Kasiu..zaczyna mi brakować weekendów na sadzenie cebul. Zbliża się 1 XI a dla mnie to oznacza dyżury cmentarne- Siostra zapewne taktycznie się rozchoruje, jak co roku
Moje cebulki już posadzone
Ewciu- blokada wycałowana
Prace w chłodzie wiosennym jakoś znacznie lepiej nastrajają, niż te w jesiennym. Kilka roślin mam w doniczkach- ale to drobnica, typu żurawki czy tawułki, więc zapewne zadołuję gdzieś w kącie. Nie mogę się zmusić do niczego w ogrodzie poza absolutnymi obowiązkami- najchętniej bym się zakopała w kocach i czekała do wiosny.
Dałaś radę u siebie coś robić..? Ja się zmobilizowałam i korzystając ze słonecznego dnia posadziłam cebulki- jeśli kolejne weekendy będą łądne, trudno..niepotrzebnie się wyrwałam..ale gdyby jeszcze było pochmurno, to już w ogóle bym palcem nie kiwnęła- dziś motywowało słońce.. i świadomość, że w kolejne weekendy nie tylko pogody może zabraknąć, ale i czasu.
Paweł- mój z Tajwanu
Izo- sił nie mam nadal..ani ochoty- to wszystko z poczucia obowiązku
Chociaż nie..przepraszam- cisy mnie cieszyły swoim widokiem i emperatura była dośc przyjemna tydzień temu i aż szkoda byłoby nic w ogródkuku nie robić. Teraz to jest zmuszanie się- tym bardziej, że od tygodnia w głowie huczy nieustępliwie
Ognik w pierwszym roku wymarzł do granicy śniegu i odrastał..na szczęście tfutfutfu kolejne lata były łaskawsze..a ja zaczęłam go osłaniać agro zimową. Bardzo mnie cieszy jego widok- takie słoneczko na jesiennej rabacie. Stanowisko dla niego robi się coraz zaciszniejsze przez rozrastające się po sąsiedzku tuje, więc liczę, że będzie z nim dobrze- jednak zapas agro planuję trzymać w pogotowiu.
Romciu- cieszę się, że wpadłaś w odwiedziny. Zgadnij, co dziś robię na kolację
Inuś- ogródek nie zając, ale rozumu nieco brak..cebulki już zadołowane
Cygusiątko jest przeuroczym pieskiem i mimo tęsknoty za Zakusiem cieszymy się, że go mamy..a może właśnie z powodu tęsknoty mamy tego pajaca małego..
Dorciu- blokada jeszcze w miarę do opanowania..wystarczy zabawką pomachać, gorzej, że Cyguś pomaga w podlewaniu- szarpanie się o szlauch czasem wkurza. Psina ma milion pomysłów na zabawę- ja chyba już za stara jestem na takiego nicponia
Agnieszko- witaj
Samopoczucie- dziękuję, że pytasz- nijakie.. Od ponad tygodnia ćmi mnie głowa, męczy katar i nie mogę zwalczyć przeziębienia. Taka sinusoida..raz lepiej, raz gorzej- może ja mam rzuty malarii..?!
Serdecznie życzę, żebyś wyzdrowiała.
Ja sobie zbytnio nie daję czasu na zdrowienie i nawet ostatnio się zastanawiałam, że to moje pędzenie do wszystkiego "na już" rośliny, rabaty, w domu wszystko..nie mam cierpliwości- przy tym, jak sama o siebie dbam, to i czasu chyba za dużo nie mam
W domu ogrzewanie już odpalone, ale grzejemy w zasadzie tylko w sypialni i łazienkach- na parterze ciepło i nie ma potrzeby..a co niektórzy mi tu w domu nawet mówią, że za gorąco
W "salonie" mamy 20-21* i to jest dla nas jest ok.
