Asiu... podejrzewam, że jesteś chlubnym wyjątkiem od reguły
i Twoim ciasteczkom nie brakuje żadnych walorów... moje są zupełnie gołe tym razem, ale całkiem smakowite... właśnie sprawdzałam
Monika... a cóż by Ci przyszło z niejadalnych ciasteczek?
Krysiu... nie powiem, żebyś mnie zachęciła
na dodatek doczytałam przepis i wychodzi na to, że to ciasto wymaga wielokrotnego wyrabiania, przekładania i odkładania
razem składa się to na długie godziny, a ja kuchnię mam małą, nie dam rady rozkładać się z kilkoma rzeczami na raz... a takie blokowanie miejsca jedną produkcją na pół dnie jest bez sensu...
Będą zatem tradycyjne już drożdżowe pierożki/paszteciki Elsi
Co do zadanego przez Ciebie pytania... chyba większość z nas ma z tym problem...
Co robić z gromadzonymi przez lata
klunkrami (Asia przypomniała mi ostatnio to słowo, tak często używane przez wielkopolską część mojej familii)?
Nie jest tajemnicą, że lubię różne dekoracyjne dodatki. Szczęście w nieszczęściu - nie mam aspiracji, aby były to produkty sygnowane, nabywane za znaczne kwoty. Niewielki koszt sprawia, że z mniejszym wyrzutem sumienia co sezon zmieniam ozdoby na nowe (a uwielbiam to robić). Jeśli coś okazuje się jednorazówką i nie nadaje się do dłuższej eksploatacji (i ekspozycji) wyrzucam bez żalu, ale to zdarza się rzadko.
Staram się pakować drobiazgi w pudła i... no właśnie
Wprawdzie mieszkanie mam duże, ale czuję wstręt do zagracania przestrzeni meblami, stąd królują u mnie niewielkie komody i otwarte regały. Muszą one pomieścić księgozbiór, drobną odzież, moje duperelki do robótek...
Zagospodarowałam przestrzeń pod łóżkiem pojemnikami na pościel z Ikei... tam gromadzę moje skarby... szkopuł w tym, że łóżko dostępne tylko z jednego boku... żeby dostać się do tego, co ukryte w głębi, trzeba opróżnić cały przód... albo zdjąć ciężki, skrzyniowy materac
W rezultacie nie do końca wiem, co tam mam
Na pewno sporym ułatwieniem jest fakt, że mamy dwie spore piwnice i o ile jedna służy jako kotłownia, druga, o powierzchni kilkunastu m2 jest pomieszczeniem typowo magazynowym. Oczywiście, ma to swoje wady, bo na przykład po ostatnim opróżnianiu wyczystek z sadzy przez kominiarzy, na wszystkim zalegała gruba, czarna warstwa a i sezonowa eksploatacja kotła węglowego, nawet jeśli znajduje się on w sąsiednim pomieszczeniu, nie przysparza czystości... no ale jak się nie ma co się lubi
Ładuję zatem moje skarby w pudła... podobnie jak zabawki dzieci... i tak sobie leżakują...
Pewnie do nich nie zajrzę, ale... sama bardzo żałuję, że nie miałam możliwości grzebać w skarbach przodków
może zatem niech moi potomkowie mają tę uciechę?