TEMAT: Adasiowe zmagania z Naturą

Adasiowe zmagania z Naturą 08 Mar 2020 17:05 #697289

  • Adasiowa
  • Adasiowa's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20264
  • Otrzymane dziękuję: 64798
Aluś, to pokrzepienie bardzo się przyda każdemu z nas, dlatego dziękuję Ci za ten podnoszący na duchu bukiecik :hug:
Jest piękny - a w swojej prostocie i skromności - prawdziwy.

W piątek, z okazji Dnia Kobiet, koledzy z pracy ( dział kopytnych ) obdarowali panie bukiecikami czerwonych tulipanów i słodkościami - a ponieważ moje współpracowniczki ( dział zmiennocieplnych ) nie zadały sobie żadnego trudu, aby uczynić ten dzień miłym i sympatycznym, skrzyknęliśmy się z ekipą z działu stałocieplnych i zorganizowaliśmy małą czarną z ciastem.
Jako solenizantki upiekłyśmy placki, serniki i torciki, a w malutkiej kuchni ( z jednym stołem i pięcioma krzesłami ) zgromadziło się około 20 osób plus dyżurny królik. I powiem Wam, że pomimo tych spartańskich warunków zapanowała tak rodzinna i radosna atmosfera, że wzajemną życzliwość czuło się wręcz w powietrzu.

Jedna z Pań upiekła bardzo smaczne ciacho: przełożone lekkim, jasnym kremem, a na wierzchu sowicie udekorowane chrupiącą, kokosową "kołderką" - po prostu poezja...

We wtorek, w tym samym gronie, obchodzimy Dzień Mężczyzny; następne kilkanaście dni upłynie mi pod znakiem wzmożonej pracy z dodatkowymi obowiązkami, ale zapowiedzianą świąteczną szarlotkę upiekę. Kruche ciasto już leżakuje w lodówce.
Wiesiu, nasza "złota rączka", ma upiec skubańca ( kruszańca ).

Sałaty wysiane. Wybór padł na Kozulkę, Devil's Ear, Apache oraz rzymskie: czerwoną, Bougival, Romana d'Hiver. Siedzą na perlitowym materacyku, na świetle.
Mery ( 1946 - 2022 ) pamiętam ....
Ostatnio zmieniany: 08 Mar 2020 18:15 przez Adasiowa.
Za tę wiadomość podziękował(a): Marzenka, Jan4, Kaja, Armasza, CHI, bietkae, Pestka, Zielona, Jaedda, Nimfa, JaNina, Termaj, anaka, Barborka, ewakatarzyna


Zielone okna z estimeble.pl

Adasiowe zmagania z Naturą 08 Mar 2020 18:13 #697294

  • Babcia Ala
  • Babcia Ala's Avatar
  • Online
  • Platinum Boarder
  • Rocznik 1964
  • Posty: 6319
  • Otrzymane dziękuję: 29673
W opozycji do cebulowych, które u mnie nie mają szans, bo zostają spałaszowane przez underground (zwłaszcza krokusów nie umiem odżałować, są takie piękne) z życzeniami dla wszystkich Pań, wrzośce w roli głównej:
DSCF0145.jpg
Alicja
Ogród przy chałupie 10 km od polsko-czeskiego Cieszyna
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa, Łatka, CHI, bietkae, Jaedda, anaka, Barborka, ewakatarzyna

Adasiowe zmagania z Naturą 08 Mar 2020 19:12 #697304

  • Łatka
  • Łatka's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 19999
  • Otrzymane dziękuję: 83490
Aniu - krokus zapewne migrował od sąsiadów, często małe cebulki tak robią; pewnie ptaki im pomagają, wydziobują i czasem zgubią.
Piszesz, że wróciły grzywacze. A czy one w ogóle odlatują? Wydaje mi się, że w moim wrocławskim parku widuję je cały rok, a już na pewno w lutym słyszę ich charakterystyczne nawoływanie ("ra-tuun-kuuu" :lol: )
Jeżówki z słonecznej rabatki będą więcej niż zadowolone.

