmują reklamacje, a nie uczciwi, bądź oszuści okradają nas z marzeń o „idealnym kwiecie”.
Zmieńcie „kwiaty” na „psy” i „odmiany” na „rasę” i macie „podstawy kynologii wg. Ja”
Ale o ile Silver Queen okaże się pomyłką i stracimy trochę kasy i marzeń, to zakup „nie takiego” psa (na całe PSIE życie) ma inne konsekwencje.
Kiedy moje różne psie znajdy i podrzutki odeszły postanowiłam kupić psa. Jako zootechnika od koni, życie mnie nauczyło, że dobry koń od „byle jakiego” różni się tylko ceną zakupu. No bo jak już go kupię, to musi dostać dobrze jeść, mieć odpowiednie warunki czy opiekę weterynaryjną. Czyli kupuję najlepszego (czyli najdroższego, chociaż nie zawsze) konia na jakiego mnie stać. Zawodowo używałam „końskich ksiąg rodowodowych”, to niesamowite, że mogłam wyprowadzić rodowody moich koni do ich przodków sprzed wojny. Była to duża pomoc przy skojarzeniach w hodowli.
Takie same założenia przyjęłam przy zakupie psa. A ponieważ w planach miałam hodowlę (w sensie „zostawić sobie szczeniaka od mojej suki”) w grę wchodziła tylko legalna, zarejestrowana i uznana hodowla czyli ZKwP. Zresztą wtedy jedyna.
Członkiem ZKwP jestem od 24.01.1992 roku.
Kiedyś hodowałam psy, bodaj 10 miotów bokserów i buli. Coś tam nawet moje psy osiągnęły na wystawach i w agility. Teraz wolę kupić szczeniaka niż kryć własne suki.
To wszystko co się działo w kynologii w tzw. „międzyczasie” „ćwiczyłam” na sobie.
newrom wrote:
Stowarzyszenia są różne. Hodowcy nie chcą być w jedynie słusznym z różnych powodów, czasami to wysokie koszty, czasami chęć do ukrywania tego co robią, a czasami mają inną wizję stowarzyszenia i nie po drodze im z ZK. .
Związek Kynologiczny w Polsce (ZKwP) był pierwszym stowarzyszeniem (a nie „jedynym słusznym”), który zrzeszał hodowców, nadzorował hodowlę, prowadził dokumentację (w tym baza rodowodów – niesamowita praca) i nadawał uprawnienia hodowlane.
Tutaj jest historia powstania ZKwP.
Ludzie w Oddziałach ZKwP byli różni. Tak jak w Polsce jest. W naszym Oddziale pewne rzeczy nam (hodowcom) się nie podobały, to na Walnym Zgromadzeniu zmieniliśmy zarząd i wzięliśmy się do pracy. Dużo by pisać.
Powstawanie innych stowarzyszeń „działo się na moich oczach”.
Głównymi powodami rezygnacji z ZKwP było niedotrzymanie przez członków
statutu i
regulaminów organizacji do której się DOBROWOLNIE zapisali i których DOBROWOLNIE zobowiązali się przestrzegać.
Newrom piszesz o „wysokich kosztach” ZKwP. Koszty założenia hodowli = dla właściciela suki
(na dziś)
to składka – 70 zł, wpisowe – 50 zł ,rejestracja psa – 30 zł, wyrobienie rodowodu – 60 zł, testy psychiczne (dotyczy ras podlegających próbom pracy np. boksery) – 80 zł.
potwierdzenie badania w kierunku dysplazji (HD/ED) (dotyczy określonych ras np. boksery) – 30 zł,
wyrobienie przydomka hodowlanego (1 dla wszystkich psów w hodowli) - 120 zł.
Czyli „na dzień dobry” 440 zł, ale oprócz składki są to opłaty jednorazowe dla danego psa Do tego dochodzą min. 3 wystawy (suka musi mieć min. 3 oceny bardzo dobre z 3 wystaw, w tym jedna międzynarodowa lub klubowa, pies minimum 3 doskonałe. W wieku powyżej 18 miesięcy. Czyli jakieś 500 zł i mamy sukę hodowlaną.
Cóż. Czasem więcej wydawałam na rośliny…
Jakby Ktoś chciał sobie porównać cenniki ze „stowarzyszeń”
SHKiPR
Ogólnopolskie Niezależne Stowarzyszenie Miłośników i Hodowców Psów i Kotów Rasowych –
Canis e Catus.
Regulaminy też można sobie porównać, bo niby takie same, ale nie do końca.
Skąd się wzięły psy kiedyś (przed 2012 r) „rasowe bez rodowodu”?
Z mojego doświadczenia:
1.Były to psy, które nie spełniły minimum hodowlanego, czyli ocena bardzo dobra x3 dla suki i 3 x doskonała dla psa. Dlaczego? Tych ocen nie dostawały psy z wadami budowy, agresywne (pies na wystawie nie dający się dotknąć sędziemu lub wręcz atakujący go) lub lękliwe. Psy, które nie zaliczyły testów psychicznych lub nie miały wymaganych badań. No ale koszty na psa się poniosło, to szczeniaczki muszą być…
2.Krycie psów rodowodowych, ale bez uprawnień hodowlanych – szczeniaki nie dostawały metryk (= a później rodowodów).