Czytałam kiedyś, że w sypialni odpowiednia temp to 19*, ale dla mnie to za zimno.. ja grzeję do 20..a P marudzi, że za gorąco i spać się nie da
**********
Dziś Mąż pojechał na spotkanie z kolegą, a ja, korzystając z braku
kuratora w domu, uzbroiłam się w dwa polary, nauszniki..i poszłam sadzić cebule
Jeśli będzie się w domu ktoś pytał, dlaczego nie mogę się z przeziębienia wykaraskać, to będę szłą w zaparte, że jakiś zmutowany wirus mnie zaatakował
Wiatru nie było, słońce przyjemnie świeciło, więc postanowiłam się za to zabrać i mieć z głowy. KOlejne weekendy mogą być różne pod względem pogody, a ja też powoli zaczynam robić plany wyjazdowe- co roku jadę z Mamą na rodzinne groby w okolice Płocka, mamy też do zaliczenia Wólkę w Wawie- i musimy to zrobić przed świątecznym weekendem, w który zamykane są drogi dojazdowe i dojśc trzeba daleko- Mama ze względu na kolana chore nie chce robić długich wycieczek, więc korzystamy z tego, że te kilka dni wcześniej można podjechać pod samą bramę. Na świąteczny dzień zostaje nam zawsze jeden cmentarz- z Dziadkami i moim Tatą.
Dlatego też październikowe weekendy nieco zajęt jeśli nie dziś to jedynie kolejny bym mogła poświęcić..a że pogoda to obecnie niepewny temat, to wolałam odbębnić cebulki i pozostaje mi w napięciu czekać do wiosny, czy raczą się obudzić..
Rok temu kupowane w ogrodniczym nie wyrosły żadne
Lidlowe są niezawodne u mnie już 2gi rok, tak więc teraz zacebulkowałam się w Lidlu..
Nie będzie wiosną jakiegoś szczególnego szału ilościowego..ale zawsze te kilka kępek tu i tam powinno cieszyć wiosną oko, łaknące koloru
Jeśli się wszystko obudzi, to mam hiacynty w 2 odmianach (fioletowe i pomarańczowe), 4 odmiany tulipanów (różowe, śliczne kielichowate różowo-zielone, i bardzo ładnie się zapowiadające z obrazka parroty biało-zielone, z czego jedne rzekomo z efektem kameleona
), do tego krokusiki żółte, białe i fioletowe i mała kępka narcyzów. Zapasy cebulek podzieliłam między mnie i Mamę, więc jeszcze czeka mnie nieduże sadzenie w tygodniu u Mamy.
Zostawiłam sobie wszystkie karteczki z nazwami- wiosną zobaczę, które kwiaty najbardziej będą mi się podobać i za rok postaram się dokupować te właśnie odmiany. Po cichu licze, że parroty się sprawdzą bo bardzo lubię takie tulipany.
Jak co roku mam kłopot z wyborem miejsca dla cebul- zawsze denerwują mnie zasychające liście. W tym roku do szału doprowadzały mnie szczypiory po irysach reticulata- tak wyrosły długie i męczyły mnie jeszcze w pierwszych dniach czerwca, że żeby na nie nie patrzeć, zawiązałam je w supełek.. żeby nie sterczały
Tym razem cebulki posadziłam z tyłu za rozplenicami, miedzy bukietówkami..i będę sukcesywnie wiosna patrzeć, jakie jeszcze miejsca będą dobre do chowania cebul w kolejnym sezonie. Trochę nie wiem, jak wygląda po zimie hakone..domyślam się, że ścina się ją jak normalną trawę i cebule między kępami hakone też byłyby dobrym pomysłem
Niezbyt mogę sadzić cebule na rabatach przy schodach- a szkoda, bo to tutaj byłoby najfajniej mieć cebulowe..w końcu w kwietniu mało się przesiaduje w ogrodzie..raczej cebule będa cieszyć przed wejściem..jednak te rabaty rozgrzebane i dokańczać będę wiosną. Nie mam zupełnie zapału do sadzenia teraz planowanych roslin..a i ryzykować nie chcę powojników czy trzmielin.. Tak więc "akcja cebulki jesienne" mocno rozłożona na lata
Teraz, jak to piszę, do głowy wpadły mi jeszcze dwa miejsca, gdzie mogłabym dosadzić cebule..czyli trzeba się będzie jeszcze zaopatrzyć w ten towar
Dziś w nocy był kolejny przymrozek..tym razem chyba bardziej na serio. Ścięte mrozem pędy po liliach, które jeszcze wczoraj były zielone.. Zdjęcia wczorajsze nieaktualne..chociażby to z kwiatami krzewuszki szykującymi się do kwitnienia..