Babcia Ala wrote:
mnie jeżówki, tak jak Eli nie lubią. Mam wrażenie, że one lubią przepuszczalną glebę, a u mnie wszędzie ta "ukochana" glina.

Alu, chyba nie w glinie rzecz, we Wrocławiu mam pod cieniutką warstewką sprokurowanej przez siebie bardziej przepuszczalnej gleby glinę, jak na garnek, a nawet iły :jeez: . I jeżówki rosną. A w Karkonoszach - na grubej zwietrzelinie znacznie gorzej, i to odporny na wszystko gatunek. Jeśli mogę radzić, skoro masz tak złe doświadczenie, dla droższych, odmianowych sadzonek wykop dołek i wsadź do dobrego kompostu.
Ciągnąc prywatę - czy mogę prosić na PW namiary na szkółkę w Jelczu-Laskowicach? Pilnie potrzebuje poprawić sobie nastrój...
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa, CHI, bietkae, ewakatarzyna

Adasiowe zmagania z Naturą 08 Mar 2020 19:30 #697309

  • sierika
  • sierika's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Natury nie oszukasz,czyli moje dojrzewanie do eko
  • Posty: 4104
  • Otrzymane dziękuję: 4954
Czosnek niedźwiedzi potrzebuje wręcz cienia i wilgoci, skoro ma takie miejsce to nie przesadzaj :)
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa, bietkae, ewakatarzyna

Adasiowe zmagania z Naturą 08 Mar 2020 19:38 #697311

  • Adasiowa
  • Adasiowa's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20264
  • Otrzymane dziękuję: 64798
Anulka, z posiadanych przeze mnie wiadomości, jak i na podstawie własnych, wieloletnich obserwacji wynika niezbicie, że gołębie grzywacze wracają na lęgi do Polski właśnie w marcu; tzn. o tej porze zaczynam widywać je w Poznaniu.

Podobny, gardłowy odgłos wydają całoroczne sierpówki, nazywane przeze mnie cukrówkami :)

Niewykluczone, że grzywacze wraz ze zmianami klimatu dołączą do migrujących kiedyś rudzików i żurawi i nie będą odlatywać do cieplejszych rejonów Europy.
Niebawem mam nadzieję zobaczyć żerujące na trawniku szpaki i usłyszeć "liczące pieniążki" pierwiosnki. Póki co udało mi się usłyszeć bębnienie dzięciołów i pierwsze, nieśmiałe klangory żurawi, chociaż te ostatnie już w lutym powinny łączyć się w pary.
Mery ( 1946 - 2022 ) pamiętam ....
Ostatnio zmieniany: 08 Mar 2020 20:24 przez Adasiowa.
Za tę wiadomość podziękował(a): bietkae, Termaj, anaka, ewakatarzyna

