Forum Ogrodnicze Oaza

Właśnie dlatego się teraz zmobilizowałam, bo też nie chcę mieć tego dylematu
Ale Ty przecież masz raptem kilka róż, pół godzinki i po robocie . Tam jest kora o ile dobrze pamiętam, po prostu zgarnij z rabaty korę na róże, uformuj zgrabne kopczyki , a wiosną tylko rozgarniesz . Ja tak zrobiłam małpując po dziewczynach

Moje na razie bez kopców i wciąż myślę ,czy będę je robić .Najbardziej zaprząta moje myśli pienna Excelsa jak ja zabezpieczyć ,żeby przeżyła .Fajny grudniczek

Marta, ja na tyle leniwa jestem, że mam kupioną korę w workach, nawet zagrabiać nie będę musiała . Chodzi tylko o to, że zazwyczaj przed mrozami pada śnieg. Czy ja wyczuję ten żeby zdążyć przed śniegiem, mrozem i wszystkim innym ? . Na pewno nie wyczuję , więc teraz mam się o co martwić .

No ja na szczęście mam zakopczykowane. Tylko pnącym różom jak już naprawdę mocniej się oziębi zwiększę kołderki.
Martuś, ja Ci radzę, przyjeżdżaj kiedy chcesz i bierz gałęzie. Ja je na dobre zetnę dopiero w połowie grudnia.

Jadziu piennej nie mam na szczęście żadnej , ale martwię się o pnącą Jasminę . Kupiłam nawet zapas włókniny, jak będą szły duże mrozy, okręcę ją z razem z pergolą

Dorcia ja Cię wybawię z kłopotu kiedy to masz zrobić. Zrób to jutro , tak jak ja i będziesz miała z głowy . Przestaniesz się zastanawiać co przyjdzie pierwsze i zajmiesz się tym co PPD lubią najbardziej

Ula to ja się chyba w przyszłym tygodniu wybiorę, skoro tak mówisz. Zadzwonię

Ja też jutro zabieram się za kopczykowanie i tylko nie wiem, co za szatański pomysł przyszedł mi do głowy, żeby się akurat do fryzjera umówić po pracy
Nic to... chyba trzeba będzie odkopać czołówkę

Zrobiłam teraz eksperyment i zobaczę co z tego wyjdzie .Wczoraj obcięłam parę różanych patyczków i wsadziłam do ziemi .Zrobiłam im tylko kopiec bez nakrycia głowy .Obadamy czy przetrwają .Porobiłam parę takich eksperymentanych sadzonek .Jedne podlałam Rosahumusem inne są bez i ciekawe ,które sie lepiej ukorzenią .No cóż lubię się bawić Tak myslę co do piennej ,ze chyba tylko zabezpieczę porządnie miejsce szczepienia a pieniek i gałązki zawinę w agro

Martusiu, oj, mi dzisiaj to przydałby się jakiś masażysta Niby mam ogród przygotowany do zimy, ale jak dzisiaj wyszłam, na chwilkę, na chwileczkę, to zeszło mi 2 godziny, aż ciemno się zrobiło...No i znowu zagrabiłam i zaworkowałam mnóstwo liści i zrobiłam porządek na jednej rabacie. Nie wytrzymałam nerwowo i wycięłam badyle bylinkowe, chociaż obiecywałam sobie że dopiero wiosną...A teraz ledwo żyję
Kopczyków jeszcze nie robię! U mnie cieplutko; niby w sobotę ma się ochłodzić, ale tylko do 3 stopni, więc ciągle czekam do prawdziwych mrozów!

Gosiu chyba lepiej przełóż fryzjera, bo właśnie obejrzałam prognozę - to TRZEBA będzie jutro skończyć

Jadziu a stosujesz ukorzeniacz do takich sadzonek? Mam nadzieję, że się pochwalisz na wiosnę, co wynikło z eksperymentu, może kiedyś sama spróbuję

Dalu a jak mi by się przydał , ale dziewczyny coś się nie kwapią do zdradzania namiarów .
Ja też dziś wyszłam wyrzucić śmiecie do kompostownika i ugrzęzłam do zmroku . Gdzie się nie obejrzałam, tam KONIECZNIE coś musiałam zrobić dziś . Ale dzięki temu będę jutro miała mniej

Jutro i ja wybieram się do lasu po zapasy igliwia i kory, przygotuję sobie gromadki które będą czekać do mrozów.Jedynie hortensje ogrodowe zabezpieczę w tym tygodniu a azalie japońskie dostaną przykrycie na korzenie i ewentualnie osłony, z tego co zrozumiałam to roślin zimozielonych nie należy okrywać w całości.

