Kochani, z całego serca dziękuję Wam za porady i podpowiedzi odnośnie gadzinkowej diety
Nie ukrywam, że wszystko, co jest związane z życiem moich "zoologicznych" zwierzaków stanowi dla mnie pewną zagadkę i chciałabym jak najszybciej poznać ich tajemnice dla dobra nas wszystkich. Do tej pory w centrum mojego zainteresowania były ssaki i ptaki, więc śmieję się sama z siebie, że w drabinie ewolucyjnej schodzę coraz niżej; mimo to nigdy nie przypuszczałam, że gady mogą w tak wielkim stopniu zawładnąć i moim umysłem, i sercem.
Na nieszczęście jedyna osoba, prawdziwa Guru Od Gadów z wieloletnim doświadczeniem, odeszła z działu zmiennocieplnych; z drugiej strony - tej szczęśliwej - przeniosła się kilkanaście metrów dalej, do innego budynku, a ja mam z Nią naprawdę przyjacielski kontakt - niezwykle mnie to cieszy, ponieważ na najbliższych tzw. "współpracowników" nie mogę liczyć.
Korzystam także z zasobów informacji znalezionych w internecie, zarówno polsko-, jak i anglojęzycznych i właśnie dzięki nim udało mi się poznać tajniki środowisk życia gadów i skorelowaną z nimi dietę. Niemniej zawsze musimy być świadomi, że zwierzęta trzymane w naszym klimacie, w niewoli, a więc mające ograniczone możliwości ruchu i zminimalizowane stopnie bodźców poznawczych mogą nie przyswajać pewnych składników pokarmowych, lub wykorzystywać je w mniejszym stopniu, tym bardziej, że rzadko które terrarium jest wyposażone w UVB.
To, co najbardziej mnie cieszy to fakt, że na działce - już niebawem - będę miała prawdziwe źródło wartościowej, niczym nie pryskanej, bardzo urozmaiconej gatunkowo zieleniny, więc po pierwsze odpadnie odwieczny problem zachwaszczonego ogrodu, a po drugie nie będę musiała skarmiać moich gadzinek warzywami z marketu, a jeszcze po trzecie: wszelkie nadwyżki ( choć ten aspekt jest mało prawdopodobny ze względu na ogromne apetyty zwierzaków ) ziół, chwastów, kwiatów mogę ususzyć z myślą o żywieniu zimowym. Ha! W odwodzie mam kilka upatrzonych terenów leśnych i łąkowych ...
Dzisiaj do wytłoczek trafiły kępki trawy, kłącza perzu i młodziutki pęd jasnoty purpurowej - na razie wykorzystałam tylko dwa "jajeczniki", aby tytułem próby zobaczyć, jak poradzą sobie rośliny na wybiegu Babci Agi. Przelatując przez "palmiarnię" zauważyłam pierwszy rozwinięty kwiat papryczki Habanero - a jednak doczekałam się
Ups, zebrało mi się na jakieś zagmatwane kwestie ze świata gadów, a dzisiaj przecież piątunio i najwyższa pora na zasłużony odpoczynek. Wybaczcie pseudonaukowe dywagacje ...
W ramach odskoczni od obłaskawiania gadzinek wszelakich, zabrałam się wreszcie do uporządkowania bałaganu na parapetach we własnym mieszkaniu.
Drugi rzut selerowych nasion zakończył pobyt na kawałku papierowego ręcznika ( jednak "podłoże" papierowe dla kiełkujących nasion okazało się znacznie wygodniejsze; nawet, jeśli jakimś cudem zapomnę o lustracji kiełkownika, to mogę być spokojna o los nasion: korzonki nie wplątują się w strukturę papieru, jak to zazwyczaj miało miejsce na waciku kosmetycznym ).
Do kuwetki po pomidorach z marketu (
) nasypałam dość grubą warstwę torfu zmieszanego z perlitem, wyznaczyłam trzy rowki, w których spoczęły skiełkowane selery. Starałam się umieszczać nasionka w dość regularnych odstępach, ale ...i ręka już nie tak sprawna, i wzrok też już nie sokoli
Razem z kuwetką do kiełkownika trafiły też małe kubeczki z podkiełkowanymi słodkimi paprykami; czas ku przeprowadzce był już najwyższy, jako że u niektórych nasion pojawiły się pewne ... zieloności, więc wolałam dłużej nie czekać.
Do kubków trafiły odmiany: NN Adrian, Grek, Złoty Deszcz, Ukrainka, Abrikosowaja Faworitka i Krasnodarski Krugłyj ( te dwie ostatnie z nasion od Galki68 ). Nadal czekam na obudzenie się papryki Pierwieniec Romancowa.
Na jutro zaplanowałam sobie rozsadzenie mocno już wyrośniętych siewek kilku odmian ostrych papryczek oraz rozwiązanie kwestii trzech pomidorków "Ukraiński Kibic". Chciałabym także przygotować kolejny fragment parapetu pod paletę z rozsadami - a to oznacza znalezienie nowej miejscówki dla przezimowanego rozmarynu i geranium "anginki", co przy wszędobylskiej Aurelii nie będzie łatwe.
O matko, przecież powinnam wysiać też nowe pokolenie sałaty ...
I upiec świąteczne ciasto ...
I zawieźć końskie pączki na działkę ...
I ...
Pozdrawiam cieplutko u progu weekendu