Kręgosłup już w normie
Widać zaprawiony w bojach
Wczoraj, wchodząc po schodach
(oksymoronem mi zapachniało) pomyślałam, że czuję się jak po ciężkich robotach w Niemczech
A mam w tej materii pewne doświadczenia, bo, choć młody wiek oszczędził mi robót przymusowych, raz kiedyś dobrowolnie na podobne "roboty" wyjechałam
Było to wiele lat temu na tzw. mopie w Berlinie (w fabryce mebli).
Wraz ze znajomymi, w przypływie iście ułańskiej fantazji, postanowiliśmy zawyżyć Niemcom ich normy
Rano, w ciemnościach jeszcze, śpiewałam współtowarzyszom niedoli (wstawanie o 4) "Jak dobrze wstać skoro świt", po robocie znieczulaliśmy się browarem gdzieś przy alei "Pod lipami". Potem w obozie ognisko do nocy, a rano kolejna powtórka
Były czasy
Hanko a może zastosujesz magiczny płyn, żeby wesprzeć swoje i Levandki samopoczucie?
Dziś dopiero odkryłam wpis Gosi
forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/e...-przesadzania-roslin
Dano, kwiatów mam dużo o każdej porze roku, to fakt, ale nie da się też ukryć, że większość ogródka jest już szarobura
Taka kolej rzeczy
A pogoda zmienna jest, nie bierzmy do głowy, że to już koniec wszystkiego dobrego
dala wrote:
Siberko, u Ciebie gwiazdnica, u mnie dębik malowniczo zadarnia każdą wolną piędź ziemi
Już przestałam z nim walczyć, bo zaraza strzela mi w oczy tymi swoimi nasionkami
Polubiłam, wyrywam tylko tam, gdzie próbuje zagłuszyć delikatne roślinki...
Nagietki bardzo malownicze, tylko czemu u mnie łapią mączniaka?
Nie wiem jak to się stało, że nie ma odpowiedzi
Dalu wybacz
Muszę przyznać, że niewłaściwie się wyraziłam: bezproblemowe nagietki nie są, bo moje też złapały mączniaka. Ale ciekawe, że z jednego korzenia część rośliny była chora, a inna zupełnie zdrowa. "Zamączone" wycięłam sekatorem!!!
Pisząc "dębik" miałaś chyba na myśli "szczawik"?
A tak naprawdę zajrzałam kilka stron wcześniej, żeby sprawdzić, czy pokazywałam nowe zakupy i czy zdałam relację z wyprawy rowerem na bazar, kiedy się okazało, że samochód na weekend odmówił współpracy
Co to była za wyprawa
Jadąc, zachwycałam się ścieżką rowerową, która doprowadziła mnie do samego celu. A dzień czy dwa wcześniej gadaliśmy w wątku Magdali na ten właśnie temat
Zakupiłam kilka badyli... Przytomnie przypomniałam sobie w porę, że przyjechałam rowerem i nie mam solidnych toreb
Jak ja ostrożnie jechałam z 2 reklamówkami na kierownicy
Każdy odważniejszy ruch wprawiał plastikowe torby w ruch niebezpiecznie dyndający
Kontakt z kołem powodował przedarcia plastiku
Nie wiem czy wróciłam bardziej zestresowana czy szaleńczo ubawiona wizją rozerwanych toreb i rozsypanej ziemi na chodniku
Efekt wyprawy na fotce
Nie miałam duuużych żurawek, to mam: Afrę i Southern Comfort