Forum Ogrodnicze Oaza

Sadziec to na pewno sadziec!
Magda, już się poskładałaś "do kupy" Nie ma chorowania, robota jest!
W kwestii jeżówki Gum's Drop... Też w tamtym roku kupiłam, no może troszkę mniej "wypasioną" sadzonkę, a w tym... zwykła Purpurea! Mam nadzieję, że takie rzeczy tylko u mnie!
A co z trawnikiem? Posiał się, nie posiał?

Jak Magdy nie ma to się chyba pozbierała i ruszyła na urlop
Agato masz rację, że prowizorki najdłużej służą i się człowiek przyzwyczaja.Jednak gdybym ja czekała na firanki w oknie, to pewnie jeszcze bym mieszkała u mamy.Ale ja to dopiero miałam ekstremalne warunki np kibelek na dworze - to dopiero były czasy!

No właśnie, to zależy, jakie się ma priorytety. Pamiętam, że do własnego mieszkania też prowadzaliśmy się z materacami na beton (znaczy, na dywan), dopiero potem m. położył samodzielnie panele...
(a firanek to nie mam do dzisiaj, ale to z wyboru)

Cześć i czołem !

---

Dwa tygodnie urlopu mignęły niczym kometa... Już po wszystkim.

Ale pojechałam na kajaki- dzięki mojemu pieskowi ,dla którego w ostatniej chwili znalazło się miejsce w psim hotelu.

To była decyzja w "naprawdę ostatniej chwili"

A potem cieszyły nas takie widoki: Piława...



Ślady bobrów:


A czasem trzeba było mocno główkę schylić ...



Ogólnie wyjazd udany ,pogoda jak na zamówienie

Bo teraz to nie wiem kto zamawiał te 16 stopni za oknem...

---

A nad brzegami rósł sobie Sadziec (??). Jeśli oko mnie nie myli ,to chyba on w swej naturalnej postaci.
Czy to jednak nie on?

Ja! Ja zamawiałam, a co?
Witaj po urlopie! Jak zastałaś ogród?
Formę pewnie masz , to się szybko uporasz!
Piękne widoczki, a to płynięcie to z prądem czy pod prąd?
I tak przez dwa tygodnie?

Martuś
Płynie się z prądem ,czasem nawet dość wartkim
Ale tylko kilka dni .Reszta urlopu to tu ,to tam ,ale w bliskiej okolicy - morza szum i takie tam klimaty

Woda w Bałtyku w tym roku boska! Nie mylić z Zatoką ,bo latem to ja tam nie włażę...

A po co Ci Marto taka brzydka pogoda, powiedz?

---

Udało nam się tym razem "złapać" Zimorodka Taki to szybki i nieuchwytny ptaszek,a taki śliczny!

Leci często przed kajakiem ,przysiada gdzieś na gałęzi i ...ucieka ,zanim podpłyniemy.



Na ostatnim noclegu trafił się nawet akcent ogrodniczy Warzywniaczek ze szklarnią,a w niej...dorodne pomidory!

Nie zdążyłam zrobić im zdjęcia ,bo pani zamknęła szklarnię przed burzą. Ależ miałam ochotę na te pomidory...

No jak to po co? Żeby móc coś zrobić! I to nie jest brzydka pogoda! To jest ładna pogoda!
Eeee, jak z prądem, to nie wiem, jak z Twoją formą! Przekonamy się wkrótce, jak postępy prac ogrodowych pokażesz!

No ,to zaraz lecę ,żeby popatrzeć ,co tam zrobiłaś u siebie Czyżby dalej prace murarsko-brukarskie?

Moja forma...? Hmmm... Wyjątkowo leniłam się na tych wakacjach, mąż wiosłował za nas dwoje. W ogóle sytuacja była
nietypowa, bo po raz pierwszy,od jakichś 8-9 lat płynęliśmy razem .zawsze był podział,że każde z nas płynie z dzieckiem.
Także można było poznać się na nowo

Rwę kulszową dalej mam ,raz lepiej ,raz gorzej. Jakieś tam fizykoterapie mnie czekają za tydzień.
Najlepiej mi jest poruszać się na rowerze Wtedy nic nie boli.

Jak zastałam ogród?? Cały w chwastach! Aż oczy wybałuszyłam na ten widok....
Z największą rabatą uporałam się dość łatwo ,bo ziemia była idealna po deszczach.

Za to miejsce pod trawnik trzeba było "dotruć" -ale to było już ostatnie starcie. Obecnie chwaty zanikają
i już na pewno trawę zasiejemy .

Piękna wyprawa ... u nas czasem trzeba kajaki przenosić po płyciznach .... taki dostatek wody płynącej
Odnośnie rabaty w chwastach z powodu opadów się nie wypowiem pozwolisz
U nas nieustanna susza trwa
Leczyć się miałaś nie pływać po zimnej wodzie

Dobrze że jesteś, bo już się martwiłam na to długie milczenie. Wiem jak to z rwą bywa... Przypomniałaś mi moje czerwcowe kajakowanie ech.

