Dzień dobry!
Ewo-Nowinko, przyjmuję to, co napisałaś...
Skoro mówisz, że w głowie mi się przewróciło, to być może tak to powierzchownie wygląda, ale ja się do tego nie przyznaję.
Błędy w sadzeniu - tak, ale nie chodzi mi o to, że coś przestało się kompozycyjnie podobać... To zawsze można skorygować bez lamentowania. Chodzi o błędy, które mają wpływ na kondycję i wygląd poszczególnych nasadzeń.
Ale ok, tak jak mówisz, biorę się za konieczne korekty i już nie marudzę.
Dorotko, bardzo dziękuję - zdrowa, życzliwa uwaga zawsze jest cenna...
Zapraszam zawsze pod brzozy
Paweł, wsiadaj na motor i wpadaj
Bardzo żałuję, że w ogrodzie Zośka jednak nieco zamieszała... Rośliny się odbudują, szkoda tylko kwitnienia!
U mnie na szczęście bez strat. To ciekawe, że ŻW rzut beretem, jednak jest tam zawsze nieco chłodniej.
Miłego urlopowania!
Aniu, miło nie było, ale też nie za ostro - wzięłam na klatę Twoje uwagi
Kierując się uwarunkowaniami przypisanymi do danego znaku Zodiaku, to jak wiesz doskonale, Strzelce rzadko zapadają na stany zwątpienia czy depresji. Z natury jesteśmy optymistami i potrafimy góry przenosić, a nawet pomagać innym ludziom znaleźć powody do ich przenoszenia
Tak więc, jeśli złapał mnie ogrodowy dołek, to ma on swoje przyczyny - nie mam gorszych dni, tak po prostu. Mam nadzieję, że nie odbieracie tu moich wynurzeń jako kaprysów małej dziewczynki. Zwyczajnie, mam do samej siebie pretensje o pewne zaniedbania lub nonszalanckie potraktowanie ewidentnych obowiązków ogrodnika. Nic to, może wystarczy już tego samokamienowania.
Przez noc przemyślałam to i owo i nie zamierzam dalej płakać nad sobą.
Biorę się, Aniu, do roboty.
Świeczki na kosówkach wyłamujesz zostawiając mniej więcej 1/4 długości. Robisz to zanim ze świeczek otworzą się igły, czyli generalnie teraz. Uszczykujesz - można palcami, można nożyczkami, można też sekatorem.
Dziękuję za postawienie do pionu!
Edi, dziękuję za serdeczność wypływającą z Twoich słów...
Zebrałam się już w sobie i chyba znajdzie się kolejna porcja energii i siły do zmian/korekt/poprawek.
Bez rewolucji, za to mam nadzieję, że już konsekwentnie.
Za bardzo kocham swój ogród, żeby odpuścić samej sobie w jego pielęgnacji.
W końcu w każdej posadzonej roślinie jest cząstka nas...
Dziękuję!
Martusia, kopniak w tyłek czasami jest potrzebny!
Sama nie wiem, dlaczego tak mocno zwątpiłam w sens swoich działań... chyba zawieszam sobie zbyt wysoko poprzeczkę, nie dając prawa do popełniania błędów. Może dlatego, że po kilku latach powinnam świetnie wszystko wiedzieć? No może i wiem, ale... jestem tylko człowiekiem... o czymś zapomnę (cięcie), nie dopilnuję terminu (oprysk), bezsensownie posadzę (stanowisko).
No cóż, biorę się do roboty, a jeśli kiedyś będziesz miała chęć osobiście mi dołożyć po uszach, zapraszam
Ewa, stop, stop... to nie jest tupanie nóżkami bez sensu z mojej strony, albo samolubne dążenie do posiadania czegoś więcej, niż mają inni. Zwyczajnie szkoda mi, że poświęcając ogrodowi tyle czasu - a poświęcam KAŻDĄ wolną chwilę - pozwalam sobie na kardynalne błędy. Piszę to tu publicznie, żeby może ktoś, kto ma podobne podejście, zrewidował je na czas... dojrzały ogród trudniej skorygować. Do ogrodowej obsesji jest w moim przypadku cały wszechświat - zupełnie tak tego nie traktuję.
Marzyłabym tylko, by starania jakie czynię, przynosiły efekty, by eliminować błędy które są ze szkodą dla roślinności i całości ogrodowego założenia... Będę dalej nad sobą pracować, bo to z pewnością nie zła wola, ale... ludzkie błędy.
Ewciu-majowa, tak - świetnie to ujęłaś w słowach: drobne błędy i grzechy zaniedbania.
Odbijają mi się uporczywą czkawką, ale chyba dobrze, że w porę się obudziłam. W kolejnym sezonie być może pewne obszary byłyby niemożliwe do skorygowania. Będę poprawiać i przearanżowywać, stawiać na to, czego się od Was nauczyłam. Wiem, ze jest jeszcze czas na uzyskanie pięknej symbiozy, która jest, ale została zachwiana.
Trochę filozofuję, ale wiem, że mnie rozumiecie.
Powojnikowo oszalałaś, moja droga
A na serio, podziwiam, bo jak wiesz, u mnie uwarunkowania glebowe praktycznie clematisy eliminują. Nie można mieć wszystkiego, już o tym doskonale wiemy
Za to piwonie i rutewki - zawsze! Bardzo Ci jestem wdzięczna za polecenie tych ostatnich... cudnie mi urosły i czekam teraz na kwitnienie
Zośka w tym roku dla większości ogrodów była łaskawa... i o to chodzi, żeby ogrodnikowi dać i w tej kwestii trochę radości
Michał, dziękuję za interesujące rozważania!
Widzę, że dużo zbieżnych obserwacji mamy... człowiek, jeśli tylko uczy się na błędach własnych i doświadczeniach innych, z każdym sezonem się ubogaca... przypomnijmy sobie czasy, gdy zaczynaliśmy... błoga nieświadomość, nieprawdaż?
Tymczasem, wiemy już, jak wiele pokory wymaga od nas pasja ogrodnictwa...
Chcę mieć konwalie? Mam, całe pole... cóż z tego, skoro w tym roku zakwitło trzema kwiatkami... powinnam wywalić, obrazić się? No, trochę się obraziłam, ale szansa kolejna przecież być musi... może konwalie były pod tak ostrym obstrzałem moich oczekiwań, że zwyczajnie nie wytrzymały presji?
Jałowce - tak, mam też takie, które rosną pięknie... ale przez lata wiem już, które są mniej atrakcyjne. I nie chodzi o to, że szkoda mi ich będzie wywalić, jeśli całkiem wyłysieją... ale czym zapełnić lukę 4 metrów w górę? Kosztowne...
I tak w kółko, Michale...
Dzięki za podtrzymanie na duchu!