Adasiowe zmagania z Naturą 08 Mar 2020 19:41 #697314

  • Babcia Ala
  • Babcia Ala's Avatar
  • Online
  • Platinum Boarder
  • Rocznik 1964
  • Posty: 6319
  • Otrzymane dziękuję: 29673
Łatko, Jelcz-Laskowice to Ela bietkae pisała, ale pewnie się odezwie.
Z tą gliną, to pewnie masz rację, bo ił, to b.ciężka ziemia. U mnie iły są głębiej. Na wierzchu to ziemia u nas potocznie zwana szarką, bo jak mokra to ciemna, a jak sucha to szara. Problemem jest ta nieprzepuszczalność i gdy zawiesi się deszcz na tych pobliskich górach i zapomni, ze ma przestać padać, co u nas kiedyś często się zdarzało, to rośliny stoją w wodzie, znów gdy susza, to mają lepiej niż na piaskach, nie dogodzisz człowieku :). Tak też nie raz jest, że jedna i ta sama roślina dopiero na trzecim miejscu rośnie tak jak powinna, a ziemia przecież ta sama, a czasem nawet w gorszej kulturze. Ja poszukuję alternatywy dla cebulowych, a raczej rekompensaty za, cebulowe mogłabym tylko w metalowych koszach uprawiać, bo plastikowe zostają przegryzione. Szukałam takich koszy metalowych, jak kiedyś były w sklepach samoobsługowych, ale nie znalazłam, teraz króluje plastik, więc na pocieszenie wiosennego oka mam dwa wrzośce i ranniki (te im nie smakują chyba), chociaż czosnek jadalny, który miałby je odstraszać, wykopałam kiedyś nadgryziony. U mnie nawet raz piołun nie przeżył, bo z góry zżarł go zając wcześniej obżerając się brukselką (obżarstwo nie popłaca i brzuszek boli, a na brzuszek piołun :)), a z dołu zeżarł go karczownik lub nornik, tych dwóch jegomościów, to już piołun nie przeżył. Cała ta sytuacja z tym licznym podziemiem w mojej opinii wynika z tego, że moja działka jest otoczona polami uprawnymi, z których kto żyw bierze nogi za pas, gdy zaczynają się opryski na roślinach uprawianych przez nowoczesne rolnictwo, a tych oprysków robi się bardzo wiele, więc wszyscy walą na ekowyżerkę do Alicji. Żeby być obiektywną, mam nadzieję, że dla równowagi przyczłapały też bezpańskie kocury, obecnie w ilości 6. Na własne oczy dziś widziałam (poszłam trochę uprawić zagon na groszek, ale słychać zimę w kościach, skrzypi...), jak młodzież upolowała nornicę, więc mam cichą nadzieję, że kocury trochę ograniczą to towarzystwo podziemne, bo po zimie szkody w młodych drzewkach mam po raz kolejny, a jakże.
Alicja
Ogród przy chałupie 10 km od polsko-czeskiego Cieszyna
Ostatnio zmieniany: 08 Mar 2020 20:08 przez Babcia Ala.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa, Łatka, CHI, bietkae, Jaedda, anaka, ewakatarzyna

Adasiowe zmagania z Naturą 08 Mar 2020 19:42 #697315

  • Adasiowa
  • Adasiowa's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20264
  • Otrzymane dziękuję: 64798
sierika wrote:
Czosnek niedźwiedzi potrzebuje wręcz cienia i wilgoci, skoro ma takie miejsce to nie przesadzaj :)

Sieriko :kiss3:

Tak też zrobiłam kilka lat temu, kiedy wybierałam miejscówkę dla cebulek - dostały cień i wilgoć, a wcześniej owo miejsce zostało nawiezione obornikiem ( 2-3 lata przed posadzeniem czosnków ). Jednak intuicyjnie wyczuwam, że czegoś im brakuje, stąd moje wątpliwości odnośnie losów dalszej uprawy. Nie chcę nawozić tych niedobitków w ciemno, ale myślę, że powinnam zareagować podobnie jak w przypadku klasycznych czosnków, czyli dokarmieniem saletrą amonową.
Mery ( 1946 - 2022 ) pamiętam ....
Za tę wiadomość podziękował(a): bietkae, anaka, ewakatarzyna

