Forum Ogrodnicze Oaza

Jedyny mój komentarz na to - wariatka. Skąd tyś uciekła. Robić aż tak męskie roboty narażający życie. Wolałabym jednak te konie.
A serio - skąd ja to znam...........


komin w grillu sama se murowałam bo bym się nie doczekała. Ale dach tarasu robił mój tato z tylko pomocą eMa. A i tak blaszane pasy blachy wiatrołap czy jakoś tak - mam wrażenie - że nie ułożone tak jak powinny.

Ulo-jakaz to satysfakcja, zobaczyc dzielo wlasnych rak! O wiele bardziej satysfakcjonujace, niz sprzatanie domu, ktory za godzine bedzie wygladal tak samo
Dzis nie dalam rady pracowac. Wszystko mnie bolalo, wiec odpuscilam sobie i zrobilam wolny dzien.
Konie staly smetnie kolo bramki, Jerry nawet zalozyl glowe na wierzch i sie przygladal, wiec pozwolilismy im wejsc na podworko, oczywiscie po zamknieciu psow w domu Teraz Gaby siedzi przed drzwiami na patio i oglada...
Na poczatku niesmialo, potem zaczely eksplorowac teren...

Wybralysmy sie dzis z Babe na trzygodzinna przejazdzke rankiem, kiedy nie jest jeszzccze zbyt goraco. Podroz zaczelysmy z fajerwerkami-kiedy przekraczalysmy ruchliwa droge, Babe przeszla w klusa, poslizgnela sie ma trawie porastajacej row melioracyjny i przewrocila na bok, a ja razem z nia. Obie lezalysmy przez kilka sekund, nie wierzac co sie stalo. Potem Babe stanela na czterech i zaczela troche panikowac. Dobrze, ze zamiast normalnych wodzy mialam przywiazane mekate, z dodatkowa linka sluzaca wlasnie w takich sytuacjach. Zlapalam ja mocno i po chwili szarpania sie, Babe uspokoila sie na tyle, ze moglam na nia wsiasc i kontynuowac podroz Wiekszosc drogi szla grzecznie stepa, dopiero w drodze powrotnej zaczelo jej sie spieszyc . Zaczela przechodzic do running walk i rocking canter, ale dzieki hackamore udawalo mi sie ja utrzymac bez ponoszenia.
A potem byla dluga i mila kapiel z babelkami . Wyszorowalam ja od kopyt do glowy szamponem z olejkiem dzrewa haerbacianego i polozylam odzywke na grzywie i ogonie.
Jerry przygladal sie zazdrosnie. A ze w miedzyczasie zjawil sie maz, pomoglam i poinstruowalam ja meyc konia . Jerry mial luszczaca sie sucha skore wokol odbytu, i widac ze umyscie tego sprawilo mu przyjemnosc, nawet podniosl ogon i stal nieruchomo. Potem przyszla najgorsza czesc...czytalam ze powinno sie myc konskie genitalia co najmniej 2 razy w roku, bo osadzaja sie tam rozne rzeczy, ktore moga prowadzic do stanow zapalnym. Tak wiec z dusza na ramieniu namydlilam reke, namoczylam gabke i wsadzilam tam, gdzie kobiecie nie wypada wspominac Okazalo sie, ze jest tak zaklejony tam czyms w rodzaju wyschnietego blota, ze az dziw, ze mogl funkcjonowac normalnie. Zajelo mi dobre 15 minut odmakanie i odskrobywanie-doslownie-paznokciami a i tak jest niewiele lepiej. Postaram sie znowu powtorzyc to jutro, pojutrze i stopniowo domyc go do czysta.

Teraz oba konie zadowolone z zycia jedza karme, ktora dostaly w nagrode za dobre sprawowanie przy prysznicu

Zamawiam dodatkowe mizianki dla abisyńczyka-ślicznoty!

Diano,

Uroczyście oświadczam, że przeczytałam cały wątek
obiecuję również śledzić go nadal i na bieżąco komentować Twoje pomysły i poczynania!

Nie będę się też nadmiernie panoszyć. Chyba przesadziłam ostatnio.
Administratorko, wybacz

Miłego wieczoru/poranka/popołudnia... w zależności jaka pora u kogo

planta wrote:
Oczywiście że się myje i to częściej niż 2 x w roku. Klaczy też myje się sutki i miedzy sutkami. Z prącia trzeba zdjąć złuszczający się naskórek i z puzdra wyjąc wszystkie nieczystości.

Ardiss-nie panoszysz sie, ale wspoltworzysz ten watek. I jestem wdzieczna-i ciekawa-nowych wpisow! Tak wiec pisz, prosze
Kerstin-ale to byl Devon Rex, ktorego pomylilam z abisynczykiem Prawda ze podobne?

Cyprydo-widzisz, a w moich ksiazkach o pielegnacji jest to ledwie wspomniane, i temat koncentruje sie na wyjeciu fasolki. No i teraz mam tez zagwozdke, jesli jest taki brudny i zaklejony, jak to domyc??

