Dorotka, oj, wszyscy mnie o to proszą!
Ciężko, w niektórych miejscach mam taki bardziej zwięzły piasek
W glinie "robiłam" wiele lat, mam porównanie i chyba nawet za cenę lepszego wzrostu roślin bym się nie zamieniła, zadowolona?
A mi to jeszcze kilka dni trzeba, żeby wyplewić wszystko i móc zacząć od nowa!
Igor, no alimenty
miały być już przygotowane, a Ty sobie kupiłeś...
Jak widać wszystko małe, niepodzielne!
Dorciu, jak wspominałam, mam duże doświadczenie, z tego, co pamiętam, jak glina była sucha, to raczej modliłam się o deszcz!
A i piaskiem też rozluźniałam, przekopywałam, oj orobiłam się w tej glinie... Ale wiem jedno, i glina i mój piasek równie dobrze spiłowują paznokcie!
Gosiulu, to dziękuję Ci za zrozumienie! A tak parafrazując maksymę Zielonej Ani, to można powiedzieć, że ciężkość jest w rękach plewiącego!
Tobie też ciężko? Jakieś słabowite jesteśmy
Aniu, nie ma takiej możliwości, żebym ja dotknęła żaby czy ropuchy!
Nawet mimo tych pięknych oczu... I mam nadzieję, że żadna nie dotknie mnie!
Trzymajmy się na dystans, żabki!
Ja też byłam chora na święta, a nawet na porządki przedświąteczne, a przeziębiłam się w Krzywaczce
Aniu, ja też bardzo lubię sasanki, oczywiście tylko na początku sezony, później już nie... Do Susan w takim razie też podchodzę z dystansem
Martusia, w tej sprawie zawsze możesz na mnie liczyć!
Ja toleruję temperaturę do 20 stopni...
A wiesz, że od tego pierwszego spotkania ja te ropuchy widuję za każdym razem, gdy jestem? Jakaś ekspansja nastąpiła... A czy one tam się rozmnażały? Ja już duża jestem, wiem to i owo!
Siberko, Gosiu i Romku, tak zbiorowo Wam odpowiem... Owa ręka umarlaka ma już trzy ręce
i jest coraz piękniejsza! Niebanalnie piękna! Tu nie okularów trzeba, tylko więcej wrażliwości na piękno!
Jolu, jedźmy, jedźmy, a M. kupisz jakąś roślinkę specjalnie dla niego do wkopania i będzie zadowolony...
A zobaczymy, jak się sprawy dalej potoczą...
Aniu, dziękuję Ci! Właśnie!
Witaj, Aga! Sasanki w nowym miejscu mi się nie sieją albo nie widzę i wyrywam razem z chwastami... Sama to nie... One same...
Ale jako że zauważyłam na swoich najstarszych pierwsze objawy starości
to może trochę w tych wysiewach pomogę....
Wczoraj miałam kosić... Ale mój mózg w cudowny sposób wyparł informację, że do koszenia potrzebujemy benzyny i zapomnieliśmy kupić!
No to zajęłam się plewieniem, dziękując w duchu, że w piasku plewię!
Chmury nawet jakieś nade mną krążyły, dało się wytrzymać.
To trochę kwiateczków?
Anemone nemorosa... bardzo lubię!
'Multiplicity'
'Hilda'
'Green Fingers'
'Monstrosa'
I trochę bardziej wyraziste kolorki...
Rubrum już w rozkwicie, ale muszę zmartwić
wszystkich złaknionych
epimediów, niektórym nieźle się dostało od przymrozków i pędy kwiatowe zmroziło...
Liściasty nabytek z Krzywaczki, cudo!
Acer shirasawanum 'Jordan'
Tu się będzie działo!
Chyba...
I widoczek...