No wiec pan maz pojechal wczoraj kolo poludnia z corka do Lubbock do znajomych, zostaje tam do jutra wieczor. Tak wiec mam czesciowe wakacje. Tez bylam zaproszona, ale ktos musialby sie zajac zwierzetami.
Co do dyskusji, jak by maz sie zajal przy mom wyjezdzie przypomne,m ze trzeciego dnia po operacji biodra na poczatku grudnia, kiedy na dwoch kulach zaczelam czlapac do kuchni zeby zrobic sobie herbaty, maz uznal ze w takim razi enie potrzebuje jego i jego pomocy i wrocil do pracy. Na pytanie co mam zrobic, jak mam nakarmic konie, czlapiac na kulach w sniegu i lodzie stwierdzil, ze konie nie musza jesc dwa razy dziennie, wystarczy jak dostana wieczorem. W grudniu, przy temperaturach ujemnych, przypomne. Wtedy nie mielismy siana w poltonowych belach, dostepnego caly czas. Nie zdecydowal sie tez na moja sugestie by wstawal wczesniej i karmil konie przed wyjsciem do pracy. Bo rano on nie ma czasu. Wiec bralam jedna kule i szlam nakarmic zwierzaki, gorzej gdy trzeba bylo przewiezc na wozeczku worki z karma, z garazu do stajni. Jak pan maz zapomnial, robila to zona.
Nie bede pisac, co wtedy o nim myslalam. Chyba kazdy rozumie i wie.
Czesciowe, bo Babe tylko wypatruje, czy otiweraja sie drzwi i zawiadamia glosno, ze zyczy sobie posilku w misce
. Co gorsze, uczy tego samego Shy, ktora niesmialo probuje rzec. Niesmialo, bo do tej pory raczej wydawala piski, cos w rodzaju przydepnietej myszy.
Wyjechali wkrotce po wizycie kowala, ktory przycinal kopyta wszystkim trzem ogonom. O dziwo, nawet Babe nie wiala jak zwykle, jak zobaczy jakas linke, stala spokojnie zebym pogla podpiac ja na uwiazie, a potem filozoficznie tylko stala na trzech nogach, zaleznie ktore potrzebne bylo kowalowi
Jerry znowu mial sporo przyciete kopyta, bo usilujemy wyprowadzic go z plaskich na normalne. Dzis jest obolaly i kuleje (spryciaz, bardziej, gdy na niego patrze), wiec oczyscilam mu kopyta z blota i zapakowalam w buty. Przy okazji pieknie rozcielam sobie reke pod kciukiem na prawej rece, jak szarpnal noga, tracac rownowage. Nie wiem czym, ale zrobilam notatke, zeby natsepnym razem uzupelnic zapas bandazy w roznych rozmiarach.
Swietowanie zaczelo sie juz pare dni temu, ale kazdego wieczora mielismy burze z deszczem, wiec za bardzo pohalasowac nie mogli. Wczoraj burza zaczela sie kolo 8, zaraz jak dostatecznie sie sciemnilo zeby bylo widac kolor fajerwerka, a skonczyla kolo polnocy. Wtedy kanonada zaczela sie na calego, ze wszystkich stron. Czulam sie jak weteran bitwy pod Getysburgiem (bitwa, ktora praktycznie zakonczyla wojne miedzy Polnoca i Poludniem
pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Gettysburgiem. Wspominana glownie ze wzgledu na rekordowa liczbe ofiar). Kiedy wkurzona usilowalam zasnac, myslalam, jaka szkoda ze nie mam armaty, dalabym tym Konfederatom (poludniowcom) do wiwatu i zakonczyla te kanonade!
Konie o dziwo ignorowaly wszystko, pasly sie spokojnie nie odrywajac lbow od trawy. Az pomyslalam, ze fajnie by bylo pojechac na Babe na jakas rekonstrukcje bitwy. Do chwili kiedy przypomnialam sobie, ze przeciez Babe boi sie flag, bannerow, rur, a psy goni z nienawiscia. Gdyby ktos z publicznosci zjawil sie z psem, pognalaby za nim, a ja na niej....
Co do koni rowniez, nie wiem czy wspomnialam, po dwoch dniach na nosie Babe pojawily sie lyse placki, gdzie wypadla siersc, gdzie zapewne obila sie o metalowa sciane w czasie wypadku. W ramach eksperymentu wiec, zeby trzymac muchy z dala, a nie wiem czy mozna pryskac lysa skore preparatami od much, posluzylam sie trikiem przeczytanym na forum milosnikow koni, znaczy powiesilam im na szyjach chusteczki do suszarki do zmiekczania tkanin. Konie z niedowierzaniem lampily sie na siebie nawzajem i baly sie podejsc do siebie. Jerry jak zwykle mial to gdzies.
