Aga , nie wyobrażam sobie ogrodu bez lilaka, więc jego miejsce u mnie przesądzone. Trudno, pozostaje mi walczyć z dziczkami.
Pilgrim sam się pochylił nad hostą, chyba omdlał z upału. Ciągle podlewamy, na szczęście pompa się zlitowała
i zechciała współpracować, choć cały czas wydaje mi się ,że to wszystko mało.
Aniu – Hansestadt w ogóle nie pachnie, tylko wygląda, ale jak dla mnie wystarczy by była. Ciekawa jest w niej ta zmienność koloru.
Sikorski kwitnie pojedynczymi kwiatami aż do połowy lipca! Widziałam,że nawet powiązał nowe, pojedyncze pąki…
Gorąco Cię namawiam by jednak postarać się o niego.
Nie to co mak – jego czas jak okamgnienie.
Podnosił się znad ziemi nieśpiesznie, ostrożnie rozglądał , jakby badał przestrzeń, czy aby na pewno starczy mu miejsca na olśniewającą eksplozję .
Trzymał w napięciu .
Początkowo wzbudzał zaciekawienie – czy będzie różowy, tak jak obiecywał ?
Później zatroskanie – czemu to trwa tak długo ?...
W końcu zniecierpliwienie – no ileż można się szykować ?!
Ponaglali go wymownym spojrzeniem domagając się, by wreszcie coś postanowił. Zmęczony tym niemym nękaniem pewnego ranka zaskoczył wszystkich.
Wykarmił oczy patrzących , oddał ,co miał na wczesnowiosenny pożytek i zrzucił zbędne ozdoby. Teraz stoi zaczarowany i niańczy dzieci ziarenka. Rozda je światu , uwolni od siebie, gdy wiatr przygnie zmęczone plecy.
Liliowe wianki trąbią pochwałę swego piękna , aż w głowie wiruje od zapachu.
Bezgłośne tuby nadają na paśmie balsamicznych wonności .
Zasięg fal jest zadziwiający , bo są zupełnie nieczułe na atmosferyczne zakłócenia. Gdy pada wręcz intensyfikują sygnał. Obwieszczają swoje istnienie jeszcze nie zauważone.
A co mają powiedzieć zwykłe rumianki ? Ich uroda wybrzmiewa jedynie na tle monotonnej zieleni traw.
…bo już przy przepychu białych róż nikną ich skromne walory.
Syreni ogon