Maju,
rododendron tuż, tuż, pąki wychylają się powoli. Dzisiaj pada, więc się napoi i jak słonko przygrzeje powinien zacząć swój spektakl. Jak na moje warunki to jest już spory krzak i ma wszędzie pąki. Pewnie kwiaty rozwiną się na weekend.
Co do zmian, to u nas "delikatne" zmiany (jak na moje szalone pomysły), spokojnie przeprowadzamy. Rabata będzie wymagała nieco czasu do popisu, bo trawy jeszcze nie są wielkie, choć idą i teraz po deszczu powinny wystrzelić.
Romko,
uważam, że zmiany są potrzebne -
żeby nam się nie nudziło.
U Ciebie to wielkie rewolucje w porównaniu z naszymi, my jakoś (znaczy ja najbardziej) uspokajamy się i powoli zbliżamy się do "podziwiania widoków z tarasu".
Ina,
myślałam, że dzisiaj skończę przygotowanie elementów, ale pada dzisiaj i nie mogę pracować na dworze. Gazobeton podczas cięcia tak pyli, że nie da się tego robić w pomieszczeniu (i tak Tadziu narzeka, że mu zapyliłam samochody).
Jedyne co mnie ratuje, że mu się to co zrobiłam podoba i pozwala dalej "dymić". Jak będzie gotowa pokażę. Tadzia pozdrowię.
Kerstin,
Dziękuję. Myślę, że wszystko co się robi z pasją daje radość, a i wrażenie robi na innych.
Ostatnio moja przyjaciółka, której pomogłam pozyskać działkę ok. 300 m kw. nieopodal naszej (tylko jakieś 200 m), przyszła na naszą działkę ze swoją rodziną i wprowadzając powiedziała: "Wiecie, tak właśnie może wyglądać działka po wielu latach". Swoją drogą to młodzi ludzie, którzy z tak godną podziwu pasją wzięli się za zapuszczoną przez 12 lat działkę.
W połowie marca działka wyglądała tak
chodniczek został odkryty w ramach "wykopalisk"
A tak w ostatnią sobotę tak
Jest już poprowadzona woda, posiana trawa. Troszkę pomogłam pokazując jak przycinać drzewka i krzewy, odnajdując jakieś rośliny (piwonie, liliowce, orliki, wiciokrzewy i wiele innych) w masie chwastów. Na co były siły i chęci uratowano. Szybko się uczą i widać, że sobie poradzą. Serce się raduje.