Dario- "niestety" nasz Pan od glazury jest solidny i raczej nie liczę, że płytki szybko odpadną.. Zawsze mogę coś na nie upuścić za jakiś czas
Zresztą już na Mężu wymogłam obietnicę, że jak tylko uporamy się z wszystkim i kiedyś będziemy mieć trochę wolnych środków, to zmienimy płytki. On niby o kuciu słyszeć nie chce, ale dla świętego spokoju przytaknął.
Może z czasem się przyzwyczaję, może się szybko ubrudzą i ściemnieją..
Kasiu- ręce opadaja, że nikt nic nie umie zrobić porządnie. Majster wylewający schody tak niestarannie zrobił szalunki, że schody są krzywe i trzeba nieco podkuć, żeby płytki dało sie ułożyć bez cięcia i sztukowania. Dopóki schody zarastały chwastami, nie było tego widać. Po odsłonięciu i ułożeniu płytek na próbę wyszło szydło z worka.
Tak jest na każdym etapie- mało kto robi swoją pracę starannie.. Z reguły przyjdzie, odwali fuszerkę, a następny poprawia- a to kuje, a do dokłada..
Aniu- oczywiście, że płytki wybierałam sama. Niestety wzornik z płytkami był w nieco innym odcieniu niż to, co przyjechało w dostawie od producenta. Niby wzór ten sam, ale do każdej serii produkcji płytek "chlapie" się nieco inne parametry kolorów i niby serie te same, ale różnice w odcieniach między jedną a druga linią produkcyjną są widoczne. I to tu poległam, bo na wzorniku ciemnych ciapek było sporo- na czym mi zależało.. a w produkcji akurat teraz wyszło więcej tła jasnego, niż ciemnych ciapek..
Niestety muszę przyznać, że w ogóle nie czuję, że grzeszę
narzekanie na krzywe schody ma swoje głębokie uzasadnienie- majster swoją robotę wycenił, miał zrobić zgodnie z wymiarami. Moja rola sprowadzała się do zapłacenia- z czego się wywiązałam w terminie i całkowicie. Nie zamawiałam krzywo zaszalowanych schodów..
a teraz muszę dodatkowo (!) zapłacić za wyrównanie.
Zdrowie może i mam- ale na ile mi go starczy, jak na okrągło zamiast zarabiać na swoje przyjemności czy chociażby masaż obolałego kręgosłupa, który jest źródłem częstych migren- pracuję i zarabiam na błędy kolejnych ekip.
Agnieszko- podpisuję się pod Twoim postem całkowicie! Męczy mnie to, że ciągle się okazuje, że trzeba cos poprawiać po poprzednikach, którzy w końcu za darmo i pod pręgierzem nie pracowali a i kierbud niby nadzorujący wziął za swoją pracę ciężkie pieniądze.. Zresztą- sami teraz z D przerabiacie uroki kontaktów z "fachowcami"
Jak się mam? .. przeciętnie. Kilka płytek już przyklejonych i ani trochę nie zaczęły mi się podobać
Widziałam je wieczorem po powrocie i aż mi się nie chce jutro w ciągu dnia na nie patrzeć
Już lepsze byłby schody zrobione z kostki brukowej takiej, jaka będzie na podjeździe, niż to dziadostwo w złym odcieniu..
P mnie przekonuje, że jakbyśmy wzięli coś innego, to też by się odcinało, bo jednak te były najbardziej zbliżone-ale na wzorniku
Pocieszam się, że jak u Was dało się rozebrać taras i schody, to i u nas może kiedyś uda się coś zmienić..
Starałam się, żeby wszystko w miarę pasowało do siebie w domu, a tu taka porażka- i to na samym wejściu
Iwonko- za bardzo marudzę a problem błahy, tak..? W porównaniu do problemów świata- pewno tak
Jednak budowa domu kosztowała nas tyle wyrzeczeń, nerwów, kłopotów finansowych, z których część nie nadaje się do publicznego wyciągania a było poważnie.., po drodze ogromne problemy z pracą, śmierć mojego Taty i innych najbliższych.. Za dużo tego się zebrało w ostatnich 3 latach i ja chyba czasem nie daję rady- w takich chwilach nawet coś tak drobnego w Waszych oczach, jak niedobrany kolor- w moich urasta do rangi problemu, bo chciałam, żeby było ładnie, miło i tak, jak sobie zaplanowałam.
Przykro się wydaje pieniądze ciężko zarobione na coś, co nie do końca cieszy..