Beatko fantastyczne pomidory. A ja ze wszystkim w lesie. Z cudzysłowem i bez.
Pomarudzę trochę w Twoim wątku, bo jakoś nie mam gdzie, a muszę to z siebie wylać. Pod "mam podły dzień" się nie łapie, w pogodowym zginie...
Dawno nie byłam w tak kretyńskiej sytuacji, jeszcze mnie głupawka trzęsie.
Mam Przyjaciółkę, ona ma koleżankę, koleżanka w ramach czyszczenia piwnicy chciała się pozbyć z niej drewna (ZA DARMO), bo zlikwidowali piec czy kominek.
"Czasu ci u mnie dostatek" = nie wiem w co ręce włożyć, doba za krótka w pracy, domu i ogrodzie. Plus Funia z jej odpałami, czyli wyjazdy do weta i pobudki w środku nocy.
No ale Przyjaciółka... Przy totalnym braku czasu na cokolwiek, pojechałam obejrzeć drewno. Szału nie ma, pocięte deski i sprzęty domowe tyle, że pod dachem, ok 2,5 -3 m 3 no ale "pomogę uprzątnąć piwnicę, mąż koleżanki Przyjaciółki mi pomoże i wszyscy będą zadowoleni. O "niczym tak nie marzyłam", jak o noszeniu drewna po ciasnych, stromych schodach. Drewna u mnie dostatek (no, bo las - nawet suszek nie dałam rady powycinać), kręgosłup rypie, ale niech tam.
Kilka dni trwało, bo musiałam rozpakować busa, a nie było kiedy i dziś pojechałam.
Aby nie było, że ja biorę te parę metrów drewna za darmo, wzięłam 20 jajek i parę złotych, no bo głupio.
Mąż koleżanki mojej Przyjaciółki otworzył mi piwnicę. Nie zdążyłam nic powiedzieć, jak stwierdził, że on musi się szykować do pracy i jak będę chciała resztę, a dziś nie zdążę zabrać, to jego żona mi otworzy, kiedy się umówimy...
Dostałam głupawki ze śmiechu. Mam ponad 1,5 ha swojego lasu. Ich drewno potrzebne mi jak .urwie dziecko. Zwłaszcza teraz jak nie mam czasu. Ja stara baba i "zdrowa inaczej". Chłop dużo młodszy ode mnie i zdrowy... I ja mam SAMA tak dymać, to drewno w ramach czyszczenia im piwnicy?
Z rozpędu wrzuciłam parę koszyków, ale schody dały mi popalić więcej jak myślałam. No i musiałam zdążyć do weta po zastrzyki dla Funi.
Odmeldowałam się grzecznie, że "chyba się nie dogadaliśmy, o co chodziło z tym drewnem, bo chociaż przygotowałam jajka i kasę, to ono mi tak średnio (aby nie powiedzieć wcale) niezbędne". Na co usłyszałam (od koleżanki mojej P), że jej mąż powiedział "że za DARMO nie będzie pracował"
A ja w tym momencie zaliczyłam drugą głupawkę - jeszcze mnie trzyma.
No bo po co był ten cyrk z oddawaniem drewna za darmo? Proszenie o jak najszybsze zabranie, bo chcą sprzątnąć piwnicę? Ja rzucam wszystko, a on nie będzie za darmo...
Przyjaciółka się "bardzo zirytowała" a mnie głupawka trzyma nadal...
Przepraszam, za zaśmiecanie wątku, ale musiałam. Nie rozumiem ludzi. Tzn z tego wynika, że to ja jestem nienormalna, bo jak mi coś przywiozą, to odruchowo pomagam, a tu zonk... Jeszcze jakby facet powiedział, o co chodzi (=kasa) to byśmy się dogadali, a on "zawinął kitę pod siebie", "strzelił focha, jak dziewica w ciąży bliźniaczej" i uciekł...