Czytając o roztworze Delbeta pod spodem trafiłam na sól Ojca Beno ( a nie Pio
, co mi wtedy wpadło do głowy)
To o tej soli Ci ostatnio mówiłam.
Historia Ojca Beno
Urodzony w Lajeado, Ojciec Joseph Beno Schorr z Zakonu Jezuitów, borykał się w wieku 61 lat z silnymi bólami kręgosłupa. Lekarz postawił diagnozę: zwapnione wyrostki kręgowe, popularnie nazywane „dziobami papugi”. Medycyna nie znała skutecznych metod kurowania tego schorzenia, możliwe było jedynie stosowanie środków przeciwbólowych. Okazało się jednak , że istnieje inny środek… Oto jak swoją historię opowiedział Ojciec Beno:
Dzioby papugi
Mam teraz 61 lat. Przed 10 latami pojawiły się pierwsze silne bóle lędźwiowe. Diagnoza lekarska: zwapnione wyrostki kręgowe – popularnie nazywane „dziobami papugi”. Niestety – brak skutecznych metod kurowania tego schorzenia – można jedynie ulżyć w bólu poprzez zażywanie silnego środka przeciwbólowego – np. ketonalu. Coraz bardziej dokuczał mi ból prawej nogi. Patrząc wstecz pamiętam, jak ból nasilał się, gdy wstawałem rano. Tak bardzo dokuczliwe było mrowienie wzdłuż całej nogi, aż do stopy. Ból nieco malał, gdy wstawałem i chodziłem. Było to wynikiem ucisku wyrostków na trzeci kręg lędźwiowy. Odprawiając poranną mszę starałem się w miarę możliwości jak najczęściej siedzieć. To było bardzo uciążliwe.
„Dzioby papugi” dokuczały coraz bardziej.
Byłem zaangażowany jako specjalista do budowy systemu radio-telefonicznego na małej wysepce Harajdo. W latach 70-tych ze względu na stan zdrowia zdecydowałem się na wyjazd, którego wielokrotnie odmawiałem. Byłem przekonany, że na tej wyspie „wiecznej wiosny” odzyskam zdrowie. Niestety, ból zwyciężył. Musiałem wrócić do Florianopolis. „Dzioby papugi” dokuczały coraz bardziej. Zalecono mi serię ultradźwięków. Efekt? Niestety – żaden. Nie mogłem spać na plecach. Jedyna pozycja, w której ból był do zniesienia to była pozycja siedząca na twardym krześle. Nieraz zasypiałem i spadałem z tego krzesła. Poszukując „wygodnej” pozycji do przespania, znalazłem jedyną – embrionalną, zwinięty w kłębuszek, jak przysłowiowy kotek. Ból nasilał się. Nie czułem ulgi w żadnej pozycji. Ani stać, ani chodzić, ani siedzieć. Prosiłem Boga o ulżenie w cierpieniu, choć wiedziałem, jak On cierpiał na krzyżu. Ale ja jestem tylko szarym człowiekiem.
Spotkałem Ojca Juareza
Zdesperowany, pojechałem do Porto Alegre na kongres Naukowy Jezuitów. I tu – chyba Dobry Bóg mnie wysłuchał – spotkałem Ojca Juareza, który widząc moje cierpienie zasugerował mi prostą terapię o skuteczności roztworu chlorku magnezowego, roztworu Delbet, opisanego w książce Ojca Puig – Jezuity, którego matka cierpiała na taką samą dolegliwość co ja. Czyżby banalny „Roztwór Delbet” – roztwór chlorku magnezowego miał ulżyć moim cierpieniom, podczas gdy medycyna była bezsilna? No cóż, nie miałem nic do stracenia, prócz nadziei.
Wróciłem do Florianopolis i rozpocząłem kurację. Zażywałem jedną dawkę rano i wieczór. Zacząłem być coraz bardziej sprawny. Po 20 dniach kuracji obudziłem się ani „połamany” ani obolały. Jednak przy chodzeniu ból nadal dokuczał. Po 30 dniach – o cudzie – mogłem wyciągnąć się na łóżku bez bólu. Po 40 dniach odczuwałem przy chodzeniu jedynie lekki ciężar w nodze, ale o bólu zapomniałem. Po 10 miesiącach mogę zginać się jak wąż!!! Chlorek magnezowy wypłukał wapń, likwidując „dzioby papugi” i umieścił go w odpowiednim miejscu organizmu. Mój puls, który był dotychczas na poziomie 40 uderzeń na minutę wrócił do normy. Badania krwi nie wykazują wysokiego poziomu wapnia. Krew stała się bardziej płynna. Zniknęły dręczące mnie dotychczas kolki wątrobowe.
Co mnie tak odmłodziło?