3. Następna sprawa to „podwójne mioty”(jeden z rodowodem, a drugi miot bez), ale to jest oszustwo (podpisałeś ścierwo deklarację członkowską i znasz regulamin) i skurwysyństwo w stosunku do suki i nabywców szczeniąt. Za coś takiego u nas w Oddziale wyleciało parę osób. Niektórzy założyli własne „stowarzyszenia”.
Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt, która weszła w życie z dniem 1 stycznia 2012 r. ”wylała dziecko z kąpielą”, bo zamiast ukrócić rozmnażanie „rasowych bez rodowodu” zmusiła pseudohodowców do rejestracji „stowarzyszeń” i teraz wszystko, co się rozmnaża ma rodowód.
Tutaj jest więcej na ten temat.
A tu lista - zwróćcie uwagę jaki "fajny hejt" w komentarzach.
Ciekawostka: Długowłosy owczarek niemiecki i biały owczarek szwajcarski najpierw były nieuznane przez FCI i ich związki w poszczególnych krajach, ale były hodowane „na rodowodach FCI rodziców”, dlatego można je było potem uznać za odrębną rasę. Odmiana długowłosa owczarka została uznana przez FCI od 1 stycznia 2011.Biały owczarek szwajcarski do lat dziewięćdziesiątych XX wieku określany jako biały owczarek niemiecki, dopiero w 1991 został uznany za odrębną rasę.
Wzorca FCI biały owczarek szwajcarski doczekał się 04.07.2011.
Wzorce ras uznanych przez FCI
newrom wrote:
Żony znajomych strasznie pomstowały na ten jedynie uznawany poza granicami związek, a musiały być do niego zapisane bo jeździły z psami (bernenczykami i jakimiś takimi zdeformowanymi - mopsami czy innymi powypadkowymi). A z racji swoich kontaktów poza granicami twierdziły że jedynym powodem nie uznania innych stowarzyszeń jest czarny PR robiony przez związek kynologiczny. A temu bardzo się nie podoba że nie ma monopolu na rynku krajowym co przekłada się na wpływy. .
ZKwP jest uznawany poza granicami kraju, bo taka była umowa międzynarodowa. Najstarsze stowarzyszenie z każdego kraju
zrzesza się w FCI.
Nie ma obowiązku wystawiania psów rasowych.
Skoro wystawiasz, to znaczy masz w tym jakiś cel. Żony znajomych nie musiały jeździć na wystawy.
Ja mam psy z rodowodem FCI i na wystawy jeżdżę rzadko. Jeśli już to towarzysko, a przy okazji wystawiam psy. Tylko Devinie „zrobiłam championat”, bo obiecałam jej Hodowczyni. „Zrobiłam” w sensie, że pojechałam na 3 wystawy w tym 1 międzynarodową. I dostała 3 wnioski na championa (CWC – Certyfikat Wystawowego Championa) od 3 różnych sędziów w odstępie 1 do 3 więcej niż pół roku.
newrom wrote:
A cała zabawa wzięła się z patologicznych przepisów. Trzeba być gdzieś zapisanym, żeby prowadzić legalną hodowlę. Bo najważniejsza sprawa to mieć legitymację i członkostwo.
Fakt. Przepisy są patologiczne, ale te z 2012 roku. Bo „stowarzyszenia” oszukują kupujących. Teraz niby mają swoje wystawy, sędziów, ale jeśli się nie znasz (=nie zagłębisz się w temat) to kupując szczeniaka z rodowodem innym niż ZKwP na wystawach FCI go nie pokarzesz.
Ale to jest pikuś. Tylko ZKwP ma bazę rodowodów. Cała reszta „stowarzyszeń” przyjmowała psy „podobne do” jako psy rasowe. Genetyka to bardzo wredna bogini i można się zdziwić, co wyjdzie po takich „rodowodowych” pieskach. Rodowody FCI są czteropokoleniowe, ale aby uniknąć krycia w pokrewieństwie trzeba było cofać się dużo dalej. Pamiętam jakie miałam problemy aby pokryć moją Chimerę. Wszystkie psy, które mi się podobały, to była rodzina. A to były lata dziewięćdziesiąte.
Podejrzewam, że teraz psy w „stowarzyszeniach” są jeszcze bardziej spokrewnione, bo braki w dokumentacji i kto będzie jechał setki kilometrów do super reproduktora, jak można pokryć sukę „za płotem”. A potem płacz, bo choroby genetyczne… No i kto w takich „stowarzyszeniach” bada psy? Na choroby typowe dla rasy? U bokserów dysplazja, spondyloza i serce. Widać to w ogłoszeniach o szczeniakach.
Dolnośląski Związek Hodowców Psów regulaminów i statutu na stronie nie ma, ale f
ajnie o sobie pisze.
A jeszcze ciekawostka. Nazwa stowarzyszenia
ZK.PL Podobne do czegoś?
W pdf wrzuciłam kilka ogłoszeń o sprzedaży bokserów z olx z dziś. Popatrzcie na zdjęcia i treść ogłoszeń. Tak jakoś się różnią? Nie będę komentować, bo i tak mi strasznie dużo wyszło.
I jeszcze o cenach... Kiedyś pies rasowy kosztował średnie 2-3 pensje. Teraz można powiedzieć, że rasowe staniały, a "stowarzyszeniowe" są drogie jak diabli. Bo na przykład taka yoreczka mini XXXS.