Patysiu - ja to pisałam jakoś między 10.00, a 11.00, więc nie sądzę.
To są ceramiczne koryta, ale bez krótszych boczków, jakby rury przecięte wzdłuż na pół. Wewnętrzna część jest szkliwiona na brązowo czekoladkowo, a zewnętrzna - naturalna. Widać to
tu, w poście z 4 maja, 21:36
Podobno rosły w tych korytach ogórki w jakimś dawnym gospodarstwie ogrodniczym.
R. zaglinował im boczki, wypełnione najpierw kamieniami. Przez same kamienie woda by mi z nich wyciekała, więc to takie umocnienie ma być - gliniasta ziemia na bokach.
Zapraszam teraz na spacer po moim gospodarstwie, no, po jego części
Najpierw wychodzi przez furteczkę z ogród - tu jest nasze pole, prostokątny pasek obrzeżony z obu stron brzozowym zagajnikiem. Pod czereśnią stoją ule, a w ich pobliżu urządzamy kolekcję bylin miododajnych.
Kolejno: odętka wirginijska, mak wschodni, oregano, mieta meksykańska, chaber jakiśtam, dzielżany.
A co w polu poza tym? Warzywnik (który pokażę innym razem), a za nim całe pole zasiane facelią na pożytek dla pszczół.
Obok moje lawendowe poletko, częściowo odchwaszczone.
Wracamy. Widać dom i tzw. tylny ogród, a przy furtce czeka Kora - rodowodowa Airedale terrierka lat 4, zwana też przez nas wsiowym burkiem. Najczęściej jednak mówię do niej:
moja kochana i ona świetnie wie, że to do niej
Tuż za furtką z lewej - płotek, wydzielający wybieg dla kur.
A na koniec, dla Terlicy - mój floksik od sąsiadki.
Za chwilę ciąg dalszy spaceru...