Edyta - bantry bay i astrid lindgren podobno bardzo trudno jest odróżnić (nie widziałam obydwu na żywo więc tak tylko sobie gdybam na podstawie tego co znalazłam w necie). Jak dla mnie moja to astrid z 3 powodów:
- kolor kwiatów - kwiaty identyczne jak na zdjęciach wrzuconych na HMF dla astrid (taki jasny ciepły odcień różu, wpadający w morelowy, a bantry na zdjęciach i w opisie jest typowo różowa)
- wzrost - moja to już dorosła panna (4 latka) i nigdy nie osiągnęła więcej niż 2 m (no może pojedyncze baty 2,5 m) a bantry wg opisów to róża ponad 3 m (nawet do 5 m)
- moja róża zimuje pod niewielkim kopczykiem z kory i nigdy nie przemarzła (wg HMF bantry bay to strefa 6b a astrid 4)
Madżenka - rose de recht u mnie ma na oko 1,4 m na wysokość i ok. 1,2 m na szerokość - nie potrafię powiedzieć czy to jest docelowy jej rozmiar bo u mnie w zasadzie żadna róża nie trzyma się wymiarów teoretycznych. Na razie z roku na rok rose jest większa. No za ten przegląd to się zabieram i zabieram ale coś mi nie idzie bo albo czasu nie mam albo choróbsko mnie dopada albo doła załapię i tak w kółko
nie obiecuję ale się postaram
Konrad - no niestety z różami tak już jest
ja mam głównie angielki Austina i ostatnio wzbogaciłam kolekcje o historyczne. Sama też pewnie będę jeszcze co nieco wymieniać, zmieniać ale na razie nie definiuję żadnych planów. Muszę zrealizować te jesienne a one nowych róż nie przewidują (ciekawe czy wytrzymam
)
A jak Madżenkę przyłapałeś to siedzcie sobie, siedzcie - dzisiaj jeszcze coś pachnącego wrzucę to będzie przyjemniej
Munstead Wood - już o niej pisałam i to chyba nie raz. Róża do absolutnego zakochania jak dla mnie. Piękny duży kwiat w cudownym pąsowym (jak dla mnie) kolorze, o pięknym zapachu starych róż. Krzew nie rośnie duży. U mnie osiągnął może z 90 cm i nie krzewi się jakoś rewelacyjnie ale kwitnie bardzo obficie. I to kilkakrotnie w sezonie ..chociaż oczywiście kwitnienie czerwcowe jest najbardziej obfite. Myślę, że to jest taka róża, którą warto by posadzić w grupie kilku sztuk. Efekt byłby powalający. Co do mrozoodporności to u mnie kopczyk i tyle. Co roku tnę ją nisko z nadzieją, że się rozbuduje. Na razie ćwiczy moją cierpliwość - wypuszcza co prawda sporo pędzików ale raczej cieniutkich (i je bezlitośnie wycinam bo i tak nie utrzymują kwiatów). Co do chorób to niestety łapie plamki chociaż muszę przyznać, że w tym sezonie (chyba do tej pory najgorszy pod względem chorób u mnie) bardzo dobrze sobie radziła ale ostatecznie nie wytrzymała bliskiego sąsiedztwa zaplamionej tuscany i się poddała. Mimo tego uważam, że to róża warta posiadania. Acha, słońce zbyt bardzo jej nie przypala co jest istotne w przypadku róż o ciemnych płatkach.
acha, gdyby kogoś interesowało - w sezonie przymierzałam do niej róże o różnych kolorach (taką chwilową koncepcję miałam ..może kiedyś zrealizuję
) i wydaje mi się, że takie połączenie fajne jest (jasna koleżanka to lady emma hamilton). Oczywiście kontrastowo z bielą czy bladym różem też super.
No cóż na dzisiaj nie mam nic więcej przygotowane, a muszę już iść lulu bo jutro bardzo wcześnie wstajemy. Jakość zdjęć nadal beznadziejna i chyba przerzucę się na jakiś innym sposób ich ładowania bo mnie szlag trafia ale to następną razą może.