A ja, w takim razie, automatycznie wpiszę się na listę osób przechowujących werbenę w piwnicy
dalie będą miały weselej
Przecież nie będę co roku takich horrorów przeżywać
Markito, wydaje mi się, że maczki dobrze wschodzą, gdy nie "miesza się" ziemi, gdzie one się wysiały.
Miałam w jednym roku takie poletko, gdzie było 500 siewek, jedna przy drugiej. Ewidentnie ominięte pazurkami do pielenia
No i obecność ich pod rynną też o czymś świadczy
Dorciu, czyli jednak maczki się nie podobają
A szkoda, bo gdy jest lekko wietrzna pogoda, pięknie tańczą na wietrze. Widziałaś kiedyś tańczącą rabatę?
Niebawem o łubinie oznaczało "za miesiąc"
Artamko, to ja od 5 lat piszę co roku o pierwiosnkach bezłodygowych z własnego siewu (tak stało na torebce), a Ty mi dopiero teraz???
Moja ścieżka jeszcze bez chwastów. Pod nią na pewno nic nie rośnie, bo mój M. wykopał głęboki dół w glinie, do połowy wysypał go żwirem, a potem nasypał grubą warstwę suchego betonu. Ja to wszystko ubijałam i układałam puzzle z ciężkich kamieni
Na wierzchu pojawiło się kilka pęknięć, tam, gdzie przebiega płytko pod ścieżką rura przepustowa dla deszczówki, więc z czasem coś się tam wsieje, ale póki co mniszki królują tylko na rabatach
Robocza nazwa jednej takiej rabaty to "Żenada"
Adrianie, początkowo kolorów pierwiosnków było mniej, ale mam już wiele własnych siewek, a te są efektem krzyżowania się kępek
Ten to już nie mój własny lecz wysępiony
Jestem lekko podłamana, bo zapowiadają przymrozki na weekend, a ja mam wyjazdową sobotę. Normalnie muszę w piątek hosty okopczykować, bo już wszystkie (oprócz Jasepha) wylazły z kłami, a 3-4 nawet rozwinęły skrzydła
Tak się cieszyłam i podlewałam je, głupia baba... Przecież dopiero kwiecień
chyba Ann Kulpa
First Frost
Beauty Substance