Forum Ogrodnicze Oaza

Ika, prześliczne dalie
Dlaczego wcześniej ich nie chciałam u siebie??

Eeeech... Czas leci, dla mnie jak zawsze za szybko, ciągle tyle wszystkiego czeka, i czeka, i czasem nie doczekuje

Staram się ogarnąć sprawy ogrodowo-balkonowe przed zimą, ale jakoś marnie mi idzie. Wszystko rozbabrane, i moje rośliny też jakieś nieposkładane w tym roku. Dalie w lesie, agapant wyrósł i stanął, ismeny ślimory zjadły, pomidory dojrzewają na podłodze, hekatomba jakaś.
Wstawię Wam chociaż zdjęcie - stare, sprzed paru tygodni, ale zupełnie zapomniałam, jakie "cudo" widziałam na SŚKOiW



Kup sobie, człowieku, a potem szukaj informacji

Też mam wrażenie, że czas za szybko leci. U mnie w warzywniku też nieporobione . Chyba poważnie przemyśle ilość warzywnych grządek w przyszłym roku
Pokemona nie znam, chyba że tego z bajki

Oj dziewczyny, ja też mam wrażenie, że ktoś za mocno kombinuję z czasem Dni, miesiące, lata coraz szybciej mijają
Doba za krótka, żeby ogarnąć wszystko
Co do pomyłek w szkółkach, to chyba niewiele jest takich, gdzie ich nie ma. Ja w swojej kupiłam w ubiegłym roku liliowca "Pinokio" nigdzie nie znalazłam informacji o nim, a najprawdopodobniej to Wild Horses.
A na tego Pokemona też bym się skusiła

Pokemon to tak naprawdę był penstemon, pan podpisujący widocznie miał dzieci z fazą na pokemony No, ale jak ktoś nie wiedział i kupił to mógł się potem mocno zdziwić.
Pewnie, pomyłki zdarzają się wszędzie. W jednym z moich ulubionych sklepów kupiłam pigwę Vranja, zależało mi na tej akurat odmianie, bo ponoć owoce są wyjątkowo soczyste i aromatyczne. Gruszkowate . Moje cudo wyrosło pięknie, zakwitło obficie, i finalnie obdarzyło mnie jednym owocem. Wygląda jak wspaniałe, kształtne jabłko... z aromatem nie ma szału, a co do soczystości trudno powiedzieć, bo jeszcze nie rozkroiłam. Jeszcze nie wyrokuję, że to na pewno pomyłka, może taki jakiś egzemplarz jabłkowity mi się trafił po prostu. Sklep i tak lubię, bo podobnie jak w sąsiedniej szkółce pracują tam prawdziwi fachowcy.
Liliowców też mam trochę pomylonych, ale z nimi nie ma takiego problemu, gdzieś się zawsze upchnie. Drzewo jednak trudniej przesadzić, no i nie ma gdzie... W zeszłym roku za siatkę powędrowała niewydarzona śliweczka, w tym wywaliłam jeżyny i jagody goi - teren wspólny się kończy
Właściwie jedyne miejsce, jakie mam w tej chwili uporządkowane, to teren po pomidorach. W piątek przekopałam ostatni kawałek i wysiałam na nim żyto. A, no i pigwowca radykalnie ścięłam, zostało parę gałązek, które podwiązałam do góry. Ile się miejsca uwolniło! Przynajmniej wizualnie, bo korzeni tam mnóstwo i wątpię, czy zdołam choćby większość wyciągnąć.
Dziś wpadnę tylko na chwilę, zabiorę dynie i pewnie od razu wywalę łęty. Strach myśleć, co się pod nimi kryje.