Roma swoją jedyną azalię japońską przykryłam gałązkami sosnowymi, w całości . Ale nie dostanie żadnej włókniny, po bokach grubo obsypana korą . Różaneczników na razie nie ruszam, będę śledzić co robi Siberka , jak ona przykryje, to ja też

Martuś żadnych ukorzeniaczy nie stosuje i nigdy nie stosowałam .Po prostu wsadzam do ziemi i zapominam do następnego sezonu .Spróbuj obcięty patyk wsadzić do ziemi nic nie tracisz a zyskać możesz nową sadzonkę wiosną .Możesz również zasypać ziemią i wiosną obadać co z tego wyniknie

Ja absolutnie nie robię nic przy zimozielonych Ani przy różach
-10 już dawno było w nocy. I nic! Co to za mróz!?!
Weekend zapowiadają z opadami śniegu, a one częściowo rozwiązują za nas ogrodowe problemy

Jadziu no właśnie mnie łapki swędzą, żeby spróbować . Jak mówisz, że bez ukorzeniacza, to jutro utnę i spróbuję , a co, raz kozie śmierć

Siberko ale śnieg raczej nie zastąpi kopców przy różach, tak myślę . Co do zimozielonych, nie dyskutuję , jak powiesz, że przykrywać, to przykryję

A czemu nie? Śniegu warto nagarnąć pod krzewy i udeptać, uklepać, wtedy lepiej utrzymuje ciepło w korzeniach i pędach
Kopce są potrzebne tylko na duuuże mrozy. Czy będą??? Kiedy???????
Właśnie grudzień jest idealnym miesiącem do hartowania roślin. Ale ogrodniczki nic sobie z tego nie robią
Pisze to już chyba 17. raz...
ale wiem, że i tak na darmo...
Ciekawe, kiedy mi się znudzi????

Dla spokoju sumienia przypomnę, że owszem, niektóre róże trzeba kopczykować od razu jesienią, czyli tuż po posadzeniu!

Siberko... ale jak potem kopcować tą zamarzniętą ziemią? Bo technicznie ten problem mnie trapi...

A bo to wiadomo ile tego śniegu w tym roku będzie , w zeszłym był totalny deficyt
Ja myślę, że my to wszystko robimy ze strachu , trochę jak takie matki-kwoki staramy się chronić to, co na co cały sezon chuchałyśmy i dmuchałyśmy, czasem nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi
No i jeszcze, bo boimy się powtórki takiej zimy jak ostatnia , dlatego niektórzy wolą się zabezpieczyć na zapas , wiem, że to bez sensu...

Nowo posadzone jesienią róże kopcuję zaraz po obfitym podlaniu, tak robię, bo może ktoś pamięta, co pisała kiedyś hanka55 - korzonki rosną przy +10, więc niech im tam będzie ciepło, niech się ukorzeniają.
Mając ponad 150 róż nie dam rady okopcować ich w jedno popołudnie, zresztą teraz jest ciemno o 16-tej. Trudno mieć też przygotowaną ziemię na tyle róż, bo nie mam spychacza .
Zapowiedź mrozów bardzo mnie zdopingowała.
Dzisiaj wykorzystałam ziemię z kretowisk i 20 róż z głowy, kolejne 30 obsypałam ziemią z warzywnika. W sobotę zamierzam skończyć.
Na różankę (40 róż) mam korę w garażu i nawet jak ziemia zamarznie to nie muszę się martwić o okrycie.
Mnie się wydaje, że ziemia to nie tyle grzeje, co izoluje od mrozów.
Robię tak już trzecią zimę i nie mam strat, większość pędów moich róż przemarza do kopca, więc ten kopiec jest bardzo potrzebny.
Chyba nie będę okręcać pnących, bo ubiegłej zimy porobiłam chochoły a i tak przemarzły - nie mam wiec motywacji.
Siberka na trzy swoje róże może przywieźć ziemię w worku