Adasiowe zmagania z Naturą 08 Mar 2020 20:12 #697325

  • bietkae
  • bietkae's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 2067
  • Otrzymane dziękuję: 11832
Aniu mój znajomy każdego roku jeździ do lasu i zbiera duże ilości liści czosnku niedźwiedziego czyli na pewno ziemia musi być lekka, kwaśna, wilgotna a stanowisko zacienione. Ja do czosnku niedźwiedziego podchodziłam dwa razy, pierwszy raz wysiałam z nasion a drugi raz kupiłam sadzonkę w doniczce. Pełna klapa bo nie dotrzymałam warunków dla tej rośliny, wsadziłam w miejscu słonecznym do ziemi jaką mam w ogrodzie. A ta moja ziemia Aniujest od kilku lat notorycznie reanimowana 2-3 poplony w sezonie, kompost, obornik i już jest prawie dobrze. U Ciebie też się z czasem poprawi tym bardziej, że przywozisz z ZOO ,,złoto ''.
Miałam nie grzebać na razie w nasionach pomidorów ale dzisiaj przyszła moja koleżanka, która jest nauczycielką w przedszkolu. Ona jako wyjątek uczy dzieci różnych rzeczy więc na tę wiosnę wymyśliła, że razem z pięciolatkami wysieje pomidory, później dzieci posadzą sadzonki do kubków z ziemią i będą się opiekowały roślinami. Przed Dniem Matki zrobią serduszka i na wstążeczkach umieszczą je na sadzonkach. Dałam jej nasiona odmiany karłowej Rodeo Malinowe i zabroniłam wysiewać przed 20 marca. Ale na wszelki wypadek wysieję u siebie dodatkową kuwetkę z 25 sadzonkami bo różnie to bywa z tą moją koleżanką ( kiedyś opisywałam jak uratowała pisklę jaskółki ). Kilka lat temu z inną grupą dzieci wysiała nasiona palmy, które przywiozła chyba z Grecji. Dzieci były przeszczęśliwe kiedy dawały swoim mamom małe palemki w doniczkach.
No i jak już wyjęłam pudło z nasionami to paluszki zaswędziały i wysiałam winogronka czyli K/14/1 :P
Co do ptaszków to u mnie też już pojawiają się pierwsze wiosenne, wczoraj głośno śpiewał pan kos.
Pozdrawiam Ela
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa, Jaedda, Termaj, anaka, Barborka, ewakatarzyna, Babcia Ala

Adasiowe zmagania z Naturą 08 Mar 2020 20:29 #697328

  • Babcia Ala
  • Babcia Ala's Avatar
  • Online
  • Platinum Boarder
  • Rocznik 1964
  • Posty: 6319
  • Otrzymane dziękuję: 29673
Aniu, jarząb nie daje głębokiego cienia i czy pod nim wilgotno? Jarząb ma system korzeniowy stosunkowo głęboki (do 2m), ale z bocznymi korzeniami przebiegającymi płasko, tworzący odrośla. Ja nie wyobrażam sobie żeby czosnek niedźwiedzi urósł np. pod brzozą, chociaż tam cień. Poszukaj najciemniejszego i najbardziej wilgotnego kąta na działce dla niego. Na rzut kamieniem ode mnie jest rezerwat z niedźwiedzim czosnkiem i tam panuje latem głęboki cień. Nie mam własnych zdjęc, ale zapraszam Was, do właściwie fotorelacji z tego rezerwatu (tekstu mało, dużo ładnych zdjęć):
swiatoslav.blogspot.com/2015/04/tam-gdzi...dzwiedzi-rosnie.html
Alicja
Ogród przy chałupie 10 km od polsko-czeskiego Cieszyna
Ostatnio zmieniany: 08 Mar 2020 20:34 przez Babcia Ala.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa, bietkae, ewakatarzyna

Adasiowe zmagania z Naturą 08 Mar 2020 20:57 #697336

  • Adasiowa
  • Adasiowa's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20264
  • Otrzymane dziękuję: 64798
Kiedy decydowałam się na "uprawę" czosnku niedźwiedziego, przeprowadziłam wywiad środowiskowy, z którego wynikało, że roślina lubi cieniste, wilgotne stanowiska, z dość solidną warstwą próchnicy pochodzącą z opadłych liści - np. bukowych.
Teraz rozumiem ... błędnie założyłam, że cień i warstewka jarzębinowych liści oraz dodatek obornika będą wystarczające dla potrzeb czosnku i tak było przez pierwsze trzy lata, deszczowe zresztą. Byłam przeszczęśliwa, kiedy w kolejnych marcach cebulki odradzały się i kwitły, zawiązując nasiona. Czasami nieopodal macierzystej kępki wyrastały czosnki potomne. Później było już coraz gorzej.
Moją winą było to, że podczas upalnych dni zapominałam je podlewać i dokarmiać, bo rosną niejako poza granicami działki.

