Aaaależ długo milczałam- całe dwa dni
Zdycham sobie tu po cichutku, ale powód był prozaiczny- awaria netu
Przełaczają okolicę z radia na światłowód..i radio świetnie działało, dopóki nie zaczęli modernizacji
Kilka awantur na infolinii zdziałało jednak cuda
i znowu mam łączność ze światem.
Pragę Was jednak uspokoić, przez te dwa dni nic nie wydarzyło się w ogrodzie ciekawego- ciągle te same nudne krzaki
pęcherznica luteus zaczyna się uroczo przebarwiać
mini wrzosowisko nadal ładne i dziś mnie olśniło, że i tu trzeba się zakrokusić.. tak więc
akcja cebulki nadal w toku..a raczej w zawieszeniu, bo cebulki się skończyły
rabata urodzinowa przy furtce nawet w buro-poprzymrozkowo-jesiennej szacie nie najgorzej wygląda i nawet mi się podoba..
widoczek od strony bramy..niedokończone rabaty w głębi, ale jest na czym zawiesić oko..a już na pewno o niebo lepiej to wygląda niż jeszcze rok temu!
31.10. rok temu
wracając do milszych widoków
bardzo się cieszę ze zmiany na rabacie narożnej przy bramie. Wydmuchrzyce, które nadal uważam za łądne trawy niestety się tu nie sprawdziły- od połowy lata prawie leżały wytarmoszone wiejącymi na otwartej przestrzeni silnymi wiatrami i było bałagniarsko..teraz jest ładnie, schludnie i porządnie. Sama się sobie dziwię, bo bałaganiarz ze mnie okropny (tak mówią w domu nieprzychylne mi osoby
) ale widocznie bałaganiarz z umiłowaniem porządku jestem
nie jest mi chyba pisane pozbycie sie tych sznurków- w niedzielę specjalnie pojechałam do ogrodniczego, który zawsze by czynny..niestety nie tym razem
kilka różnych..
marcinki wysokie, strasznie sie ociągają..a tak fajnie się w jesiennym słońcu ich fiolety komponują z przebarwioną Royalty..no nic, ocieplenie ma jeszcze być, to może się zmobilizują
troche wiosny na poprawe humorów
jest oczywiście cała sesja Cygusiątka
Nic nie zmądrzał przez te dwa dni..nicpoń z niego bez zmian
chociaż tutaj nieźle się maskuje..
Cyguś podrósł znacznie, ale nadal niewiele mu brakuje, żeby się chować we wrzosach
nigdy nie przerośnie rozplenicy, za to z jej pędzelkami walczy często- szczególnie go wnerwiają jak wieje wiatr. Dziś na szczęście były grzeczne;)
jeszcze biegusiem niesiony aporcik (kora ukochana)
i kończę Was zamęczać fotkami Cyguśka..
********
Kasiu..cebulki humor poprawiły, niestety nie podziałały równie zbawiennie na zdrowie
Czytałam u Ciebie, w jakich warunkach kopałaś róże..oj dałaś sobie w kość..
Cebulki, jakie zgromadziłam zadołowane wszystkie, ale mma pomysł na kolejne miejsca, tak więc trzeba będzie zwiększyć stan posiadania..troszkę zaledwie, ale zawsze to i tak znacznie więcej niż do tej pory. Nie mogę się wiosny doczekać
Haniu- ależ ja odpędzanie opadów tylko na swoim terenie odtańcowuję, myślisz, że mam aż taką siłę rażenia
Nie wiem, czy są preparaty odstraszające kleszcze..
Wiem, że dla ludzi sa takie spraye, ale czy dla zwierząt..? Pewno nie, bo działanie krótkie raczej jest.. teoretycznie spot on powinien rozpłynąć się po ciele, ale to chyba związane jest z ruchem mięśni..? Nie wiem w sumie tego.. jak widać do uszu nie doszło
Mamy bravecto już w szufladzie, ale wet kazał kilka dni odczekać od ugryzienia na ewentualne objawy choroby.. Na razie Cygusiątko w szczytowej formie jest- na szczęście!
Zdrówko średnio na jeża. Wieczorem ok, ale rano budzę się średnio żywa
Gosiu- pomysł z cebulami w donicach bardzo dobry! Jak będa mnie wiosną cebule wnerwiać zasychjącymi liśćmi, to jesienia uzupełnienie tak włąśnie zrobię!
Cyguś od kilku tygodni nie chodzi na spacery. Porusza się jedynie po ogródku, uliczce przed bramą i sąsiedniej działce- a mimo to kleszcza złapał. Zakusiek tez miał kiedyś kleszcza, a nie wystawiał nosa poza ogródek na obrzeżach Wawy. W naszej okolicy podobno spory problem pod tym względem jest
Zresztą dużo się słyszy ostrzeżeń, że kleszcze atakują nie tylko w lasach i na łąkach, ale też na przyblokowych trawnikach..tak więc trzeba byc czujnym-niestety!
Zobacz- na księżyc umiemy dolecieć, a kleszczy wibić nie umiemy