Jola Na naszej trasie też zdarzały się tzw. "przenoski". W poprzednich latach to nawet po dwa kajaki naraz
nosiłam z mężem... (no , i właśnie mam dyskopatię.. ) Teraz ,oprócz siedzenia ,leżenia -nie robiłam nic.

Wiosłować dało się nawet trochę ,opracowałam sposób bez wykorzystywania kręgosłupa (przynajmniej tak mi się wydaje )

Ostatecznie wyszłam z założenia ,że bez różnicy ,czy pokładam się po łóżkach w domu ,czy wyleguję w kajaku...
Powoli,powoli jest coraz lepiej.

Mówisz,że u Ciebie w ogóle nie pada?? U nas leje regularnie! W niektórych miejscach kałuże są już "na stałe".

Iza
Ty ,zdaje się pływałaś na Mazurach? My ,juz drugi rok badamy trasę na Piławie -okolice Bornego Sulinowa ,Czaplinka.
Tym razem kończyliśmy w ...Szwecji Bardzo miłe miasteczko. I ten ostatni odcinek rzeki ,muszę przyznać-ładniejszy niż Krutynia na Mazurach.

---

Kończąc zdjęcia z wyjazdu -jeszcze jedno z wspomnianego warzywniaka na campingu :

W ogrodzie wiele roślin kwitnie - i (co już nieraz pisałam) kwitnie o wiele bujniej niż na tamtej
działce. Bardzo mnie to cieszy! W gliniastej ,zbitej ziemi roślinom było jednak ciężko.
Teraz mają mnóstwo kwiatów ,rozrastają się tak jakoś regularniej,a te kwiaty są większe.

Kwitnie mi: Ostrogowiec , biały Floks , wspaniały gigantyczny Sadziec , Anabelle (największa kula ma ok. 26 cm! Naprawdę.
Powojniki bylinowe, szałwia kwitnie szaleńczo od początku ,wszystkie róże albo kwitną dalej ,albo szykują pąki do następnego kwitnienia.

I musicie mi w to wszystko uwierzyć na słowo ,bo....nie robiłam zdjęć! Jakoś tak nie chce mi się latać z aparatem...

Jedynie pstryknęłam Trojeść krwistą ,fajne kwiatki:

A! Kupiliśmy też ,wracając znad morza - Choinę kanadyjską .chyba to niezbyt popularne u nas drzewo,a bardzo ładne.
Do cienia i na mokre stanowisko-a takie właśnie mam od ulicy. I dobrze znosi cięcie,jakby co.

Magdo, piękny miałaś urlop - wspaniałe krajobrazy (też mi się wydaje, że to był sadziec), dobra pogoda, fajne towarzystwo własnego M.
Wierzymy Ci na słowo, ale czekamy na fotki kwitnących, sierpniowych kwiatów!

Cześć Dalu
Takie płynięcie kajakiem to relaks w czystej postaci
Zwłaszcza ,kiedy płyniesz odcinkiem rzeki ,gdzie na długości wielu kilometrów nie ma żadnych dróg ,dojazdów i wsi.
I tylko w ten sposób można się tam przemieszczać

Na pierwszym "dzikim" noclegu było "śmiesznie", bo to rejon gdzie znajduje się ogromny poligon ,
no i w nocy dało się słyszeć takie odgłosy wojny ,że trochę nieswojo mi było...
Normalnie w tej wielkiej ciszy leśnej miałam wrażenie ,że zaraz jakiś czołg źle wyceluje i strzeli nam w namiot...

A to daleko było ,tylko tak niesie się głos.

Pozwoliłam sobie troszkę pospacerować między Twoimi kwiatami i chyba zakochałam się w tych kolorkach Co krok zastanawiałm się gdzie dana roślinka mogłaby znaleźć miejsce w moim przyszłym ogródeczku

Rwa, dyskopatia... rozumiem... ale czy Wy, dziewczyny, na bezsenność poranną cierpicie?
O której się ta relacja dziś zaczęła? No same spójrzcie!
Przecież porządni ludzie o tej porze dopiero się na drugi bok przewracają... zwłaszcza w niedzielę!

Magduś... podziwiam zapał do "wodniakowania"... ja to jestem jednak zwierzę lądowe

Moniko Miło mi ,że odwiedziłaś mój wątek Mój ogródek tez jest jeszcze jakby ..."przyszły"
Ogólnie to jeszcze plac budowy.

Gosiu Coś z tą godziną jest nie tak.. Ja to napisałam wczoraj...

---

Dzisiaj mam już zdjęcia z działki - autorstwa mojego dziecka

Zakwitła róża Leonardo da Vinci - z takim właśnie opóźnieniem .



A ponieważ miałam do przesadzenia powojnika bylinowego Arabella ,który rósł w przejściu (z przyszłego tarasu ),
przesadziłam go właśnie do tej róży.Pasuje ?

Chyba jakaś awaria była... i czas zgłupiał!
Czy pasuje? Oczywiście!