Najważniejsze jest to, że pomimo moich haniebnych zaniedbań roślinka postanowiła dać mi ostatnią szansę i nie chciałabym jej zmarnować. Na mojej działce nie ma żadnego wilgotnego miejsca ( choć są zacienione zakątki ). Być może, zanim czosnki zaczną rosnąć, zrobię im "kołnierz" z obciętej dużej donicy, a do wnętrza wsypię mieszankę kompostu, liści i torfu.
Inną opcją jest przesadzenie drugiej, mniejszej kępki do ogrodu i sezonowy ( tzn. do maja, kiedy cebulki udają się na odpoczynek ) monitoring obu roślin, aby przekonać się, które miejsce okaże się korzystniejsze.

A odnośnie wysiewu pomidorków - zaplanowany termin przypadnie pod koniec miesiąca, zazwyczaj startuję w okolicach 26 marca. Na razie muszę dokonać wyboru odmian, oczywiście oprócz tych stuprocentowych i ulubionych pewniaków.
Mery ( 1946 - 2022 ) pamiętam ....
Za tę wiadomość podziękował(a): sierika, bietkae, Nimfa, Termaj, anaka, Barborka, ewakatarzyna

Adasiowe zmagania z Naturą 08 Mar 2020 21:12 #697343

  • Babcia Ala
  • Babcia Ala's Avatar
  • Online
  • Platinum Boarder
  • Rocznik 1964
  • Posty: 6319
  • Otrzymane dziękuję: 29673
Adasiowa, najbardziej podobają mi się działy: kopytnych, stałocieplnych, zmiennocieplnych :) i oczywiście "PĄCZKI". Jakie tam jeszcze macie działy?
Alicja
Ogród przy chałupie 10 km od polsko-czeskiego Cieszyna
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe zmagania z Naturą 09 Mar 2020 17:26 #697449

  • Adasiowa
  • Adasiowa's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20264
  • Otrzymane dziękuję: 64798
Babuszka, więcej napiszę w ten weekend, ponieważ w nadchodzącym tygodniu zaczynam tzw. "dziesiątki", czyli 10-godzinny dzień pracy ( przypadający dwa razy w miesiącu ) - będę zatem krążyć po terenie ZOO i doglądać zwierzaków na wybiegach zewnętrznych. Wtedy mam nadzieję na zapoznanie się z większą ilością nochali, ogonów, łapek i uszu.
W piątek poznałam np. lemury, a dwa tygodnie temu jeżozwierze ( dostałam nawet dwie "igły" ), miałam też okazję karmić kapucynki i ... wierz mi, kiedy malutkie, szczupłe palce małpki zacisnęły się na mojej dłoni, nie mogłam powstrzymać łez. Wszystkie te małpki zostały odebrane z cyrku albo prywatnych domów.

Przed chwilą stacja TVN24 podała informację, że w Poznaniu mamy pacjentkę z koronawirusem.
Mery ( 1946 - 2022 ) pamiętam ....
Za tę wiadomość podziękował(a): Jan4, zielonajagoda, Łatka, bietkae, Pestka, Zielona, Nimfa, JaNina, anaka, Barborka, ewakatarzyna, Senior

Adasiowe zmagania z Naturą 09 Mar 2020 21:13 #697518

  • Babcia Ala
  • Babcia Ala's Avatar
  • Online
  • Platinum Boarder
  • Rocznik 1964
  • Posty: 6319
  • Otrzymane dziękuję: 29673
Aniu, wiem że nie masz czasu, proszę napisz tylko: do podlania lub opryskania na chyba rdzę na karczochu w jakiej ilości wody rozpuścić tabletkę Aspiryny? Przeszukiwała forum, ale nie udało mi się znaleźć. Dziękuję
Alicja
Ogród przy chałupie 10 km od polsko-czeskiego Cieszyna
Ostatnio zmieniany: 09 Mar 2020 21:14 przez Babcia Ala.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe zmagania z Naturą 09 Mar 2020 21:19 #697522

