Hmmm... kiedy nie tak dawno podjęłam decyzję o tym, że muszę w końcu znaleźć przyczynę moich dolegliwości, wiedziałam, że czasami może być pod górkę...
Nie spodziewałam się jednak
wybojów w tych miejscach, w których na nie
nadziewam.
Borykam się z różnymi dolegliwościami, z wieloma z nich nauczyłam się już żyć, coś tam udało się opanować farmakologicznie bez ustalania przyczyny...
Najtrudniejsze są jednak dla mnie te doły psychiczne... chyba każdy ich czasem doświadcza? Jednak kiedy ciągną się miesiącami, pogłębiając się z każdym niemal dniem, życie traci sporo na jakości
Nigdy nie korzystałam z pomocy specjalisty, jednak internistka namówiła mnie do wizyty u psychiatry: bo to taki lekarz, jak każdy, a depresja to po prostu choroba, którą można skutecznie leczyć tabletkami. I że trzeba to zrobić teraz, żeby leki zaczęły działać, zanim znów zacznie mi się pogarszać samopoczucie...
Na pewno świadomość, że znam już przyczynę moich problemów (czyli że nie jestem chora psychicznie, tylko krętki mi coś namieszały w neuroprzekaźnikach
) ułatwiły mi decyzję o zarejestrowaniu się w poradni...
Bo lekarz będzie miał już diagnozę na tacy (test Western - Blot potwierdził wynik pierwszego badania), nie będzie mi grzebał w psychice i szukał traumy z dzieciństwa
tylko po prostu naprawi lekami to, co nie działa...
O święta naiwności!
Dwa tygodnie oczekiwania to nie tak długo, ostatecznie teraz jestem w dobrej formie...
Poszłam...
Pani doktor rzeczywiście nie grzebała mi w głowie...
Ba! Nawet na mnie porządniej nie spojrzała...
Zaczęła rutynowo wklepywać do komputera... wiek... wykształcenie... zawód...
Kiedy doszła do chorób przewlekłych i wspomniałam o tym, co skłoniło mnie wizyty, rzuciła: nie udowodniono jeszcze, że ugryzienie kleszcza powoduje jakiekolwiek choroby!
Borelioza to taki wymysł... moda...
Miałam ochotę w tym momencie podziękować za wizytę i opuścić lokal... ale nie chciałam wyjść (nomen omen) na... psychiczną
W dalszym ciągu wizyty dowiedziałam się, że najwyraźniej jestem nieco znerwicowana i wszystkie objawy, które mam od lat, to taka odpowiedź organizmu na moją nerwicę. Taka moja uroda. No przecież lekarze od lat mi to powtarzają...
Zapytałam, co według niej powinnam robić?
Coś tam postukała, wcisnęła mi karteczkę...
No przecież przepisałam tabletki, pani sobie będzie brała.
Bez informacji o dawkowaniu... o tym, czego mogę się spodziewać... kiedy mam zacząć brać... na ile mam tych tabletek...
Za dwa miesiące pani przyjdzie...
Niedoczekanie!!!
Szukam psychiatry, który... wierzy w istnienie boreliozy!