hibiskus już przymrożony, hakone i Zebrinus też- mogę więc w tym roku już zapomnieć o jego ślicznych pędzelkach
nawet polowanie na muchy za chwilę będzie tylko wspomnieniem
brzozy za to świetnie się trzymają i liście nawet nie zżółkły, jabłonka Royalty leciutko się przebarwia
bardzo dzielnie trzymają się azalie wielkokwiatowe i ślicznie przebarwiają
Na małej rabatce przy schodach rosła Vanilka, którą przeniosłam na urodzinową przy furtce, gdzie mam szpaler 4 Vanilek..a w jej miejscu na razie ziejąca dziura i myślę, co tu posadzić.. Jedna z pierwszych moich myśli to azalka wielkokwiatowa właśnie..a im dłużej patrzę na urocze przebarwienia, tym bardziej się w tym utwierdzam. Muszę tylko dobrze poszukac jakiejś mrozoodpornej odmiany, bo stanowisko dość wietrzne..chociaż coś mi sie wydaje, że mrozoodpornośc dotyczy samego krzewu. a pąki kwiatowe są delikatniejsze i ich podane odporności nie dotyczą.. jak to z tymi azalkami jest
???
Dopiero październik, a ja już rozmyślam o ozdobach choinkowych, które planuję kupić w listopadzie..od kilku dni co wieczór serwujemy sobie z P gorące kakao, zaczynam myśleć o upieczeniu piernika marchewkowego..ehhh..po serniczkach na zimno zostały tylko wspomnienia.
Fajne w sumie jest to, że dana pora roku niejako sama narzuca chociażby jadłospis i smaki, które się same nasuwają. Nic dziwnego, że w naszej strefie bigos jest tak popularny, a w takiej Hiszpanii zapewne nie ma smaku
Jakże inaczej też w taką pogodę smakuje dymiący rosołek
Ogródek powoli szykuję do snu zimowego- dziś podlałam wszystkie iglaki i liściaste zimozielone- wstęp do nawodnienia przed mrozami, bo deszczu na horyzoncie niewiele.. niech się napiją na zapas i ziemia niech nasiąknie, tak mało miała ku temu okazji w tym sezonie.. Jeszcze pewno w listopadzie zrobię jedną rundkę.
Co kilka dni podlewam wrzosowisko- wydaje mi się, że trzeba.. Co prawda sezon się kończy, ale deszczu nic a nic..a w końcu to też krzewinki zimozielone są..
Podlewanie liściastych tracących liście skończyłam- po dzisiejszym przymrozku już raczej pójdą spać.. A był tej nocy "na serio" bo jeszcze o 11 woda w poidełku była lekko skuta lodem. Chociaż nie..podlałam dziś Wredei- sadzony miesiąc temu a liście ma ciągle świeże..więc wolałam podlać..
Trawy nie kosimy- od ostatniego koszenia 2 tyg temu, prawie nie urosła a czytałam, że nieco wyższa lepiej zimuje.
DObrze, że się tu do mnie trochę odzywacie
..za oknem zimno, na rabatach nic się nie dzieje ciekawego, ja czuję się paskudnie (chociaż ibuprom litościwie zaczyna właśnie działać) i od tygodnia codziennie zbieram się do zamknięcia wątku i zapadnięcia w sen zimowy
Pozdrawiam