Witajcie witajcie w ten piękny letni dzień

Dni są teraz takie jak powinno być w pełni lata (chociaż ja może lubię nieco inne lato niż większość ludzi

) Wszystko pięknie podlane i nic nie umiera od suszy i gorąca, kwitną wciąż róże i teraz jest szczyt kwitnienia liliowców, trawniki zielone i niczego nie trzeba podlewać. Tak lubię

Trochę te ciągłe deszcze w ubiegłym tygodniu naszkodziły bo nie wszystkie warzywa lubią być "wodne", o ile selerki i cebula czują się świetnie i wprost śmigają w oczach to już ogórki i pomidory niekoniecznie, stały wiele razy w wodzie po kolana i już kilka ogórków zgniłych u nasady wyciągnęłam przy czym pomidory nieco lepiej sobie z tym poradziły.
Arbuzy ostatnio zaczęły się rozrastać ale owocki wciąż wielkości agrestu a pędy i liście utytłane w błocie które teraz zaschło pewnie nie asymilują tak jak trzeba co się przekłada na ogólną kondycję. Zwykle o tej porze owoce były już spore, tym razem może będą we wrześniu o ile w ogóle. Zarówno ogórki jak pomidory miały już po trzy opryski i wyglądają na zdrowe, ziemniaki też ok tyle że teraz już nie będzie można opryskiwać bo zakryte są dokładnie międzyrzędzia i nie powinno się w takim przypadku już przeszkadzać. Zbiór tej odmiany (Tajfun) po 138 dniach od posadzenia więc muszą jakoś wytrzymać do końca sierpnia. Ogórasy:
Selerki:
Tak rośnie szalotka odmiany Red Sun:
A to Zebrune, niektóre cebule są naprawdę duże:
Zwykła Snowball:
Polbig ma duże owoce, wciąż wygląda jakby już już miał zacząć dojrzewać i wciąż się ociąga:
Nie robiłam jeszcze oprysku z wapnia bo nie ma takiej potrzeby i mam nadzieję że już tak zostanie, za to kapusta wciąż opryskiwana stale jest przez coś zżerana, skończyły się mączliki, pojawiły się bielinki a teraz znowu jest mączlik i żrą do spółki. Ostatni raz posadziłam kapustę. Cukinie; di Nizza:
I Astra:
Młoda cukinia wspaniale nadaje się na koktajle, cytryna, jabłko albo kiwi i wychodzi świetne smoothie

A ta okrągła nadziana mięsem mielonym w niedzielę była królową stołu

Takie "warzywka" też już są
Tuż obok wystawione hipki na wakacyjne łapanie zdrowia, nic tak nie leczy wszelkich grzybowych chorób jak słońce, wszystko pięknie zasycha:
Co prawda ostatnio mało miały okazji byczyć się w słonku bo co chwilę deszcz a nawet ostatnio w sobotę chociaż były wstawione do tunelu to i tak zaliczyły kąpiel bo nie zdażyłam opuścić folii w wejściu gdy przyszedł deszcz, krótki ale obfity jak oberwanie chmury. To była mała chmurka ale wody miała dużo i przyszła z nietypowej strony bo od północy, zwykle deszcze przychodzą do mnie z zachodu albo południowego zachodu. Do tego silny wiatr wpychał wodę do środka. Osuszyłam je trochę ręcznikiem papierowym i mam nadzieję że obeschną dobrze nawet głęboko pomiędzy liśćmi bo to zwykle tam zaczynają się problemy gdy zostanie woda, tak straciłam kilka fajnych odmian jak Exposure albo Flamenco Queen.
Jedyny powojnik który kwitnie jako tako, Heroes of Warsaw:
Chociaż Daniel też nieźle ale inne zrobiły sobie przerwę. Hortensje, dzielnie podlewałam z nawozem do hortensji i dużo lepiej:
Nawet ta prawie wykończona przez Batona ma jakieś pąki:
A ta jest dzieckiem tej pierwszej, połamał ją jeszcze Atos i udało mi się ją ukorzenić pod folią ale gdy poszła w miejsce docelowe rozłamał ją na poł Batonik i myślałam że nie ma co już o nią walczyć jednak jakoś sobie poradziła:
Ta ma jeszcze nieźle bo ma trochę światła ale inna, chyba Bobo, ginie pod katalpą która się strasznie rozrasta bo tu niedaleko kompost więc ma z czego brać:
Te osłony z drążków to po to żeby mały Baton tam nie właził ale on i tak wlazł i co mógł to połamał, lubił tam kopać bo wysypałam tam korą a on korę uwielbiał. Powolutku zaczynają datury:
I przycięte po pierwszym kwitnieniu heliotropy w skrzynce:
Zakwitł oczekiwany, jest piękny
Poustawiałam je wszystkie pomiędzy skrzynkami z begoniami bo nie miałam lepszego miejsca, trochę mają mało słońca bo tylko z rana i do przedpołudnia ale może dzięki temu będą dłużej kwitły:
Zakwitła na drugim pędzie Mega Star, to drugi pęd letniego kwitnienia bo pierwszy zakwitł zimą:
Na rabacie kolorowo dzięki liliowcom, rozrosły się dzięki deszczom:
Ponieważ jest ciągle mokro nie bardzo mam ochotę tam wchodzić żeby zrobić porządek no i nie wygląda to ładnie, zielska też jest dużo. Klapnięte od ciągłych deszczy floksy, ale o dziwo zdrowe, zero mączniaka:
Chryzantema Solero już na całego, ona bardzo zmalała z powodu ubiegłorocznej suszy ale teraz się odbudowuje:
Szkoda że inne nie doczekały tego szczęścia. Takie tam różne liliowce:
Kwitnie trochę róż, niesamowita Golden Gate, wciąż nowe pąki. Nie kwitnie jakoś lawinowo ale za to na okrągło:
Biedna zeżarta Alaska a deszcze jeszcze dokończyły dzieła:
Lola, ona chyba też nie lubi deszczu:
Pachnie nietypowo ale ładnie. Źle deszcze obeszły się z Mary Ann:
Te kwiaty które rozwijają się już po największych ulewach mają większe szanse:
Zresztą tak naprawdę to żadna róża nie lubi długotrwałego deszczu, wszystkie tracą na urodzie. Dość dobrze zakwitła Eifelzuber:
Isabel:
Barok jeszcze kwitnie:
I Alexandra, biedulka niszczy ja deszcz a jeszcze bardziej robactwo a byłaby taka piękna:
Chociaż teraz kruszczyca przesiadła się na owoce i niszczy mi dojrzały agrest

Zaczyna znowu kwitnąć Uetersens Rosenkonigin, rezydentka spod Golden Gate:
Miniaturowa:
Wszystkie te róże bez oprysków są zdrowe, na razie i szczerze mnie to dziwi, przy takiej ilości wilgoci, toć to raj dla grzyba. Ulmer Munster, charakterna ci ona
Na dawnym miejscu rosła zagłuszona, na nowym wyschła, potem zmarzła ale się nie poddaje. A tu zdjęcie porównawcze dwóch pnących, Polki i nowej Skyline, ta ostatnia po prawej:
Posadziłam je niedaleko siebie i obawiałam się czy nie będą zbyt podobne ale nie. Skyline fajnie pachnie:
Jedna z niewielu lilii wciąż kwitnie, Yellow Bruce: