Forum Ogrodnicze Oaza

majko, jak sie czujesz; mam nadzieje, ze m. w porzadku, kontrole potwierdzily skutecznosc zabiegu i juz jest na prostej.
zagladam, ale z pisaniem nie jest jeszcze latwo

Dzień dobry Majko
Po odwiedzeniu Twoich przepięknych ogrodowych progów żałuję, że tak późno podjęłam decyzję o założeniu ogrodu. Miałabym dorodne jak Twoje różane krzewy, łuki aż kapiące kwieciem, a przede wszystkim miałabym ogrodnicze doświadczenie. Twój dom i ogród tworzą całość, a uzupełnieniem są przeurocze kociaki Pozdrawiam serdecznie pozostając w zachwycie.

Haniu no niby trochę lepiej, z powodu prochów nie dokucza mi zbytnio głowa, za to poszło mi chyba zawieszenie biodrowe bo boli ze strony przeciwnej do upadku. W poniedziałek mam wizytę u kręgarza i liczę, że mnie naprostuje

Iwonko takie słowa to miód na ogrodnicze serce. Doczekasz się swoje buszu, wszak już i tak ładnie się rozrosła nowa część ogrodu. Kotowate to moje ukochane stworzenia, mimo że robią wielkie szkody w ogrodzie


Tak było rok temu, a teraz nie wiem bo od poniedziałku prawie wcale nie wyszłam z domu, siedzę z wnuczką Martą bo ojce robią szychty po 12 godzin cały tydzień

U mnie jeszcze nie pokazały się te irysy ,,ale też 2 dni nie byłam na ogródku .Miały już mocne kły ,ale jutro na pewno zajrzę bo pogoda ma się już poprawić a jak będzie to się okaże

majko, niemozliwe, ze tak sie urzadzilas, ale moze da sie to szybko naprawic; musi sie dac. twoje 'uziemienie' skutkuje ogromna praca w encyklopedii roz. nie jestem rozana, ale podziwiam to, co tworzysz, wiedze i pasje; mialam zamiar posadzic 'flammentanz'i kardynal richelieu i jeszcze jakiegos dzikuska, ale jednak z roz zrezygnowalam ze wzgledu na psa i zbyt malo slonca. trzymam kciuki za pomyslna diagnoze i szybki powrot do ogrodowej formy

Czyli jednak nie jest dobrze
Trzymam kciuki za szybkie dojście do siebie.
Przecież zaraz zacznie się robota

Jadziu to krokusy, irysy mi wyginęły prawie całkowicie a nowych nie sadziłam.
Najwcześniej będę mogła wyjść w sobotę i muszę wyjechać z doniczkami wiosennych cebulowych z gospodarczego gdzie zimowały do stycznia. No chyba że w dalszym ciągu będzie zimowo

Haniu a no urządziłam się przez własną głupotę
Ten kręgarz jest bardzo dobry, już bywałam u niego parę razy ustawiać się do pionu więc liczę że będzie dobrze.
Z dzikiej róży nie rezygnuj, są takie które rosną w cieniu a są tak wielkie że psisko im nic nie zrobi, np Darlow's Enigma
Encyklopedia róż
hmf

Moja jeszcze młodziutka ale do jesieni mnie przerosła.



Gosiu no całkiem dobrze nie jest, ale musi być dobrze.
I tak już świadomie zrezygnowałam z prac tam gdzie rośliny mogą przeżyć bez sprzątnięcia liści, tylko muszę przyciąć hortensje a reszta niech sobie radzi sama.

Śliczne kwiaty ma Enigma chyba Basia też ją ma albo miała .Też muszę wyciągnąć z zimowego schowka begonie i datury i dać do altanki

Pisałaś do Hani, a namówiłaś mnie Muszę mieć tą różyczkę zagadkę

Jadziu wiem że Basia ją wstawiała do encyklopedii ale czy jeszcze ma to nie wiem
Marysiu ale się cieszę że Cię na-kusiłam

Majutek, dobry wieczór
A to się jednak urządziłaś, biedaku.
Zupełnie nie mam doświadczenia z kręgarzami - mam nadzieję, że ten, do którego idziesz, zdoła Cię naprawić.
Jakoś specjaliści tej profesji kojarzą mi się z gruchoczącymi pod ich rękoma kośćmi i lekkim ryzykiem.
Czy to bezpieczne w ogóle? Pewnie tak. Wybacz sceptycyzm, oczywiście kompletnie się na tym nie znam.
Róże pooglądałam - cudne!
Moje wszystkie (te, co pozostały) w ogromnej liczbie pączków Dziś cięłam

Dobry kręgarz to prawdziwe dobrodziejstwo , wiem coś o tym, lekarze to by mnie już dawno chcieli kroić
Jeśli masz sprawdzonego, to na pewno Ci pomoże, tylko po takiej wizycie należy się oszczędzać, ale pewnie o tym wiesz

Marta dobrze prawisz, dobry kręgarz to skarb. Czyli też już miałaś podobne alternatywy
Wiem że muszę odpocząć i dlatego zdecydowałam się już teraz bo do prawdziwej roboty wiosennej jeszcze trochę czasu.
Aguś to tylko chrzęszczą nastawiane zawiasy, kości pozostają całe. Ryzyko jest nawet u dentysty, a dobry kręgarz przynosi ulgę na dość długo.

majko dzieki za rozany okaz, nie mam jakos przekonania do tych kolczastych pieknosci; ja sie boje o psa a nie o roze;
na razie nie musialam miec do czynienia z kregarzami, i oby tak dalej, choc prace ogrodowe -i nie tylko- to ciezka proba dla kregoslupa; mam nadzieje, ze szybko wrocisz do ogrodowej mocy

Ma, ma Basia Darlow Enigmę chciała się jej pozbyć jesienią, bo potwór opanował (czyt. zarósł )całą okolicę tzn. trzy inne róże, dwa powojniki, a nawet olbrzymie dzwonki na szczęście znalazła dla niej miejsce pod jabłonią. Przesadzanie dużego krzewu, o dziwo, nie sprawiło kłopotu.
Opanowałam się w odpowiednim momencie, bo róża jest cudna i przecież na okrągło kwitnie!

Haniu a to czemu boisz się o psa jak raz się na różę nadzieje do bólu to drugi raz już nie zrobi takiego głupstwa. U mnie rosną prawdziwe kolczaste zasieki i żadnemu, nawet małemu i drobnemu nic się nie stało. Goldi to nawet gryzł pędy różane z dość sporymi kolcami bez uszczerbku na dziąsłach czy języku. A żebyś widziała jak koty łaszą się o kolczaste pędy
Chyba nie podejrzewasz swojego o totalny brak instynktu samozachowawczego

Basiu już widzę oczami wyobraźni tę nierówną walkę z olbrzymim krzaczorem to jednak jest heroizm podejście do krzaczora bez mocnego przycięcia, podziwiam Cię niech rośnie i kwitnie zdrowo

majko, mam uraz, bo widziałam, piesowe oczy po spotkaniu z kolcami; jak oszaleje z milosci do roz, to zaczne pewnie ostro kombinowac, a na razie kilka innych zielonych wirusow mnie trzyma. i nie dosc, ze kosztuja, to jeszcze coraz mniej miejsca w ogrodzie; no i dla mnie tylko fiolety, prawdziwe fiolety, a tych jak na lekarstwo, nie tylko w rozach.
a koty maja ciekawe upodobania
Basia przesadzila smoka, i ty tez przesadzisz

Haniu czyli miałaś pecha a właściwie Twoje psisko Moim jeszcze nigdy taka przygoda się nie przydarzyła.
Dobrze że do tego przesadzania mam jeszcze sporo czasu bo już bym się bała tych potworów

Każdy z nas ma inne miłości więc niech tak pozostanie, nic na siłę. A Twoje miłości też są śliczne