Kokos ewidentnie knuje co by tu zbroić, po spojrzeniu widać, z Okamim się już znamy
Pozwólcie że przedstawię swój oddział karny.
Najstarsza siedemnastolatka z Rudy Śląskiej, ze schroniska, dawano jej ze trzy miesiące życia bo była w takim stanie że się serce ściskało, po intensywnym leczeniu wyszła z najgorszego, babcia Margolcia/w schronisku Mysza, jest z nami ponad dwa lata, mało już chodzi, ząbki się posypały, niedowidzi ale się nie poddaje.
Reprezentanci opolskiego schroniska Ziuta, uciekła przed uśpieniem, dziewczyny wyprosiły w schronisku żeby ją operować a nie usypiać (zaawansowane ropomacicze), do młódek też nie należy, ma 13 lat i jest
głucha jak pień, reaguje na spacerze tylko na silne klaśnięcie lub na dotyk, kot Krzyś/w schronisku Biszkopt (norweski leśny), wracał do schroniska jak bumerang, bo Krzysiu jest
głupi jak młotek, był bity i ma kuwetowe problemy, prawdopodobnie był dyscyplinowany biciem, wiek nieznany około 3-4-5 lat u nas dwa, Krzyś podgryza mnie jak jest głodny i nie miauczy jak kot tylko kracze jak wrona i nie mruczy tylko grucha jak gołąb.
Opolskie schronisko, Skarpeta-imię schroniskowe i takie zostało chociaż moja córa woła na nią Skarleta, ma siedem lat, u nas czwarty rok. Była zatuczona i chora, szczuplutka już nigdy nie będzie, ale jest doprowadzona do porządku, zdrowa, taka kocia Lady, trochę autystyczna, nie brata się z pospólstwem (czytaj z resztą bandy).
Yoshi vel Jojo z pseudohodowli, był tak skołtuniony że trzeba go było obciąć do skóry na łyso, niesamowicie wierny i przywiązany do mnie, bezproblemowy.
Myszkin, a właściwie Myszkina, podrzutek, skończyła rok, znalazłam ją w krzaku złotlina, kot pyskaty jak mało kto, na jeden wyraz odpowiada dziesięć.
Pozostałości sprzed akcji sterylizacji dzikusków, Majka/czarna i Ursus/łaciaty, są po zabiegach, z późnojesiennego porzuconego miotu, przyszły same pod drzwi, sześć sztuk, cztery znalazły nowe domy.
To Kopalniak, kot z rowu, wyrzucony,stary, bardzo chory,
zdychąjący, musiałam go wziąć na ręce bo nie miał siły się podnieść, mieszka w spiżarce, jest gospodarzem podwórka i trzyma dyscyplinę, wychowuje sobie następcę Hasana, dzikusek który sobie nas wybrał. pierwszy Kopalniak drugi Hasan.
Jest jeszcze kot kurnikowy Józek, mieszka z kurami, tak sobie postanowił i już, dzikus oczywiście, lubi podjadać kurom co lepsze rzeczy, ale jeszcze się fotki nie dorobił, a tu dwie kotki dzikuski, po sterylkach oczywiście, z jedną z nich stoczyłam nie lada walkę żeby ją złapać na zabieg.
Jest jeszcze królik który sobie przyszedł na podwórko do nas znikąd i już, to królik mojego eMa, bo ja go chciałam oddać, ale M powiedział ze nie odda go na wielkanocny pasztet, więc został, ma na imię Królu Złoty.
Nie mam mysz, nie mam nornic, nie mam kretów ale mam mszyce i ślimaki pomrowy