Cóż, przyznam ze wstydem, że zupełnie zapomniałam o własnej propozycji dotyczącej "prezentu" w postaci zamówienia sadzonek jeżówek i w związku z tym podjęłam nowe postanowienie: ponieważ bardzo dawno nie odwiedzałam żadnych sklepów i centrów ogrodniczych, więc teraz będę miała okazję ( i wymówkę ), aby zajrzeć do jednego z nich i osobiście dokonać zakupu choćby kilku zwykłych.
Z tego miejsca chciałabym też bardzo podziękować
Elżuni ( bietkae ) za przysłane roślinki - byliny zostały dzisiaj posadzone na działce, a żyworódkę rozsadziłam.
Babuszka - dziękuję pięknie za ofiarność i chęć podzielenia się sadzonkami - jak wspomniałam powyżej, materiał do rozmnożenia już siedzi w kubeczkach z perlitem i mam nadzieję, że doczekam żyworódkowego potomstwa.
Jadąc dzisiaj na ogród zauważyłam, że zaczynają rozkręcać się ryneczki z rozsadami wiosennych kwiatów. Niezwykle ucieszona tym faktem zatrzymałam się przy jednym z nich i wyskoczyłam z samochodu kierowana chęcią nabycia kilkunastu doniczek z bratkami, po czym okazało się, że portmonetkę zostawiłam w domu. I tak bywa ... Co prawda miałam szczere chęci wyprodukować własne sadzonki ( nawet zebrałam sporo nasionek z ubiegłorocznych kwiatów ), ale nie udało mi się ich zrealizować.
Na działce, już tradycyjnie, temperatura o wiele niższa niż w mieście - 0 stopni przy bezchmurnym niebie zwiastowało jednak szybkie ogrzanie powietrza, a dodatkowo nie było nawet najlżejszego wiaterku. Zaraz przy furtce przywitał mnie pierwszy tego roku gołąb grzywacz - od kilkunastu lat kokosi się na latarni obok naszej altany, choć zdziwiło mnie, że wrócił tak szybko; zazwyczaj grzywacze pojawiały się u nas końcem marca ... Tak czy inaczej jego piękne, wiosenne gruchanie zmobilizowało nas do wyczyszczenia budek lęgowych:
... i drobnych napraw szkód wyrządzonych przez wszędobylskiego dzięcioła ( a tak na marginesie: warto zabezpieczyć otwór wejściowy do budki dodatkowym kawałkiem drewna - uchroni on lęg przez zakusami kota, dzięcioła czy sójki ):
Z niewielką nadzieją wędrowałam po działce w poszukiwaniu nowych przejawów wiosennego wybudzania się roślin; jednak moja niechęć czy niewiara we własne siły związane z uprawą kwiatów okazują się zgubne w skutkach i powodują, że ogród o tej porze roku jest szary i po prostu brzydki. Udało mi się jedynie znaleźć zabłąkanego
krokusa, którego na pewno nie sadziłam, ale niesamowicie ucieszył mnie jego widok: delikatna łodyżka, misternie skręcone płatki pąka kwiatowego i sam fakt, że w ogóle jest :
Hiacynty, o których pisałam ostatnio, nadal dzielnie trwają na swoich jałowych posterunkach i nawet nie wiedzą, że w poznańskim mieszkaniu czekają na przekwitnięcie kolejne cebulki ( różowe ); niebawem dołączą do "wiejskiej" rabatki.
Swoje urokliwe kwiaty, w rzadko spotykanym u mnie kolorze, zaczną lada moment rozwijać
przylaszczki. Malutka kępka od wielu lat, powolutku, rozrasta się i właśnie dzisiaj zauważyłam tuż obok kolejną, z zawiązanymi pączkami.
Poniżej roślinka macierzysta:
Jeszcze tydzień temu tej "aromatycznej inaczej" panny nie było; na kwiaty przyjdzie nam jeszcze poczekać, chyba, że
lilia okaże się kapryśną i rozwinie jedynie łodyżki:
Coraz śmielej poczyna sobie
rabarbar:
... oraz
szczypiorek czosnkowy. W tym roku po raz pierwszy wykopałam takiego malucha i wsadziłam do doniczki. Może na parapecie w mieszkaniu urośnie szybciej i będzie jedną z wczesnych, domowych nowalijek, a dodatkowo ozdobi mieszkanie.
Generalnie właśnie
czosnki postanowiły sprawić mi dzisiaj niespodziankę i zarówno te z
cebulek powietrznych:
... jak i
czosnek niedźwiedzi wyjrzały śmielej na powierzchnię. Ucieszył mnie zwłaszcza ten niedźwiedzi, ponieważ w ubiegłym roku nie pojawił się wcale. Rachityczny, mizerny, skromny, ale ... jest. Wypadałoby coś zrobić z tym chucherkiem, ale nie bardzo mam pomysł i wiedzę, czym powinnam je dokarmić lub przesadzić w bardziej stosowne miejsce. Od kilku lat rośnie w tym samym, cienistym i wilgotnym (?) siedlisku, tuż pod jarzębiną.
Odkąd opiekuję się Skorupkami, stało się tradycją cotygodniowe "koszenie" zieleniny - tak więc i dzisiaj zerwałam dwie duże torby młodziutkiej trawy, pokrzywy, jasnoty, mniszka, niezapominajek i perzu :
Sporo chwastów zrywam w pobliskim brzozowym lesie; ściółka obfituje we wszelką zieleninę, choć na zdjęciu jej nie widać:
Poskąpiłam im jednak świeżych liści
pietruszki naciowej - niech podrosną jeszcze trochę:
Z okazji Dnia Kobiet zrobiłam sobie malutki prezent: odwołałam wizytę u fryzjera
Pozdrawiam cieplutko wszystkich moich Kochanych Gości i życzę bardzo pogodnego, ciepłego i słonecznego tygodnia...