Dobry wieczór
Kochani, dziękuję z serca za wszystkie słowa wsparcia.
Napiszę obszernie, ale nie indywidualnie - wybaczcie mi za to.
Postaram się w szczegółach zebrać myśli, przelewając je na wirtualny papier.
Wiele napisano o nadmiarze wiedzy, dojrzałości ogrodniczej, która pobudza do pewnego rodzaju niespełnienia, motaniu się bez sensu w poszukiwaniu ogrodu marzeń, dopieszczaniu każdej rośliny bez poczucia pełnej wzajemności, kompozycyjnego bałaganu, który męczy, przesadzaniu bez końca.
No cóż, ja do pewnego momentu byłam ogrodniczką chłonącą wiedzę z wielką radością i spełniającą się z sezonu na sezon wraz z rozwijającym się ogrodem.
Kiedy mówiono mi w szkole o założeniach ogrodowych na maksymalnie 10 lat, kiwałam z dezaprobatą głową.
Okazało się jednak, że pewne błędy, które popełnia się nie będąc wszechwiedzącym, wychodzą właśnie po tych kilku latach i wymuszają działania kosztowne oraz zmiany, na które często nie jesteśmy psychicznie przygotowani.
Powiem tylko jedno: jeśli ktoś z Was nie jest jeszcze pewien, czy odmładzanie roślin i regularne przycinanie jest konieczne, pozbądźcie się czym prędzej obaw! Nie bez przyczyny mówi się, że ogrodnika poznaje się nie po tym jak sadzi, ale po tym, jak przycina.
Nie bójmy się ani cięcia krzewów liściastych (zgodnie z terminami), ani regulacji koron drzew, niskiego cięcia róż (ogólnie rzecz biorą), hortensji, ale przede wszystkim, krzewów iglastych, np. kosodrzewin! Te ostatnie, to nasza największa zadra w sercu. Wydawało się nam, że nasze sosny będą w naszym ogrodzie rosły, jak im natura na to pozwala... nic bardziej mylnego!
Jule, pamiętam dobrze, jak mi groziłaś palcem za to niewyłamywanie świeczek. Dziś ze smutkiem patrzę na olbrzymy łysiejące od dołu, które wrażenie robią tylko rozmiarami, ale nie gęstym, pięknym pokrojem.
Smutkiem napawają mnie także jałowce... tylko niektóre odmiany rosną bezproblemowo, reszta, zwłaszcza nisko płożące i kolumnowe, starzeją się w sposób fatalny.
Mówicie, żeby wziąć na luz. Właśnie nie potrafię!
Dziś byłam o krok od podjęcia decyzji o nowym domu. Brak kroku wprzód ograniczają nas 'tylko' finanse.
Jest ziemia, jest wszystko, nie ma tylko zaplecza finansowego, a domy w obecnych czasach nie sprzedają się na pniu.
Nie wiem, czy to się zmaterializuje.
Nie mam absolutnie zamiaru budować przez rok czy dwa, zwłaszcza że w mojej duszy (chyba bardzo wrażliwej i stworzonej do codziennej pracy z ziemią i spotkaniami z naturą) gra dom z bali... ekologiczny, czysty, rozłożysty...
O taki jak ten:
Proste, skromne wykończenie w środku, stonowana kolorystyka, dobrej jakości sprzęt.
Roślinność ograniczona do założenia naturalistycznego, woda w ogrodzie, dużo przestrzeni, oddechu który tak sobie cenię, poczucia wolności, którą daje przestrzeń.
Marzę dalej...
Dzisiaj po pracy oboje wyszliśmy na ogród. Ja wyrwałam poschnięte od dołu wrzośce i wrzosy rosnące w okolicy wycinanych ostatnio jałowców i wiśni Kanzan.
Posadziłam wzdłuż linii rabaty 6 złotych tawuł Goldmound.
Zdecydowaliśmy w końcu o miejscu dla grujecznika japońskiego.
Darek zaczął przycinanie kosodrzewin (znalazłam pomysł na ich odmłodzenie i zagęszczenie), ja zajęłam się korektą pięciorników (drobną, właściwa nastąpi wiosną, przed wypuszczeniem liści), irg pionowych i płożących jałowców, którym skróciłam gałęzie. Zobaczycie na zdjęciach dzisiejszy urobek - pełne palenisko.
Generalnie, jutro przechodzimy przez każdą rabatę, notując w szczegółach rzeczy do zrobienia.
Nie wiem, czy wszystko uda się zrobić w tym roku.
Tak, wiem,
Bogna, że miałam odpoczywać... jednak frustracja jest większa.
Iwonko, pogadamy...
Majutek, dziękuję Ci bardzo!
Edytko, Ty wiesz...
Moniko, w czerwcu się spotkamy, to porozmawiamy...
Julek, wybieracie się w tym roku do Wawy?
PanieM, cierpliwości jeszcze do mnie, please :*
Haniu, nie jest najgorzej, ale stres mam w sobie na pewno... w oczach dziś miałam łzy...
Aszko, ja nie chcę mieć tego co inni, ale jakimś cudem naprawić błędy, które popełniłam...
Nie wiem co jeszcze napisać... bardzo dziękuję za każde słowo napisane przez Was w sprawie naszego ogrodu...
Myślę dalej.
A w ogrodzie w sumie ładnie jest, zwłaszcza w cieniu brzóz, gdzie popołudniowe światło pięknie maluje...
Życzę Wam spokojnego wieczoru...