A co do wczorajszego upadku, lekko bola mnie zebra. Babe nic nie jest. Ale ciekawi mnie to, ze mam czarna dziure w pamieci, jak do tego doszlo. Pamietam od momentu, kiedy lezymy na bokach obok siebie i patrzymy na siebie

Wlasnie, szukajac artykulow o wiadomym temacie znalazlam strone z darmowymi e-miesiecznikami o koniach:
konnacafe.pl/index.php?id=magazyn

spadłaś z Babe? jak to?
kurcze... uważaj na siebie.. i Babe też niech uważa!

Babe sie poslizgnela na trawie na stromym brzegu rowu melioracyjnego. Zdarza sie najlepszym
Dzieki za sliczna kartke!

Doszła? Super!
Nawet myślałam o niej

Są środki do mycia części intymnych, poszukaj u was w sklepie. Żeby wyj a l prącie podciągaj puzdro do góry potem jedna ręką złap z a prącie a drugą myj puzdro i prącie

Wczoraj ukladalam szingle przez pol dnia, dzis jakies dwie godziny. Efekt wyglada tak:





Caly dach pokrylam membrana i dobrze, bo w nocy padalo



Brzegi, oprocz metalowych listew, maja polozone paski startowe dla szingli. W przeciwienstwie do szingli nie maja wyciec wygladajacych jak dachowki. Mozna tez ukladac ten rzad paskami szingli 'do gory nogami".

planta wrote: Bardzo podobne, ale i jeden i drugi (tu mam na myśli oddzielne rasy) piękny. A te ich urocze pysia są wprost do wycałowywania! A teraz z innej beczki: jak tam twoje żebra, mniej bolą? Oszczędzaj się, bo przefolgujesz ze zdrowiem i będzie klapa.

Diano - jesteś niesamowita. Super Ci wychodzi ale oszczędzaj się trochę.
W końcu upadek z koniem to poważna sprawa.

Moje zebra czuja sie dobrze . Lekko bola przy nacisnieciu. Babe rowniez nie wyglada na obolala. Chyba nam sie upieklo tym razem.
Jak troche sie ochlodzi, znowu wyjde na dach. A na razie siedze w kuchni, patrze na sterte brudnych naczyn....i wole czytac nowosci na necie

A dzisiaj w ramach odpoczynku od dachu, wybralam sie na przejazdzke na Jerrym. Babe zostala uwiazana na lonzy do przedniego leku
Musze przemyslec co zrobic, bo mimo dociagania popregu kazde siodlo na Jerrym zsuwalo sie na bok. Moze napiersnik pomoze? Przez pol drogi czulam sie jak holownik. Babe szla niechetnie za Jerrym (len jeden!) i pozwalala sie ciagnac. Jak barka za holownikiem. Jerry natomiast okazal sie odporny na wszysto. Samochody, fruwajace smieci, czrzeszczace pod kopytami smieci, skrzynki na listy rzucajace sie na kazdego w przekonianiu Babe, kosze na smieci, rowy melioracyjne, zmiany poidloza i dziury w tymze, slowem, idealny kon. Szedl sobie niespiesznym stepem, ogladajac sie tylko wokol, jakby zwiedzal okolice. W drodze powrotnej Babe odzyskala energie i zaczela czesciej isc obok, dwa razy nawet chciala wyprzedzic-wtedy wlasnie siodlo przesunelo sie na bok (moze powinnam kupic takie do lapania byczkow na lasso? ), ale stanelam Jerrym i Babe wycofal;a sie na swoje miejsce. Potem juz nie probowala sztuczek i szla ladnie do samego domu. Jerry nawet nie probowal przyspieszac, pasowal mu step caly czas. I bede tak robic czesciej, bo na zadzie ma gumowa poduche a nie miesnie, czlowiek klepie i reka mu sie zapada A w ten sposob oba konie beda mialy prace no i nie bede walczyc z oporem Jerrego do bycia samemu. Babe nie ma problemu z wyjazdami w teren samemu, ma inna osobowosc, natomiast Jerry zaraz panikuje.
Moze nawet zabiore meza na Babe jako bagaz...

Diano, koń idealny trafił na idealnego właściciela (-kę)
Kochany, dobrze karmiony, kąpany, zabierany na spacery, terenu do biegania mnóstwo, ma towarzystwo - chyba myśli, że jest w niebie

A Ty, Kobieto z granitu/stali/żelaza/diamentu - właściwe podkreślić, dbaj o siebie

Mało się odzywam, ale codziennie zaglądam do Ciebie (Was) i posyłam pozytywne myśli

malina wrote:
Z Polski jestem, z Polski....

Mam nadzieje, ze Jerry czuje sie u nas dobrze. Jak tylko pojawie sie na podworku, stoi przy ogrodzeniu i czeka, a potem przeszukuje mi rece i kieszenie

Skonczylam pol dachu, pot sie leje ze mnie ciurkiem. Czas na przerwe, moze do wieczora