Forum Ogrodnicze Oaza

Zaległe fotki z końca października

Ta sama gladiola 3 tygodnie później

Aguś
Zastanawia mnie jedna, jedyna rzecz - zawsze wstawiasz takie fotografie, które powodują szybsze bicie serca i już nie ma odwrotu ... muszę się jeszcze bardziej ( o ile to możliwe ) zakochać w Twoich klimatach
Domek, ganek, stara taczka, taki swobodny, naturalny ogród, żadnych wrzaskliwych, wymyślnych "okazów"...
Dziękuję Ci za te wyprawy

Aniu
Zakochuj się zakochuj, może latem mnie odwiedzisz W końcu to nie tak daleko, można zajechać np. w drodze nad morze.

Okazów nie posiadam, bo one zupełnie nie pasują do mojej wsi. Mamy tu 17 kominów, z czego tylko 2 zostały wybudowane w ostatniej 50-dziesięciolatce. Jeden z tych "nowych" (15 lat) domów widać czasem na moich zdjęciach, bo to dom najbliższej sąsiadki z naprzeciwka
Zapraszam zatem na dalszy spacer.

Najpierw daję foteczki zaległościowe, których nie wkleiłam, bo brakło mobilizacji Jak już je wreszcie zrzuciłam z aparatu zrobiły się przeterminowane

Zatem uruchamiam maszynę czasu i ruszamy w przeszłość niebardzo odległą - 19 października

Południowa ściana domu, w której jakiś......(gamoń?) nie zrobił ani jednego okna. Trzeba ją było zatem jakoś wykorzystać

Ostatnie z tych winogron zerwałam w piątek, ale nie miały już słodyczy lata ni wczesnej jesieni.

Aguś
Fakt, że nie ma okna w niczym nie przeszkadza. Gdyby było, zarosłoby je to piękne winogrono i efekt byłby ten sam. Plus żmudne mycie okien pomiędzy pędami Ale ale ... cóż wyniuszył w narożniku muru kiciuś ? Zawsze rozczulał mnie widok kociego noska "dziobiącego" nieznany przedmiot albo jedzenie, albo ludzką rękę... bardzo miłe uczucie

Maszyna czasu jest niezwykłym wynalazkiem, zwłaszcza w czekające nas ciemne i zimne dni - spójrz z boku na to połączenie ceglanego muru, pnących winogron, kamyczków, róż i aksamitek ....- naprawdę romantycznie ...
Agulek, o jakimkolwiek wyjeździe mogę tylko pomarzyć. Ze względu na psiska nie wiemy, co znaczy urlop poza ogrodowym!
Jednak już samo wędrowanie po Twoim wątku wprowadza w bardzo przyjemne odprężenie

Aniu
Dla mnie brak okna od południowej strony jest dziwny. Jak można tak budować domy w naszym zimnym klimacie. Chciałabym by w domu było więcej słońca, ale niestety, jest tylko rano, a potem późnym popołudniem.

Kicia jest wszędobylska, lubi wszędzie wetknąć nosek. Latem znosiła mnóstwo myszy, nornic i kretów Na szczęście jest na tyle samodzielna, że na kilka dni zawsze można wyjechać. Najwyżej sąsiadka ją podkarmia. Na ogół jest z nami w domu, ale lubi buszować po podwórku i jak wyjeżdżamy to ma swoje lokum w specjalnie dla niej zrobionej budce.

Ostatnie październikowe pomidory

Umiałaś zbudować mur, to tym bardziej możesz wyburzyć kawałek południowej ściany
Wstawisz pasujące do pozostałych okna, a nad nimi zrobisz łuczek z odzyskanych cegieł
Nie święci garnki lepią

Ta... pomarzyć dobra rzecz, a kto mi na to pozwolenie wyda

A tak całkiem serio, wyobrażacie sobie budować dom i nie zrobić ani okienka od południa? Jakieś dziwolągi to budowały Ja rozumiem - gdyby ten dom stał sobie w jakiejś tam Hiszpanii, ale tu? Gdy na każdy promień słońca czeka się z utęsknieniem?

Wszystkie inne domy we wsi mają dużo okien od południowej strony, sprawdziłam - czyli moje przemyślenia w tym temacie nie są jakieś z palca wyssane.

Nie narzekaj, lepsze winogrona niż oglądanie słońca przez zakurzone szyby...... , kiedy przyjdzie lato i tak niemiłosiernie pali to lepiej okien nie mieć....wyszło na to, że jestem dziwolągiem.......