W miedzyczasie skosilam trawe w sadzie, poprzycinalam polamane galezie i galazki, zalodowalam na pickupa i zawiozlam na wysypisko, rozsypalam nawoz na trawniku, opryskalam randapem brzegi wjazdu na posesje, chwasty wyrosle na zwirze w ogrodzie, tylny ogrod z trawami, poprzycinalam martwe galezie weigel, wbilam slupki ogrodzeniowe kolo klonow i podwiazalam je, ktore malo nie wywrocily sie od wiatru, to samo zwielkim cedrem co do ktorego mialam obawy, ze padnie, bo polowa igiel ushla i spadla; na szczescie dzis zobaczylam nowe, wyrastajace w paczkach, jak u modrzewi
Zabralam dzis Xene na umowiona wizyte u weta, na coroczny sprawdzian, plus szczepienia. Zachowala sie bardzo ladnie. Sama wlazla na wage i usiadla na niej, czekajac na pomiar; potem w pokoju egzaminacyjnym usilowala wskoczyc na stol, ale dupsko bylo za ciezkie i musialam jej pomoc. Nie ustapi, dopoki jak dobry piesek nie bedzie lezala na stole-bo przeciez weterynarz musi miec zwierze na stole do obejrzenia, prawda? Nawet jak lediwe sie na nim miesci i pani musi trzymac folder w reku, zeby zanotowac wyniki, bo na stole nie ma juz dla niej miejsca...
Okazalo sie niestety, ze ma maly nowotwo na powiece, ktory drapie o galke oczna. Oprocz tego jak Gaby, ma guzy tluszczaki w kilku miejscach; najgorszy jest na przedniej lapie. Zastrzyki przyjela spokojnie, choc tylek jej sie trzasl jak liscie osiki w wietrze
Zrobilismy tez test na obecnosc heartworms-to cos z wyglada jak glisty, ale zyja w sercu i bardzo oslabiaja zwierze, sa roznoszone przez komary. Leczenie jest malo skuteczne, bo jak z rakiem, polega na chemioterapii majac nadzieje, ze dawka jest wystarczajaco toksyczna dla robakow , a nie zabije psa. Lepiej wiec zapobiegac niz leczyc, dajac co miesiac srodki zapobiegajace zarazeniu. Popularny jest Heartgard.
Umowilismy ja na operacje.Mam nadzieje, ze wszystko pojdzie dobrze. Boje sie o nia.
Przy okazji ze strachu zasmrodzila caly pokoj; pani weterynarz musiala wachlowac sie folderem. Poprosilam o cos na te gazy, bo jak sama widzi, zabija nawet muchy, dostalam porade zeby takich rzeczy poszukac w sklepie dla zwierzat. To sa we sumie probiotyki.
I dla Gaby na oproznianie gruczolow odbytowych, bo ostatnio musze robic to co miesiac.
Znalazlam tez takie cudo w roznych smakach, do podawania tabletek-sa tez wieksze, przystosowane do dawania lekow w kapsulkach
Na szcescie te nowe sa do gryzienia i polykania przez psy, wiec moge je podawac bez kamuflazu.
Tak wiec moj harmonogram wyglada tak:
Xena-dwie tabletki probiotyku dziennie
Gaby-trzy tabletki od alergii, trzy tabletki do rozgryzania na gruczoly odbytowe.
Obie raz w tygodniu steryd na nietrzymanie moczu.
Dobrze, ze Ralf nie musi niczego brac
A przy okazji zachwale srodek, juz wyprobowany, ktory odstrasza zajace, sarny , ptaki i wszystko co lubi jesc lub robic dziury w lisciach host i innych delikatnych roslin.
Zawiera wyciag z paryczek cayenne i jest piekacy w smaku. Nie smakuje tez psom
Zaleca sie opryskiwac co 3-7 dni przez dwa, trzy tygodnie, a potem powtarzac raz na dwa do czterech tygodni, jednorazowo.
W kazdym razie zajace, ktorych ostatnio mam mnostwo, przestaly jesc odrastajace hosty a i ptaki przestaly dziobac
.
A i ja zaczelam czuc sie lepiej, przestalam miec takie zawroty glowy. Chyba tez pomogl relaks znaczy brak meza i kochanego dziecka