Mam wrażenie, że ostatnio nie ogarniam znacznie bardziej, niż zwykle. Nie tylko czasowo. W ogóle.
Jesień w pełni, niemal przedzimie, a w ogródku wciąż można odnaleźć jakieś kwietne przebłyski. Nie ufociłam wszystkiego, bo oczywiście musiało padać (zawsze jest pogodnie akurat wtedy, gdy nie mam czasu wpaść na działkę, a jak tylko się wyrwę - leje). Ale coś tam...

Ślicznie i kolorowo jeszcze mimo deszczu

A jak parapetowce?

A, dziękuję parapetowce też jeszcze jakoś żyją. Trochę nawet przybyło, jakieś filo-monstery i begonie, plus oczywiście to, co przytargałam na zimowanie. Pelargonii zatrzęsienie, bo ktoś wywalił, a przecież nie mogłam ich zostawić, żeby umierały na śmietniku, podobnie niecierpki... No i moje własne pelaśki i koleusy.
Jeszcze mój niewydarzony agapant muszę przywieźć; muszę też doczytać, co z nim dalej, czy ma sobie rosnąć, czy raczej go zasuszyć.

I balkonowce?

Ech, balkonowce to trudny temat... Sporo ich ubyło przez zeszłą zimę. Nawet nie mróz je wykończył, tylko "powódź". W tym mój ukochany migdałek . Zlikwidowałam 4 donice, na które zawsze niekontrolowanie padało; rodzina się ucieszy, bo będzie miejsce na stolik i jakieś krzesełka, niech sobie siedzą latem.

Jeśli tylko jest gdzie upchnąć to pewnie że szkoda pelasiek. Na wiosnę będzie gotowa obsada.
Tak myślałam że coś przybyło. Za dużo pokus ostatnio

Iko, agapant na razie wypraw na balkon. Póki nie ma mrozu typu w dzień poniżej -3. Moje też do tej pory się wietrzą. Jak się zrobi serio zimno, pójdą do piwnicy - niestety, dość mrocznej. Tam nie podlewam prawie wcale, właśnie z powodu braku światła - i liście stopniowo obumierają, ale nie tak do 0, środek pozostaje seledynowy. Jak tylko się da - wio na taras.
Jeśli nie masz zimnej piwnicy, po prostu trochę podlewaj w domu.

Jaedda wrote: Kochana, jak na ilość pokus, to prawie nic nie przybyło. Dobry dowód na to, że kiepsko coś ze mną Ale trudno jednak było nie kupić filodendrona Cobra za 24 zł (przeceniony z 80). Cebulek ledwie kilka przybyło... Raczej nastroje mam destrukcyjne, wywaliłam (sama, a trzeba było to robić z drabiny, horror przy moim lęku wysokości) starą winorośl, bo winogrona tak kwaśne, że i tak nikt ich nie chciał... Zrobiłam w tym roku na ich bazie sos do mięsa z gromadą różnych przypraw, może w tej formie "pójdą". Poza tym pergolę trzeba naprawić, bo się chwieje. Jeszcze nie wiem, co pójdzie na to miejsce, waham się między aktinidią a akebią.
Aniu, piwnicę mam ciepłą, więc będzie musiał zadowolić się miejscem przy "wiejących" drzwiach balkonowych, podobnie jak oliwka. Dziękuję za podpowiedź

Mandorla wrote:
Fiu fiu niezła gratka Ci się trafiła

Puk puk jest tutaj koś ?

Ktoś to jest, tylko czasu permanentnie brak
Zresztą niewiele teraz jest do pokazywania. Hoje ewentualnie, ale trudno się do nich dopchać z aparatem, jakoś tak chowają zazdrośnie te kwiatki... Tylko zapach je zdradza!

Pokaż pokaż Hoye. Ja ich nie lubiłam dotychczas, ale teraz się to zmieniło i nabyłam pierwszą australis lisa , ale malutka, więc pewnie nie zakwitnie w tym roku

Ogarnęłam świerka, śledzie, i nawet trochę siebie, nie pozostaje nic innego jak życzyć wszystkim do mnie zaglądającym...