Olibabciu, Aszko, Dalu - dziękuję za odwiedziny.
Zapachy…wonie…aromaty
Najpierw bzu. Białego o nucie cytrusa. To Madame Lemoine, szczupłe płatki, nie tak pękate jak u krzewu sąsiada, którego nazwy nie zna, ale darzy uczuciem, bo przywieziony z rodzinnego ogrodu dzieciństwa.
Roślina staje się ważna przez to , jakie jej nadajemy znaczenie, przez przypisaną , bądź dziejącą się samoistnie historię. Zauważamy, kojarzymy z sytuacjami, zaczynamy się przywiązywać. Później z rozrzewnieniem wspominamy maliny, słoneczniki, jabłonie…i czynimy starania, by przywrócić do życia choćby odbicie tamtych obrazów , bo tych samych się nie da.
Z czym kojarzy się Wam zapach piwonii ? Tych zwykłych, pospolitych – chińskich. Niektórym z Dniem Matki.
Ta – Gardenia - wyczekiwana przez 2 lata okazała się aromatycznym zawodem… pachnie ledwo wyczuwalnie. Za to rekompensuje widokiem wianuszka gęsto ułożonych , żółtych pylników. Zresztą cieszących się nie tylko moimi zachwytami . Karmi całą rzeszę owadów.
Braki chińskiej wynagradza piękna NN drzewiasta :konwalia, jaśmin, bez – jedynie tyle w jej bogatym bukiecie potrafi wyczuć mój ułomny zmysł powonienia.
Lipa, miód, cukier, akacja – te komponenty tworzą chmurkę opływającą winorośl japońską. Minęło dobrych kilka dni zanim zlokalizowałam żródło tego pachnidła. Pewnie dlatego ,że nigdy wcześniej nie kwitła i nawet nie miałam pojęcia, czym może mnie zachwycić.
Pierwsza róża w tym sezonie. Kobieta. Jacqueline du Pre. Owocowa, jabłkowa, świeża.Dodałam jej białą Urszulę Ledóchowską, ale muszę przyznać, że nie zyskują na wzajemnym towarzystwie. A wydawało mi się, że będzie między nimi porozumienie.
Klasyka – azalia Chanel
kolejne eteryczne - mocne, ciężkie, zdecydowane : Brother Cadfael , Rose de Resht.
Uśmiech na dobranoc - a w stronę Poznania szczególnie