A ja skorzystalam dzis z chlodniejszego dnia i wzielam sie powazniej do roboty nad przedluzeniem cieniowki dla host. Rama jest zrobiona, a ze przerabiam cala te cieniowke, dajac wiekszy nawis od poludnia, bo slonce przypalalo tam hosty, musze przedluzyc cieniowke z tamtej strony i podeprzec o plot dla wiekszej stabilnosci. Bo jak wiatr zahusta, to cale 'skrzydlo" sie polamie pod wlasnym ciezarem.
Jak zwykle , przesla co 24 cale. Przod zaczelam przedluzac o kolejne 29 cali, zeby dorownac do starej cieniowki. Nie ma ich na zdjeciu.
A to skrzydlo od poludniowej strony, ze slupkami podporowymi.
Musialam skonczyc na dzis, bo zaczelo sie chmurzyc na deszcz. I tak sie chmurzy i chmurzy
. Jutro, jesli nie namoknie za bardzo (cala noc zapowiadaja deszcz), pomaluje konstrukcje na czarno, czesc deseczek na wierzch juz mam kupione, zabejcuje je na braz. Beda musialy poczekac pare godzin zeby dobrze wyschly, bo inaczej zostawiaja niezmywalne slady na rekach. A w rekawiczkach nie umiem operowac wiertarka.
Drugi powazny problem to stajnia. Dzis weszlam posprzatac i malo nie zwymiotowalam od smrodu. Nie dosc, ze woda z ostatnich deszczow cofa sie do stajni, to Jerry lubi sie tam zalatwiac , robiac plynna gnojowke, ktora tworzy bajoro. Ziemia jest gliniasta i zbyt skompresowana, zeby wchlonac "wode".
Rozmawiam wiec z mezem, ze trzeba bedzie wykopac na jakies 15 cm glebokosci glebe w tej przegrodzie, gdzie Jerry zrobil lazienke, wysypac piaskiem, zwirem, ubic, i zrobic cementowa wylewke wzmacniana zbrojeniem. Plus odprowadzenie moczu na zewnatrz, prawdopodobnie do francuskiego drenu (cos w rodzaju dziury w ziemi wypelnionej zwirem, gdzie odprowdza sie wode, zeby wsiakalo. Musze wymyslec jak zrobic albo skok albo dreny latwe do czyszczenia, rura odprowadzajace plynne nieczystosci do francuskiego drenu.
Potem w przyszlosci zrobi sie wylewke w drugiej czesc stajni.
Na cemencie bedzie sloma, z ktorej latwiej bedzie wybierac nawoz, i ktory bedzie chronil kopyta od stania na zimnym cemencie.
Dach na domu musi poczekac.
W miedzyczasie, przez te deszcze, bardzo popekaly kopyta Jerrego.
Po czterech dniach w koncu przyjechal kowal. Bardzo sie balam, ze kopyta sa nie do naprawienia i ze trzeba go bedzie uspic. Bo bez kopyt nie ma konia. Jerry ostatnie dni ledwie lazil, krecac lbem z boku na bok, a my codziennie prosilismy kowala o przybycie. W koncu wyslalam mu zdjecie i zdecydowal sie przyjechac tego samego dnia, w niedziele.
Ufff...
Zajelo mu to prawie dwie godziny, skorygowanie ksztaltu, zrobil ze skory wolowej wkladke chroniaca przyciete kopyto i na wierzch dal lekkie, szerokie a cienkie podkowy;
Dostalam polecenie chronienia jego nog przed wilgocia, wiec przed nadchodzacym deszcem zapakowalam go w buty..
i neoprenowe ochraniacze, zeby deszcz nie splywal po nogach do butow. Na szczescie to bardzo cieprliwy i wyrozumialy kon
Kowal, Kiki, byl bardzo wsciekly na trenera Babe, Roberta, bo nie znal go od tej strony i to on polecil go nam. Stwierdzil, ze ma ochote i zamiar pojechac i jak to okreslil, skuc mu pysk.
Zdecydowal tez wsiasc na Babe i zobaczyc, jaki ma problem. Okazalo sie, ze podpinalam wedzidlo za luzno-powinno byc dziurke wyzej, zeby tworzyly sie dwie fajdy w kacikach pyska, oraz przepiac wyzej i ciasniej pasek podbrodkowy. Po tym wsiadla na Beb.
Tu Babe probowala jak zwykle bez pozwolenia przyspieszyc do galopu przy zwrocie. Kowal lekko szarpnal wodze, Babe prawie przysiadla na zadzie i natychmiast zaczela sluchac. Po dwoch takich lekcjach chodzila jak w zegarku.
Potem wsiadlam ja, Babe sprobowala galopu ze mna, kiedy poprosilam ja o stepa, zrobilam to samo-lekko szarpnelam wodze i natychmiast odpuscilam i stal sie cud, Babe zaczela grzecznie isc stepa, z uszami skierowanymi do tylu na mnie, i bez caplowania (takie szybkie przebieranie nogami, kiedy kon sie niecierpliwi i chce isc szybciej). .
Kowal powiedzial, ze pogada ze swoja dziewczyna na temat dawania mi lekcji, ale powiedzial, ze z koniem jest wszystko w porzadku i jest dobrze wytrenowana. Sam tez trenuje i sprzedaje konie, w tej chwili sprzedaje jednego za 60 tys $, reiningowego, a drugiego cuttingowego (do wybierania sztuki bydla ze stada i oddzielania od reszty), wycenil na 80 tysiecy. I juz sa kupcy, czyli dobrze je uczy.
Jesli bedzie mial czas, bedzie dawal mi wskazowki co robic, ale uwaza ze po tym, jak ustawil oglowie, Babe nie bedzie jzu mogla brac wedzidla w zeby i pedzic, a to byl moj glowny problem. Moze wiec nie bede musiala szukac kolejnego trenera.
Od Roberta, trenera, dostalismy 500$ w kopercie, wyslanej poczta, bez adresu zwrotnego. To polowa, ktora jest nam winien. Nadal ma moje rzeczy-droga siatke na siano z paskow, witaminy na kopyta, lizawke z soli himalajskiej, dwa worki owsa.
W piatek bylam w jego kosciele i rozmawialam z pastorem. Zostal zdjety ze stanowiska Starszego (zadzwonila do mnie znajoma z tego samego kosciola), musial obiecac poprawe i ze to sie nie powtorzy, albo zostanie z Kosciola wyrzucony. Dave dalej przygotowuje sprawe cywilna o molestowanie-nie mozna go oskarzyc o sprawe kryminalna, bo nie jestem niepelnoletnia. Jesli szybko nie dostaniemy reszty kasy, Dave zamierza pojsc do sadu.
A wiadomosci o takich trenerach szybko sie rozchodza, bo swiatek koniarzy jest dosc maly, ludzie sie wzajemnie znaja i cynk juz poszedl. Chyba bedzie musial sobie poszukac innej pracy.
Tak tez sobie myslalam, jezdzilam przed nim na Shy i nie zauwazyl, ze mam zle, za nisko i za luzno przypiety pasek podbrodkowy, ktory nie dzialal wtedy jak trzeba. daje do myslenia o jego umiejetnosciach-bo kowal, KiKi, zauwazyl to natychmiast i skorygowal.