Pytano mnie, co mnie tak odmłodziło? Stałem się jak dawniej sprawny i pełen życia, którego radość odzyskałem. Spotkałem później wielu ludzi cierpiących tak, jak niegdyś ja. Byłem tak szczęśliwy, że mogę im pomóc. Do Zakonu Jezuitów, w którym służę, przychodziły całe wycieczki. Tu uzyskiwali pomoc cierpiący na artretyzm i zwapnienia kości i żył. Przekazywałem im wiedzę, którą uzyskałem od Ojca Juareza. Wyjaśniałem, że chlorek magnezowy przyjmowany w postaci „Roztworu Delbet” zrównoważa w organizmie poziom minerałów, które są jego „duszą”. Wyjaśniałem jego funkcję eliminacji kwasu moczowego z żył oraz zwapnień w arteriach żylnych, oczyszczania krwi, właściwego „odżywiania mózgu”, a co za tym idzie – opóźniania starzenia się organizmu.
Po 40-tym roku życia nasz organizm – naturalną koleją losu – coraz częściej przysparza nam problemów bólowych. Aby wejść w lepszej kondycji w „Drugi Wiek” życia, niezbędnym staje się wzbogacić nasz organizm w magnez, którego wspaniałym źródłem może okazać się mój „wybawiciel”- chlorek magnezowy w postaci „Roztworu Delbet”.
Jak wykonać roztwór do kuracji Ojca Beno
Roztwór do kuracji Ojca Beno wykonujemy w następujący sposób. Całą zawartość opakowania – 80 gram chlorku magnezu – wsypujemy do 3 l dzbanka i zalewamy 3 litrami wody przegotowanej. Uzyskamy w ten sposób dawkę na cały miesiąc. Można też 1/3 opakowania, to jest około 27 gram, rozpuszczać co 10 dni sukcesywnie, w 1 l litrze. Daje to porcję na 10 dni.
Stosowanie kuracji magnezowej
Magnez ma właściwości przeczyszczające. Należy zatem wypijać dzienną dawkę w małych porcjach, by nie było nadmiernie luźnych stolców czy biegunki. Osoby, u których nie występuje efekt przeczyszczający, mogą wypijać dzienną porcję na jeden raz. Ale „diabeł tkwi w szczegółach”. Diabeł w wypadku magnezu leży w rozcieńczeniu, czyli w przyswajalności. Magnez połykany w tabletkach wytwarza w pewnej partii treści jelitowej duże stężenie. Chlorek magnezu, gdy jest stężony, powoduje garbowanie i niszczenie kosmków jelitowych. W takim wypadku jego przyswajanie staje pod znakiem zapytania. Zdarzają się przypadki, gdy magnez przyjmowany jest miesiącami, w postaci tabletek, a jednak jego poziom stale jest na najniższym poziomie normy. Czasami ledwie co ją przekracza. Ponadto często osoby przyjmujące, odczuwają dolegliwości brzuszne po połknięciu tabletek.
Osoby, które mają dobre, a nawet znakomite samopoczucie, najczęściej mają magnez blisko górnej granicy normy lub lekko ją przekraczają. Ponadto, należy pamiętać, że równoczesne spożywanie większych ilości fosforu, blokuje nawet na całą dobę, przyswajalność magnezu. Najwięcej fosforu ma Coca-cola i Pepsi, ponadto serki topione.
Przyswajalność u osób zdrowych jest przeważnie dobra i osoby te nie potrzebują magnezu. Problem niedoboru pojawia się właśnie u osób chorych, czujących się słabo, będący w depresjach i cierpiących na nerwice. Osoby takie najczęściej charakteryzują się słabą przyswajalnością, zwłaszcza w formie tabletek. Rozcieńczony magnez natomiast przyswaja się znacznie lepiej.
Dlatego najlepiej przyswaja się on w formie proszku rozpuszczonego w wodzie. Jeśli natomiast mamy już magnez w tabletkach, to należy je jak najdokładniej rozdrobnić, a wtedy przyswajalność znacznie się poprawi. Jest jeszcze lepiej, gdy magnez połączymy z pokarmem, na przykład z zupą, lub z sokiem.
Niedobór magnezu i metody jego podawania
Występujące powszechnie błędy żywieniowe oraz wszechogarniający nas stres, powodują, że poziom magnezu w naszych organizmach jest znacznie obniżony. Nasz organizm potrzebuje średnio około 300-350 mg magnezu dziennie. Codzienna dieta, zawierająca m. in. nadmierne ilości wapnia i fosforu, powoduje, że magnez niezbyt dobrze wchłania się z przewodu pokarmowego. Aby ominąć ten problem, można użyć „zręcznego środka”, stosując zewnętrznie chlorek magnezu. Używać go można w postaci roztworu do moczenia stóp oraz pod postacią oliwy magnezowej.
Ze strony:
tabelazdrowia.pl/produkt/sol-ojca-beno-chlorku-magnezu/