Dobry wieczór,
Smutno dzisiaj... myśli krążą wokół Zakusia [*] i Jego Opiekunów. Ktoś może powiedzieć ... przecież to tylko piesek ale to nie tak ...to towarzysz życia, doli i niedoli, członek rodziny, istotka, która potrafi kochać bezwarunkowo, na zawsze .... szkoda, że nie zawsze jest tak z ludźmi...
Konrad - dziękuję ci bardzo. U mnie dodatki raczej monotematyczne, głównie w kolorach niebiesko-fioletowych; szałwia, kocimiętka i lawenda ale pasuje mi to w zasadzie do wszystkich kolorów róż więc co tam!
Majutek - masz rację, czasem kompozycje roślinne lepiej wyglądają jak są młode...ja kilka takich, które bardzo mi się podobały musiałam zmienić ze względu na nadmierny rozrost roślin i ogólne zakrzaczenie.
Dłubaniną się nie przemęczam, dla mnie to przyjemność. Jak pracowałam to była to odskocznia od koszmaru zawodowego życia, teraz te pierdołki wypełniają mi czas i pozwalają odpoczywać intelektualnie...a jest mi to potrzebne i to bardzo ... niestety...
Dzisiaj znowu trochę przeszłości...sporo kompozycji, które już nie istnieją .... a po co to pokazuję ? A tak! może komuś się przyda ... a może nie.....
Rabatka pod pergolą przy drewutni. Pergola z 2 stron jest osłonięta drewnianą kratką, a z 2 otwarta na ogród. Nie pokazywałam jej w tym roku ponieważ stanowiła zaplecze budowlano- magazynowe... mam nadzieję, że w przyszłym sezonie odzyska swój status azylu. Zaprojektowałam romantyczny zakątek z pnącymi różami (3 veilchenblau, 2 iceberg pnący - na przemian) poprzetykanymi różowymi klematisami ( m.in hagley hybrid, comtesse de bouchaud, omoshiro). Na środku placyk z metalowym stoliczkiem i krzesełkami. Wejście od strony trawnika. A od pn. strony róże augusta luize, chippendale, tip top. Pod różami białe naparstnice. No i było tak przez 1 sezon. Pięknie było (jak dla mnie). Nie przewidziałam jednak siły wzrostu róż. 1 Veilchenblau zdominowała całkowicie 2 icebergi. 2 veilchen została zdominowana przez podkładkę, a 3 podgryzł kret. Obecnie w tym miejscu jest 1 veilchenbalu na 1 kratce, a na drugiej klematisy. Dosadziłam tam Jana Pawła II bo brakowało mi tam jednak bieli... do obsadzenia mam parter rabatek.
Tak to wyglądało:
Inny nieistniejący już fragment ogrodu to rabata z różami kremowo-morelowymi i żółtymi. Pisałam już o tym latem ale krótko powtórzę. Niefortunnie posadziliśmy róże na dość wąskim pasku (niecałe 4 m) pomiędzy domem a granicą działki. Pomiędzy różami kremowo-morelowymi i żółtymi prowadziła wąska, kręta, trawiasta ścieżka. I wszystko byłoby super gdyby nie to, że róże poszły na całość i ścieżką nie dało się przejść. Róże jesienią zostały przesadzone, a w ich miejsce z 1 strony (przy domu) posadziłam szpaler rozplenicy japońskiej, a druga strona jest do obsadzenia wiosną. Pewne koncepcje mam ale jeszcze się krystalizują. Żal mi tych rabat różanych ale nie było za bardzo wyjścia.
Oprócz likwidacji rabat z morelowymi i żółtymi różami, musieliśmy przesadzić również 2 spore alchmisty, które rosły przy tarasie. Obie róże zaczęły marnieć w oczach w tym roku. Delikatne odkopanie korzeni wykazało, że róże (prawie 4 m) zostały zdominowane przez towarzyszące im klematisy purpurea plena elegance oraz miętę. Róże zostały ostrożnie wykopane w celu oczyszczenia korzeni, a ponieważ rosły na przedłużeniu rabat opisanych powyżej (mało miejsca) zostały przeniesione przy okazji do róż veilchenblau znajdujących się na potrójnym łuku. Krzewy zostały mocno przycięte ale wygląda na to że się przyjęły. Nie wiem jednak czy możemy się spodziewać kwiatów w przyszłym roku i jak cała kompozycja będzie wyglądać...
Kolejna kompozycja historyczna. Łubiny. Posadzone były na brzegu rabaty piwoniowej i fajnie wyglądały. Na początku sezonu i w pierwszym roku. Pod koniec sezonu bardzo chorowały. Zostały przesadzone w inne miejsce ale nie przetrwały. Za to w starym miejscu mamy pełno siewek ...
Kolejny przykład byłej rabatki a raczej fragmentu...żurawki przy starych schodach betonowo-żwirowych na skarpce. Ich zadaniem było złagodzenie ostrych kantów schodów co moim zdaniem się udało. Żurawki zostały przesadzone rok temu jak przerobiliśmy schodki...