Witam wieczorową porą..znowu zimno- cóż za niespodzianka
Mgła nad polami..rozmyte chmury otulające tarczę księżyca..to nawet fajne, romantyczne widoki.. palenie w kominku też uwielbiam.. Mimo wszystko przykro, że lato definitywnie nas opuściło. Dzień był piękny- ciepły, słoneczny- z przyjemnością pospacerowałam po ogródku..i kawka na tarasie była
, jednak wieczory dobitnie przypominają, jaka pora roku teraz króluje.
Odnośnie palenia w kominku..będę miała chyba pomocnika
Cyguś zdaje się też załapał, że sezon kominkowy się zbliża..jak całe lato nie interesował się szczapkami leżącymi we wnęce kominkowej, tak teraz od kilku dni ciągle wyciąga deski do pokoju i je rozgryza. Ja zabieram, zabraniam, zajmuję zabawą- ale deski zdają się go wołać syrenim śpiewem. Ciekawe co będzie się działo, jak drewnem załadujemy całą wnękę
Martuśka- dziwne to jest dla mnie..ale w lato 21* w domu jest ok..ale wystarczy, że zrobi się zimno za oknem..to ja mimo tych 21* czuję jakieś sople pod skórą..a wcale nie jest mi zimno!
Agnieszko..czytając Twój post wyobraziłam sobie, że mówisz to łagodnym tonem jak do dziecka..
zobacz..szpinak pyszny jest..i już..już prawie przekonałaś mnie, że lubię jesień
Serio jednak odpowiadając.. mi nie jest zimno fizycznie..w domu jest OK i nawet nie odpaliliśmy jeszcze pieca, ani nie palimy w kominku. Mi jest zimno psychicznie
poza tym te kilka krokó z pracy do samochodu wystarczy, żeby się kapnąć, że ciepełka nie ma.,. i zwyczajnie szkoda. Jeszcze tak niedawno ganiałam się z Cygusiem o 2 w nocy w bluzce na ramiączka, a teraz polar to za mało. Jeszcze temp jakoś do przetrwania..ale znowu wracam do domu po ciemku i przykro, że dzień coraz krótszy w tak widoczny sposób.
Dorotko- a tu Cię zaskoczę..dziś w pracy zarządziłąm uruchomienie klimatyzacji
Jestem pierwsza do otwierania okien, uruchamiania wiatraków a klimę uwielbiam. W pracy muszę mieć komfortowy chłód..zresztą u nas jarzeniówki, lampa nad fotelem też trochę grzeje..a ja w ciągłym ruchu. Cały rok pracuję w fartuchu z krótkim rękawkiem na gołe ciało.
W domu lubię jak zimą jest ciepło i dla mnie zimą ciepło oznacza co innego, niż dla Męża. Ja ciepło czuję wiosną i w lato i ciągle bym dom wietrzyła..za to zimą jestem nie do ogrzania- jakieś takie zimno chodzi mi po kościach i zaczynam brać gorące kąpiele- prawie ukrop..skóra aż paruje po wyjściu z wanny..a ja nadal odczuwam lód w kościach
Teraz w domu nie jest mi zimno- jest fajnie w sam raz..ale już zaczynam czuć te sople pod stopami.
Baaaaardzo dziwne mam odczuwanie temperatury
Michał- proponowane przez Ciebie rozwiązanie z posadzeniem kilku sztuk do jednego dołka też rozważałam. Nie wiedziałam, czy to będzie dobry pomysł- fajnie, że Ty miałeś okazję widzieć, że się da..
ja jutro chyba się przejadę do Acrocony i zobaczę, co mają w ofercie..a jeśli nic w miarę sensownego nie będzie, to chyba zrobię tak, jak mówisz.
Pogodzie najchętniej nie dawałabym się na Hawajach..
*******
Dzień piękny, słoneczny..aż chce się żyć..i do pracy nie chodzić
Zaraz po śniadaniu (kto zgadnie, co Cyguś jadł..?
)
ruszyliśmy na podbój ogródka.. a tam.. ciągle to samo
nie ma kompletnie o czym gadać i co pokazywać
przebarwia się mocno winobluszcz
co niektóre Hakonki Naomi też wpadły w buraczki
nawet kłosy, początkowo złotawe, zaczynają się przebarwiać. choć akurat u tej szuki kłos trzyma kolor i liście też najmniej przebarwione.. za to jest najwyższa
po szybkim lunchu w plenerze
tu zdjęcie jak z programu ochrony świadków
lustrujemy ogród z wysokości pagórka..
i zmyłam się do pracy.
W domu po powrocie- koszmar.. Widziałam w sypialni pająka
Ogłosiłam, że jeśli nie zostanie mi dostarczony trup na dowód eksterminacji, to ja tam nie wejdę.. Juz bym wolała, żeby przed zimnem się myszy polne w domu kryły, a nie te potwory