Forum Ogrodnicze Oaza

Widzę, że obydwie mamy pogodę rodem z Bollywood

Ja lubię każdy kolor. Kiedyś nie tolerowałam czerwonego.. jakiś czas temu miałam czas różowo-fioletowy.. Teraz zacięłam się na szarościach i granatach.. Chciaż nie do końca, bo właśnie wróciliśmy ze sklepu- ja z sukienką w intensywnie różowym kolorze- nie wiem jak go nazwać..malinowy bo chyba nie fuksja.

Netto mówisz jak Biedronka.. Ja lubię takie sklepy typu szwarc mydło i powidło- zawsze jakaś pierdółka przydasię

Monika-Sz wrote: Zupełnie jak ja

Cóż za cisza... czyżby wszyscy udali się już na wewnętrzną emigrację?
Pogoda, jaka jest, każdy widzi... dni krótkie... nie nastraja to optymistycznie...
Niejako wbrew temu wszystkiemu, ale też bez większego udziału mojej woli, rozpiera mnie energia...
Powiem Wam, że trochę boję się tego stanu, bo wiem, że po nim nieuchronnie przychodzi dół...
Póki co jednak, próbuję jakoś zagospodarować rozedrgany potencjał niestety, przedpokój nadal pozostaje na etapie, na którym ja jeszcze wkroczyć nie mogę, a główny wykonawca chwilowo nie bardzo ma czas i siły...
Nic to... po troszku... zrobimy... na Święta już na pewno będzie ładnie

To jesteśmy przesunięte w fazie bo ja chyba w dole siedzę

Mam nadzieję, Maryś, że nie będzie to taki wielomiesięczny dół, jak moje

A ja właśnie rozważam , czy zaliczać dół czy też fazę manii Właściwie wszystko przemawia za dołem, ale znajduję jeszcze na świecie oferty, które mnie pobudzają , jednak nie znajduję odpowiednich środków na pokrycie zamówień, co mnie z kolei dołuje No i sama nie wiem...
No i jakie źródło ujścia dla energii i rozedrganego potencjału znalazłaś? Żeby Cię nie rozniosło

Igła, nitka, filc... i takie tam

Ja z dolow, to podolowalam dzisiaj czesc cebul, ufff (nie mam ogonkow, czy jestem czytelna?)
Z oferty Lilypolu jeszcze skorzystalam, bo bardzo promocyjna byla... No wiec zrozumiale, ze mnie pobudzila.. Wraz z odzyskiwaniem powolnym sil i zdrowia, w koncu sie zabralam za zaleglosci!
Marzy mi sie remont, ale jak pomysle ile to trzeba narozwalac, to mi sie odechciewa
Niech juz bedzie po staremu, popatrze na Twoje metamorfozy

Marzuś... jakby to ująć... też nie mam ogonków... ani jednego
Twoje uzasadnienie odstąpienia od prac remontowych mnie przekonuje, niestety... już za późno... powiedziałam "A", więc teraz mogę tylko mówić "Aaaaaaaa!"
Choć, jeśli dobrze usłyszałam, mój gipsujący obecnie mąż, użył przed chwilą innego zlepka liter, co tu dużo mówić, mniej cenzuralnego

Ja dla poprawy nastroju:
1.skorzystałam z wyprzedaży w Lilypolu, a nawet dokupiłam jeszcze kilka lilii extra
2.poszłam do fryzjera i ścięłam włosy
3.kupiłam sobie jeszcze świetne spodnie 'cygaretki', a do nich sweterek w ładnym koralowym kolorze

A jutro jadę do Alicji, która przedwczoraj skończyła pierwszy miesiąc życia

Pozdrawiam i życzę miłego weekendu, a Gospodyni dodatkowo jak najdłuższej fazy rozpierającej energii!

Dalu... punkt drugi zrealizuję we wtorek na pierwszy nie mam już miejsca...
Na kolejne spodnie zresztą też, choć, jak się ostatnio dowiedziałam, wcale nie mam ich tak dużo
Chociaż... koralowe spodnie (sweterka bym jednak nie zdzierżyła )? Hmmm... tak... stanowczo trzeba ożywić garderobę

Alicja przestała już być noworodkiem, wchodząc w fazę pełnoprawnego niemowlęctwa... jak ten czas leci! Wczoraj pani doktor, która prowadziła obie moje ciąże, nie mogła się nadziwić, zdając sobie sprawę z tego, ile lat mają już moje dzieci... a przecież tak niedawno chodziłam z wielkim brzuchem...

