Forum Ogrodnicze Oaza

Igor wrote:
Mrozy, a właściwie mroźne wiatry na przedwiośniu mogą być przyczyną uszkodzeń tkanek roślin. Połowę ogrodów wykaszamy sobie sami na własne życzenie, oczywiście nie przyznając się do własnych błędów i niewiedzy jaka często nam towarzyszy przy ich zakładaniu i pielęgnacji. Swoje niepowodzenia w uprawach przypisujemy aurze i wszelkim plagom jakie co roku nawiedzają nasz ogród. Za wszelką cenę dąży się do tego aby ,,mieć" w ogrodzie a nie ,,być" w ogrodzie. Przyroda sama nam podpowiada czego zaczyna jej brakować i co należy uzupełnić aby zachować równowagę biologiczną.
Co z tego?
No co z tego jak uparty człowiek nie chce jej słuchać?
Napiszę po raz kolejny.

Ogród bez warstwy próchnicznej ziemi był, jest i będzie ogrodem martwym..

Mróz dla roślin dobrze odżywionych i o prawidłowo ukształtowanej wewnętrznej strukturze nie stanowi dla nich praktycznie żadnego zagrożenia. Niszczycielską siłę sprowadzamy sobie do ogrodu my sami, wraz z wprowadzanymi do gleby sztucznymi nawozami.
Nawozami które po pierwsze nie są w stanie stworzyć warstwy próchnicznej, a po drugie niszczą wszystko to co napotykają na swojej drodze.
Nie dość, że niszczą nasze zdrowie to jeszcze pełnią niszczycielską rolę w życiu wszystkich pożytecznych mikroorganizmów.
Mikroorganizmów bez których proces mineralizacji i humifikacji substancji organicznej nie jest możliwy do przeprowadzenia.
Czy w takich warunkach to mróz przenika do włośników korzeni i powoduje zamieranie roślin?
Nie!
To miliardy niczym niezagrożonych patogenicznych nicieni stwarza sobie raj w systemie korzeniowym naszych roślin i stawia tamę utrudniającą przepływ substancji odżywczych do całego ich organizmu.
To one wykaszają nam połowę ogrodów.
Mróz tylko kończy dzieło.
Nasze dzieło nieodpowiedzialnego i nieprzemyślanego gospodarowania naszymi ogrodami.

Pozdrawiam. Waldek.

Roma to umie ustawić się w życiu.

Waldku, akurat ja, to mam bardzo dużo urodzajnej gleby i kompostu, bo moja działka była na miejscu starej cegielni
i życie trzeba było tam wnosić od nowa. Od kilku lat corocznie rozsypują spore ilości dobrej jakości kompostu.
Tylko nie wiem czy mrozy na poziomie -30* i zerowej pokrywie śnieżnej nie zabiłyby u Ciebie sporej części roślin.

U mnie zeszłej zimy zabiły sporą ilość róż i to nie tylko świeżo posadzonych. Do tego wiele gatunków bylin, a ziemię mam nieskażoną żadną chemią i glebę z dużą zawartością próchnicy. Jednak tak jak napisał Igor, mrozy blisko -30 stopniowe bez pokrywy śnieżnej nie dały szans roślinom mimo mojego solidnego ich okrycia.

Gosia wrote: Gosiu-czy powinnam się zaczerwienić?

Ja sobie wymyśliłam, że taką mokrą tekturę kładłabym np pod żwirek, czy korę. Zamiast agrowłókniny.

Roma wrote:
Dlaczego zaczerwienić?? Raczej poprosić o większą sadzonkę, którą się jeszcze da podzielić dla koleżanki, w końcu jak już wybiorę się na Jaśkową polanę to szkoda pustych przebiegów robić.

Daniela wrote: Polecam, zwykłą szaro-beżową tekturę z kartonów kładłam na cienistej rabacie /bo tylko ją ściółkowałam/, w kawałkach, jeden obok drugiego i na to kora. Suchą, po podlaniu robiła się mokra, chwasty nie rosły. Myślę, że do wiosny się rozłoży i trzeba będzie nową. Celuloza zwabi dżdżownice.

Melduję się Romko na Jaśkowej polanie.
Twój wątek podczytuję sobie dość dawno - anonimowo i cichutko. W końcu postanowiłam się odezwać.
Piękny masz ogród i kawał roboty za Tobą. A co do brzozowych zagajników- to, jak poprzednicy już mówili, brzozy bardzo wysuszają ziemię, potrzebują dużo wody. Mam jedną brzozę o trzech pniach, ponad 30-letnią i rzeczywiście sucho pod nią i wokół.

Fajny pomysł z tą tekturą - wszystko jest dobre , żeby zatrzymać chwasty

Romciu, przegapiłam nową odsłonę .
Ale już jestem .

Danielo-ja pod żwirek dałam matę ogrodniczą w obawie,że karton szybko się rozłoży i zielicho będzie mi wyłazić.
Gosiu-przy następnym sępieniu będę pamiętać o Tobie
Kasiu-tu się z Tobą zgodzę
Witaj Małgosiu na Jaśkowej cieszę się,że wreszcie dałaś głos
Margolko-na chwasty to chyba nie ma 100% sposobu toż t gadziny potrafią przez asfalt się przebić
Edyto-miło,że wpadłaś
Zmożona chorobą i niemożliwością wydawania głosu,zająwszy się analizą wpisów w Jędrzejówce zapadłam na kolejną przypadłość zwaną"krzewy jagodowe"Nie wiem czy skromny budżet emeryta będzie w stanie udźwignąć takie brzemię no ale od czego są wyzwania?

Tobie nie można dawać chorować, bo jak widzę, sprzyja to wynajdowaniu coraz to nowych chciejstw, zajęć. Krzewy jagodowe ... toż przecież dookoła Jaśkowej są ich miliony, jeśli nie miliardy .

Jak na mój kręgosłup, to te w lesie są troszkę za niskie i dlatego zamierzam posadzić te wyższe abym i ja mogła powiedzieć,że byłam na jagodach

Romciu zgadzam się z Dorcią
Ale jak już koniecznie musza byc krzewy, to moze kolejne ... różane

Zdrówka życzę

A ja dopiero dziś odkryłam nowy wątek Jaśkowej polany . Plany widzę ruszają pełną parą, jagodę kamczacką wypróbowałam i polecam, mało wymagająca jest a i sadzonki można kupić w przyzwoitej cenie A pomysł z kartonami mi przypadł do gustu, od dziś więc nie palę kartonów

Jolu- z różami nie chcę wychodzić poza różankę (która jest ogrodzona) bo zwierzaki obgryzają mi pąki wczesną wiosną. Natomiast krzewy borówek chcę posadzić na skraju polany już prawie pod ścianą brzóz.

Z jagód kamczackich myślę o Wojtku i Czelabince
a z borówek o Bluecrop, Duke, Chamdler, Nelson.
Wiesiu- lepiej późno niż wcale plany ruszyły ale aura nie sprzyja.Dzisiaj nas tak zasypało,że Skrzat po zakupy pojedzie konno.

Roma wrote: I założę się, że wcale Jasiowi to nie przeszkadza .

Romcia, co Ciebie tak nakręciło na te jagody, borówki itp. ?