  • Zielona
  • Zielona's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1089
  • Otrzymane dziękuję: 4950
Jeśli się nie mylę to 1 tabl na litr wody. :oops:
Pozdrawiam Alicja.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa

Adasiowe zmagania z Naturą 09 Mar 2020 21:25 #697524

  • Adasiowa
  • Adasiowa's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20264
  • Otrzymane dziękuję: 64798
Wiesz, do tej pory stosowałam Polopirynę S tak: w szklance wody "rozpuszczam" porcję 250 mg i dopełniam do 1 l wodą. Takim roztworem nasączam perlit do uprawy np. majeranku lub w celu lepszego/szybszego ukorzenienia sadzonek.
Natomiast nigdy nie wykorzystywałam Polopiryny jako środka interwencyjnego, więc nie chciałabym wprowadzić Cię w błąd wymyślonymi dawkami. Pamiętam, że ktoś dodawał ten - bądź co bądź kwas - do oprysku na mączniaka na winogronie, ale jako substancję składową, a nie główną.

p.s. Babuszka, mam czas, spokojnie. Jedynie sił brakuje - oprócz swoich podopiecznych muszę oporządzić zwierzaki dwóch osób nieobecnych,
Mery ( 1946 - 2022 ) pamiętam ....
Za tę wiadomość podziękował(a): bietkae, Zielona, Nimfa

Adasiowe zmagania z Naturą 09 Mar 2020 22:40 #697535

  • Babcia Ala
  • Babcia Ala's Avatar
  • Online
  • Platinum Boarder
  • Rocznik 1964
  • Posty: 6319
  • Otrzymane dziękuję: 29673
Dziękuję. Chyba tylko dla spokojności sumienia, coś chcę zastosować, raczej z niego nic nie będzie, bo środek rozety, tam gdzie wyrastają młode listki wydaje się martwy. To moja trzecia próba doczekania się własnych kwitnących karczochów, ale to zdaje się wyższa szkoła jazdy: pierwszy raz nie zakwitły, bo one kwitną w naszym klimacie w następnym roku, drugi raz nie wszystkie przezimowały, a ten który przezimował, padł na wiosnę ofiarą gryzoni, teraz ten trzeci raz: wysiałam w zeszłym roku późno, tak aby na zimę pozostały w większych donicach, zimowały w mojej maleńkiej nieogrzewanej szklarni z myślą, że wiosną pójdą do gruntu i dziś zauważyłam jakąs chorobę na jednym. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że karczochów jeszcze nie jadłam i nie wiem jak smakują, a jak w tym roku mi znowu nie wyjdzie, to chyba już sobie daruję. U Łatki zimują w gruncie w ogrodzie :garden1:
Alicja
Ogród przy chałupie 10 km od polsko-czeskiego Cieszyna
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa, bietkae

Adasiowe zmagania z Naturą 10 Mar 2020 17:28 #697635

  • Adasiowa
  • Adasiowa's Avatar
  • Offline
  • Moderator
  • Posty: 20264
  • Otrzymane dziękuję: 64798
Dzień powszedni.

Godzina 4.50 lub 5 rano - powoli zaczynam funkcjonować, choć budzik jeszcze śpi. Wstaję po cichu, przemykam do kuchni i wstawiam wodę w starym czajniku - pierwsza poranna kawa i pierwszy papieros zawsze smakują najlepiej. Kątem oka postrzegam ruch wśród futrzaków, więc nie czekając dłużej szykuję pięć miseczek. Najpierw koty - karma weterynaryjna plus tabletki dla Nikodema i "zwykła" dla dziewczyn; w tym momencie błogosławię puszki. Dla Kacperka wyciągam z apteczki lek na serduszko, ponieważ śniadanie może dostać dopiero godzinę po przyjęciu leku. Dzwoni budzik - jest 5.20, na zewnątrz wstaje świt.