Gosiu jak się cieszę że zajrzałam , na mój obecny stan twój wątek działa jak lekarstwo. Moje dziecię jutro idzie do szpitala a w poniedziałek powinien mieć zabieg ablacji na swoje coraz częstsze częstoskurcze. Czekaliśmy ponad trzy lata a teraz jakoś nie potrafię się cieszyć , chociaż to jedyna możliwa metoda wyleczenia, a jego 8 letnie serce jest już na tyle duże że zabieg jest dość bezpieczny. Niestety od 3 tygodni męczę się ze swoimi zatokami, do tego kaszel i niestety nie będę mogła być cały czas w szpitalu. Może lepiej że mój mąż mnie zastąpi bo chociaż nie będzie płakał i przeżywał tak jak ja ale i tak trudno mi się z tym pogodzić.
Na działce mam wrażenie że w tym roku nie zrobiłam dosłownie nic , nawet nie ogarnęłam na zimę , dobrze że przypomniałaś o trawach to może je powiąże.
Co do TKMaxu to my ostatnio zwariowaliśmy na jego punkcie i raz w tygodniu objeżdżamy wszystkie trzy sklepy (pomijając ten w centrum właśnie ze względu na ciasnotę i brak miejsca do zaparkowania) w poszukiwaniu artykułów wyjątkowych ale w bardzo niskich cenach , czasem się udaje. Jeśli nie to fajnie poprzyglądać się i tym droższym zawsze jest nadzieja że przecenią.
Przemian w Twoim mieszkaniu jak zawsze nie mogę się doczekać no i aranżacji świątecznych też

Kasiu... trzymamy kciuki za Sebka, na pewno będzie dzielny (8 lat!? ... a dopiero co był przedszkolakiem), a wszystko pójdzie wzorcowo
To zrozumiałe, że się denerwujesz, to, co dla lekarzy jest rutynowym zabiegiem, dla Ciebie jest czymś wyjątkowo ważnym!
Trawy bez wiązania też jakoś zniosą zimę, nic na siłę

Co do dołów...zadołowałem hortensje ogrodowe....wszystkie...sztuk 20
I to nawet dzisiaj...dawno nie byłem na działce, chyba ze dwa tygodnie temu
Embarga na internet nie mam Teraz mój czas który zawsze spędzałem przed kompem...zajmuje coś innego...KTOŚ inny
Ale jestem na bieżąco z forum

Co do TKmaxa to ja go uwielbiałem na wyspach...ale ten we Wrocławiu mnie dołuje, naprawdę jak lumpex

Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma...
Niektórzy nie byli na Wyspach i co więcej, wcale nie narzekają z tego powodu
Hortensjom ogrodowym mówimy głośne i stanowcze NIE!

Pozdrowienia dla KTOSIA na szczęście, wraz ze stażem związku, od pewnego momentu maleje potrzeba spędzania razem każdej wolnej chwili, liczymy zatem, że kiedyś aktywniej powrócisz na forumowe łono

Ciemność i zimnica wygnały mnie z ogrodu, ale posadziłam sporą część lilypolowych cebul
I nieśmiało zauważam, że na cebule ZAWSZE jest miejsce
Przeczytałam u Agi, jaki macie dzisiaj wykwintny obiad i aż się zawstydziłam, że poszłam na taką łatwiznę z moją gulaszową
Powiem Ci, że koralowy to też nie jest koniecznie mój kolor, ale podobno dobrze w nim wyglądam - ładnie kontrastuje z nowym blondem moich włosów
Alicja w przerwach między spaniem a jedzeniem zaczyna robić się minimalnie kontaktowa; przez kilka sekund potrafi już skupić wzrok na kolorowej zabawce
Łączę się z Tobą w oczekiwaniu na czas, kiedy Grześ wróci na łono ...forum

dala wrote: Na przykład... na innej cebuli?

Uwielbiam gulaszową, choć muszę przyznać, że prawdziwa, węgierska, zwaliła mnie z nóg Choć może to nie ona, a wino, którym popijałam ją bez umiaru, aby nie spłonąć żywcem
Koralowy, jako pochodna czerwieni, jest w zasadzie w spektrum barw, jakie powinny pasować ciemnookim szatynkom, takim jak ja, ale jednak... jakoś nie...
Czerwienie nazbyt uwypuklają wszelkie niedoskonałości cery

Co do ostatniego zdania... obawiam się, że nasza atrakcyjność mocno spadła i nie uratujemy łonej nawet sweterkami ani nowymi fryzurami
Że o błyskotliwych dialogach nie wspomnę

Ja dzisiaj także dołowałam cebule , dałam się skusić ofercie wyprzedażowej Lilypolu.
Mam miejsce na sadzenie, ale i - jak zawsze - rozterki, czy tym samym nie dostarczyłam zimowej karmy nornicom .

Mówicie kolor koralowy? Kupiłam sobie [znowu] gruby szal w kolorze czerwonym z granatem i kremowym,
zwykle noszę ciemne kurtki i płaszcze, więc taki szal mnie ożywia - tak przynajmniej uważam.
Niedoskonałości cery nie dostrzegam, bo ubrana do wyjścia nie wkładam okularów do bliży .
Atrakcyjne będziemy (chciały być) zawsze, kobietami jesteśmy i już .