Forum Ogrodnicze Oaza

Martulu... co do epitafiów - nie wątpię!
A już miałam nadzieję, że kompleksowo mnie nawiedzicie

artam wrote: Ja się nie podpisuję pod tymi słowami
Pacyfistką jestem, żadnego topienia, żadnych epitafiów
Gorzatko służę piersią do obrony damy radę

No widzicie! Jola pierś własną poświęca, kiedy wokół wszyscy jakieś niecne zakusy na moją, Bogu ducha winną, osobę czynią!
Czyż nie wystarczającą karą za ewentualne grzechy jest dla mnie padający za oknem deszcz? Toż to jawne marnotrawstwo mojego czasu i energii!
Przecież ja bym tak chętnie popieliła sobie przy święcie (zapobiegliwie skosiłam wczoraj, korzystając z chwilowej dziury w chmurach )...
A tak? Dziecię spakowane przed sobotnim, wczesnoporannym wyjazdem (swoją drogą... zmierzyłam się z trudnym zadaniem: jak umieścić w walizce wszystkie rzeczy z listy dodtarczonej przez wychowawczynię, a jednocześnie zastosować się do zaleceń, aby bagaż nie był zbyt obfity? Ba! Ja nie wiem, jak ten cały ekwipunek zdoła wrócić w jednej walizce... nawet zakładając, że jednak niecały wróci? )

Oj, tam... Do sobotniego poranka czasu a czasu... Jakoś upakujecie...

Epitafium... rety, cóż tu się stało pod moją nieobecność? Gorzato Miło, cóżeś Ty uczyniła!

Naraża się forumowiczom, tu i ówdzie, ale my to sobie odbijemy....i dobijemy

Ps. Ewentualnie uczyć pływać będziemy

Alebciu... widzisz... deszcz wypłukał z serc ogrodniczej braci resztki zrozumienia... i poczucia humoru Trzeba było myć te okna?
Grześ... wybacz to, co zaraz napiszę... albo nie... lepiej nic nie będę pisać!

Ogrodnicy słyną z tendencji do przesadzania...
Gorzatko, gdy przejdziesz próbę wody mogą uciec się do próby ognia... Wezmą w krzyżowy ogień pytań... Strach się bać Od uroku szmatkę czerwoną zalecam... na psa urok...

I nie przyjedziesz, Alebciu? Nie uratujesz?
Nic to... wyporność mam sporą... może się uchowam? A i innym środkom nacisku postaram się dać odpór!

A na razie... zapłakane wielokąty u schyłku dnia... i maja...

Pięknie! Busz Ci się Gorzatko robi

Zdjęcia ogrodu zza krzewu (czy to wiąz?) - bajeczne

Tak, Anetko... to wiąz holenderski 'Jacqueline Hillier'
Oj, Maryś... żebyś wiedziała
Tu już na przykład nie muszę pielić... gdzieś od połowy maja

Gosiu, a czy tniesz go, czy rośnie sobie swobodnie?

Zostawiłam mu kilka najsilniejszych konarów i regularnie usuwam boczne odrosty, a "chmurki" na końcach formuję 2 -3 razy w sezonie...

Gosiu, busz masz wspaniały , a jeśli dodatkowo on jest "sposobem" na pozbycie się chwastów, a tym samy uniknięcie pielenia , to ja też chcę . Ale u mnie do buszu jeszcze lata świetlne .

Perukowiec piękny - ja mam tego żółto-zielonego, muszę zatem i takiego jak Twój kupić . Serduszkę, którą tak się u Ciebie zachwyciłam, już nabyłam ... strach zaglądać, bo co chwila coś nowego w oko wpada .

aleb-azi wrote:
Co za intuicja! Odwrotnie jakby, ale jestem pod wrażeniem!
Gosiulu, hosty masz mocarne i nie narzekaj na zwą ziemię, zła nie jest... Z jakiej firmy?
A co to za ładne drzewko takie ze zwisającymi gałązkami przy Stuttgarcie?

Piękne te twoje wielokąty, kąty i zakątki

A ile lat ma Twój wiąz, bo zastanawiam się kiedy zacząć przycinać swój
I jeszcze jedno pytanie . Co to takie małe pierzaste pod perukowcem?

Markitko... to srebrne? To bylica Schmidta... nabyta przy okazji ubiegłorocznej wizyty w Młynkach
Wiąz... hmmm... jest u mnie chyba czwarty rok... zaczęłam go formować po dwóch latach, zdaje się...
Dorciu... gdybym miała Twoje hektary, nie sadziłabym tak gęsto - zbankrutowałabym!
Czemu nie pisałaś, że mam Ci wysłać serduszkę? Żeby mi to było ostatni raz!
Piotrku... wszystko dziś mocno oklapłe po obfitym deszczu... ale mimo to cieszy oko

artam wrote: Nie wiem... pod francuską granicę jeszcze się nie zapuszczam
A jeśli chodzi o to, o co Ci chodzi to pewnie choina kanadyjska...
Pozdrowienia z Frankfurtu...