Godzinę później wybiegam z mieszkania i szybkim krokiem przemierzam niedługi dystans dzielący mnie od skorupkowych podopiecznych; jestem trochę niesprawiedliwa, jako że oprócz żółwi czekają na mnie jaszczury, ale przyzwyczaiłam się do tego określenia. Czasami po drodze wstępuję do sklepu, bo zdarza mi się zapomnieć zabrać mleko. Idąc cichą, jakby wymarłą ulicą wsłuchuję się w coraz śmielsze i bardziej zawiłe trele kosa; ostatnio dołączyły do niego świergotliwe piosenki szpaków, tak mi się przynajmniej wydaje...
W Ogrodzie witają mnie polanki z krokusami, malutkie jeszcze kwiatostany hiacyntów i okazałe pąki hortensji. Kuce i alpaki jeszcze nie do końca świadome chłodu marcowego poranka powolutku przeżuwają wczorajsze siano, ale już w zagrodzie lisów panuje rwetes; biegają szczęśliwe, obwąchują siebie nawzajem i wszystkie możliwe zakamarki, od czasu do czasu wydając dość charakterystyczne odgłosy, ni to szczekania, ni to śpiewnego zawodzenia .... nigdy wcześniej nie byłam świadkiem porannej krzątaniny tych pięknych, ocalałych z masakry zwierząt. Jedynie Cyryl o trzech łapach obserwuje swoich kompanów z pewnej odległości.

Czasami przystaję na chwilę tuż przy wybiegu dzikanów rzecznych, ale ich jeszcze nie ma - za wcześnie. Dookoła pełno orzechów włoskich, tak przez nie ulubionych. Niekiedy o te orzechy toczą się zacięte boje - sroki najczęściej odlatują ze zdobyczą w dziobie i błyskiem tryumfu w czarnym oczku.

Po wejściu na pawilony kończy się "sielanka", a ja mogę nareszcie się ogrzać i przywrócić sprawność zziębniętym i zesztywniałym palcom. Druga gorąca kawa i ... czas zaczyna płynąć zupełnie inaczej. Nawet nie wiem kiedy na strych, gdzie mieszka największy mój żółw Berenik wraz z ekipą braci mniejszych i staruszką agamą, wchodzi Marek, dokładnie płucze swój kubek po kawie i wyrzuca mnie do domu - ale mam jeszcze czas... stare zwierzęta mają swoje potrzeby, nie mogę się nigdzie spieszyć, a Babcię Agę zazwyczaj karmię z ręki ( zrezygnowałam z pęsety czy szczypiec, ponieważ oba narzędzia mogłyby skaleczyć wrażliwy pysk ): trzy razy w tygodniu szarańczą, dwa sałatką owocową. Bardzo lubi truskawki.
Agama żaglowa zwana Babcią Agą swoje lata świetności ma już za sobą; teraz jest starą, schorowaną jaszczurką, o opuchniętych łapkach, z ubytkami kości palców ( nie mam pojęcia, jak doszło do amputacji ), częściowo sparaliżowana i niezborna. Jedno oko zasnuła mgła. Czasami karmienie zabiera mi trochę czasu, ale zawsze się cieszę, kiedy chwiejna główka podąża za moją ręką, a mnie uda się trafić w otwarty pyszczek i umieścić w nim kawałeczek owocu lub szarańczę. Mam porównanie z agamową młodzieżą - cztery samce agamy błotnej lub córka Babci, Księżniczka, nie mają takich problemów. Starość nie zna litości...