Słońce pali?? Ciekawe gdzie? U mnie może z 5 dni w roku, to wtedy chatka na moment się przyzwoicie rozgrzewa, a tak to zimno i ponuro. Dla mnie tego słonka ciągle zbyt mało
I tak się cieszę, że zimą gdy spadną liście poranne słońce czasem wpada przez okna i przyjemniej się wstaje.
Na tej ścianie zmieściły by się i winogona i ze 2 okna
Na szczęście mam taras w zacisznym miejscu, więc tam mogę wygrzewać kości na leżaku, a do domu wchodzę wtedy tylko gdy muszę

U mnie gdy zacznie grzać to 5,6,7 tygodni pali bez końca.........

Winogron już u mnie nie ma więc muszę nadgonić zaległości i pokazać co nieco ze swoich plonów

Fanny - niestety czeka ją eksmisja, bo mimo pięknego wyglądu nie dojrzała do 20 października, a potem musiałam zerwać, bo przyszedł przymrozek. Jeśli w takim roku nie dojrzała na południowej stronie, to nadaje się tylko na południe Polski.





Swenson Red - słodziutki, pyszniutki!





V 25/20 - fajnie dojrzały pyszne





Jesień w winniczce

Smakowite fotki! Jak pięknie i słonecznie w Twojej maszynie czasu - ja się dziś czuję, jak sopel lodu.. DObrze doładować akumulatorki..

Wspomnienie co prawda tylko pozostało, ale jak miło powspominać
U nas dziś całkiem przyzwoite temperatury, a ja dogrzewam się nalewką, chętnie bym Ci podesłała trochę, by się sopel stopił

Nie trzeba nalewki - Zakuś leży obok mnie i co chwilę kopie nogą przez sen.. Jeszcze kilka razy mi w łydkę zasunie, to się mi krew zagotuje

Zapomniałam napisać, że rewelacyjne masz ogrodzenie!!

Kochany Zakuś, zawsze można na niego liczyć!

Ta moja naleweczka taka niby słabiutka... lodu dodałam, bo gęsta jak syrop. Wiśnie w tym roku były wyjątkowo dorodne. Jest nieprzyzwoicie smaczna i nieprzyzwoicie grzejąca!

Nie żebym znów marudziła, ale ogrodzenie mnie wzywa niemal codziennie. Gdy tylko na nie spojrzę woła- chodź.... pomaluj mi deseczki (latem pomalowałam połowę, bo na kolejnym przęśle leżała róża i miałam pretekst, by poczekać aż ją przytnę. Przycięta od września ) Po chwili woła znów: moje słupki chciałyby trochę cementu w ubytki i farby nowej, zlituj się, zlituj dobra kobieto!! A ja niezmiennie obiecuję - już wkrótce

Z tymi oknami to masz 100% racji - ja doceniam w moim domku, budowanym przez Niemców w 1930 roku fakt, że dwa główne pokoje mają duże ona wychodzące na południe. Latem wystarczy spuścić rolety, a zimą, gdy świeci słoneczko jest naprawdę przyjemnie. Od północy jest natomiast kuchnia - i tak powinno być!
Ale na tym południowym murze pięknie rosną Ci i owocują winogrona A i pomidorki bardzo apetycznie wyglądają

Cieszę się, że ktoś mnie wreszcie rozumie Ja wiem, że Wy mieszkacie w innym klimacie i że u Was bywa prawdziwe upalne lato, ale tu zdarzają się tylko upalne dni, więc człek tak za słonkiem tęskni...

Te winogrona, to już - że tak powiem - drugie nasadzenie. Najpierw posadziłam jakieś takie tubylcze odmiany - "ciemne i smaczne, różowe bardzo smaczne". W rzeczywistości okazały się niejadalnymi glutami, więc po 3 latach wykopałam je. Na szczęście miałam już przygotowane podrośnięte krzewy do wysadzenia.

Pomidorów mam jeszcze całą miskę, dojrzewają powoli, ale większość z nich ma zelówkowatą skórkę.

Te były jako ostatnie w gruncie



Teraz powoli opróżniam szklarnię, wyrwałam już z jednej strony. Trochę żmudna ta robota, bo trzeba odcinać i wyplątywać sznurki. A pyli się z nich okrutnie - to chyba szara pleśń. Pewnie wypadałoby czymś odkazić całą szklarnię.

Ostatnia śmieszna fasolka. Chyba z zimna ją tak skręciło. Była bardzo delikatna w smaku, pyszna