W międzyczasie, kiedy witam się z żółwiami promienistymi i obowiązkowo "smyram" je pod brodą, zagląda Wiesiu i pyta, czy przyjdę na ciasto. "No masz, oczywiście, że tak!". Spoglądam na zegarek ... ufff, jeszcze zdążę posprzątać, zmienić wodę w baseniku, zebrać kuwetki po wczorajszym karmieniu i zamieść cały pawilon małpiarni i żółwiarni.

Lecę na drugi koniec ZOO, aby się przebrać - nie wypada ucztować w kaloszach, które obowiązkowo zakładam odwiedzając orlicje ( żółwie wodne, mięsożerne, ale bardzo kochane ). Biegnąc do kuchni zahaczam o zamrażarkę, zabieram okazałą porcję wołowego serca, ( "może już teraz wyciągnąć truskawki, śliwki i wiśnie dla legwana ? nie, lepiej jutro z samego rana ") - orlicje się ucieszą z mięsnej wkładki, należy im się extra porcja, wczoraj były ważone i odrobaczane - i już spóźniona trafiam w samo oko cyklonu, czyli słodką wyżerkę z cudownie pachnącą kawą. Ciekawe, że kawa, którą zrobi ktoś inny, zawsze smakuje lepiej ? Nie daję się długo kusić wspaniałemu skubańcowi, ktoś włącza lekki kawałek country, królik przemyka pod naszymi nogami, ale jest przyzwyczajony do tłumu i rozgardiaszu, więc niespiesznie kica i znajduje spokojniejszy kącik pod kuchenką. Podobno mają być zamknięte szkoły, przedszkola i nasze ZOO także - jedynie dla zwiedzających, bo zwierzęta muszą być pod naszą opieką niezależnie od decyzji władz.

1/3 z szalonego dnia ... każdy z mijających poniedziałków, wtorków, śród, etc różni się od poprzedniego. W Ogrodzie nic nie jest constans, nigdy nie wiesz, co czeka Cię nie tylko nazajutrz, ale i za godzinę, dwie ... niekiedy nie ma czasu na sentymenty, spokojne rozważania, dywagacje ...
Są też momenty strachu, obaw, niepewności. Nieraz złości lub bezsilności.
Ale zawsze - niezależnie od nastroju i atmosfery - świadomość, że masz zwierzęta pod swoją opieką i że są od Ciebie uzależnione sprawia, że każdy kolejny dzień nabiera sensu.

"Gdyby zwierzęta wierzyły w Boga, to Szatan miałby dla nich postać człowieka".

Schodzę na ziemię. Jutro z samego rana chciałabym nakarmić Jeremiego, a później, kiedy minie szał podstawowych obowiązków wynikających z zastępstwa i moich własnych, udekorować wybieg żółwi lądowych.
I przystanąć na moment, na krótką chwilę, aby nacieszyć się wiosną ...
Mery ( 1946 - 2022 ) pamiętam ....
Ostatnio zmieniany: 10 Mar 2020 17:49 przez Adasiowa.

Adasiowe zmagania z Naturą 10 Mar 2020 17:55 #697637

  • Nimfa
  • Nimfa's Avatar
  • Online
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1578
  • Otrzymane dziękuję: 12063
No i czytając było mi dane zobaczyć film przyrodniczy z jednego dnia w poznańskim ZOO. Całe ZOO, jako zarządcy dałabym Tobie pod opiekę :)

P.s.
Szkoły zamknięte, przynajmniej ta, do której chodzą nasze wnuki.
Ogród - mój optymizm.

Znalazłam się tutaj, bo chciałam sama uprawiać warzywa.
Ale kwiaty zajmują nie mniej miejsca w mojej głowie.
Za tę wiadomość podziękował(a): Adasiowa, Kaja, bietkae, anaka, Barborka, ewakatarzyna


Zielone okna z estimeble.pl

Moderatorzy: Dorota15, Betula
Wygenerowano w 0.787 sekundy
Zasilane przez: Kunena Forum