Forum Ogrodnicze Oaza

Twoje suki są kastrowane/sterylizowane? Nie masz problemu z psimi kawalerami?

e-genia wrote:

TO NIE BYLAM JA

A na watek zajrze

Diano no to kamień z serca

A pieski to mają wygodę

zaprazam

mosewa wrote:
Kastrowane byly. Ale co jakis czas i tak mam psy sasiadow jednych, drugich, trzecich...
Wczesniej jeszce znalazlam bardzo ladnego i bardzo wychudzonego owczarka pirenejskiego. Zadzwonilam do Animal Control, zeby go zabrali, po nakarmieniu i napojeniu czym mialam. Byl owczarek szkocki z obroza z nr telefonu-zadzwonilam, przetrzymalam pol dnia, nikt nie odbieral, w koncu wypuscilam z nadzieja ze znajdzie swoj dom. Bialo-szarego pitbula trzy razy wysylalam do schroniska.
Najwiekszym problemem sa te jelenie, jedzace moje rosliny; 15 bezdomnych kotow obsikujacych iglaczki i psy sasiada po lewej biegajace mi po mlodych roslinkach i obsikujace drzewka.
Reszta , dziekuje, w porzadku

E-geniu-wlasnie policzyl mi maz ze nowy wybieg dla nich bedzie miec 1,4 akra czyli 5640 metrow kwadratowych. Bedzie gdzie biegac!


Poza tym, wiesz jak krew zle wplywa na stal wysokoweglowa? Miecz moglby mi od tego zardzewiec!

Niby tematy z pogranicza makabry , a i tak musiałam się pogodynką zasłaniać

Wy od razu o makabrze...
Tanto jest przydatne... np manicure po pracach ogrodowych zrobić można...

Mój zięć sobie sprawił też takie miecze... zaczęłam się właśnie zastanawiać, czy to nie na teściówkę

Za młodu nie potrzebowałam mieczy, ani żadnej broni, bo byłam zdeklarowaną pacyfistką. Kolega - ze względu na moje częste kłopoty z nachalnymi "adoratorami" - nauczył mnie samoobrony. Chodziłam na treningi i opanowałam elementy judo oraz karate. Dzisiaj - Ci którzy znają mnie osobiście domyślają się dlaczego - mój T żartuje, że nie ma się co mnie bać, bo "przedszkole zamknięte i nie ma kto nogi rozbujać". Ale swego czasu moje treningi bardzo się przydały. Niestety skuteczność miałam na tyle wysoką, że przesłuchiwano mnie na okoliczność "użycia sztuki walki" na ulicy.

Na to wszystko i na koniec przypomina się znany fragment Indiany Jonesa, gdy jakiś autochton wymachiwał na niego maczetką i Indi zwyczajnie go postrzelił. Cóż zatem miecze czy sztuki walki znaczą...

no takim to wygodnie......a nie warczą ani nie kłapią zębami jak ktoś inny chce się położyć na tej części łóżka?
bo byś nie uwierzyła ale moja świnka - Julcia jak u mnie leży i mama chce coś mi pokazać i dotyka mnie dłonią albo tylko delikatnie położy rękę to Julka szybko wstaje i kłapie zębami i jeśli mama szybko ręki nie zabierze to ją ugryzie - a zębiska to ona ma....potrafi ugryźć aż do krwi broni mnie jak nie wiem co
mnie poliże po brodzie, po ręce, a mamie najchętniej to palce by odgryzła

Też od dziecka słyszałam, że świnki są wszystkożerne.

hehe no miałam już 4 świnki przedtem ale ta przebija wszystko.....potrafi z apetytem zjeść kawałek szynki albo kurczaka......więc jest takim kanibalem

Tym oprawcom z Żyrardowa to powinni za karę też ręce odrąbać, mamy jednak za liberalne prawo. Tylko najpierw muszą ich znaleźć bo jak dotąd pod ziemię się zapadli. Ja zawsze wieczorem boję się po tym mieście spacerować, a teraz tym bardziej kiedy dzieci dorosły i często muszą się w nim znajdować w drodze ze szkoły lub do szkoły.

Kiedys chlopstwo na kosy walczylo, dzis maja miecze i maczety

Taaa..czubek tanto jest swietny do wydlubywania brudu zza paznokci. I pedicure zrobic, kallus z piet sciac. To narzedzie , ktore kazda dama powinna z soba nosic!

Shirall-ja mialam chomika, ktory jadl kielbase z musztarda-potrafil zwinac z kanapki na talerzu. Pila herbate i kawe z dosc wysokich i waskich szklanek-niezapomniany byl widok ...ehem..tylnej czesci chomiczki rozkraczonej i trzyajacej sie pazurkami za brzeg szklanki, podczas gdy reszta chomika byla w szklance i spijala resztki. Za kazdym razem trzeba ja bylo wyjmowac, bo sama juz nie dawala rady wylezc. Kradla nam monety-co od razu bylo widoczne bo leb sie robil za ciazki i raczej wlokla glowe za soba niz ja niosla. Kradla tez male nozyki do warzyw i aportowala jak pies..

Psice nie warcza, raczej usiluja byc jak najblizej Ciebia a najlepiej lezec na czlowieku, wtedy tylko sapia, szcesliwe. Czasem musze jednak dawac Xeniei kuksanca, bo chrapie

Ja tez trenowalam karate za mlodu. Ale mieczem chcialabym nauczyc sie walczyc. Mialam plany na te zime-ale zostaly zredukowane z racji zbyt malej ilosci wolnego czasu no i zdrowia. Ale i tak sie naucze Kupilam sobie kilka DVD z lekcjami kendo


Wycieczka przyjechala, ok 10 osob w dwoch samochodach. Pokazywalam im ogrod, Dave tez strzelil gadke o nawadnianiu podpowierzchniowym, kiedy nagle z boku domu wystrzelily dwa czarne pociski...to nasza kochana corka otworzyla drzwi i psy skorzystaly. Polecialy do sasiadow szukac kotow. Ale Dave zrobil nasz wyprobowany numer, podjechal samochodem i otworzyl drzwi, psy zaraz wparowaly do srodka szczesliwe ze na wycieczke jada .
No, ciekawe, jakie wrazenie wywarl nasz pokaz na wycieczce i czy zostaniemy zakwalifikowani do Show and Tell

haha to fajnego miałaś chomika
Julka też zachowuje się jak pies, jak biega po pokoju i usłyszy, że ją wołam to biegnie tak szybko, że trzeba czasami uważać pod nogi by jej nie zdepnąć albo nie kopnąć choć rzadko to się zdarza
to kochane masz psiaki

Pieski też chciały aplikować do programu, być może do całkiem innego typu: "Show and Tell: jak smakują goście"

Może załatwiły sobie całkiem inny program niż wcześniej planowałaś.

Daniela wrote:
O, kurcze!!
A ja w sobotę spotkam się z Danielą ...
Obiecuję ,że będę grzeczna

Uwazaj, bo sie zezlosci to ci nerki wybije przez uszy

Danielo- taaak...ogladaly program "Gotuj z Ramsayem"

Shirall-inaczej bys spiewala, gdybys usilowala spac pod 50 kg pieskowa "kolderka", ktora zrzucic sie nie daje...Wstajesz bardziej obolala niz kladlas sie spac

Magda,
jak mnie poznasz to się zdziwisz, no a z pewnością przestaniesz bać domorosłych karateków.

Diano,
myślisz, że nie ma bardziej ekstremalnych przypadków spania z psami niż Twoje? To wyobraź sobie spanie na łóżku polowym z czterema yorkami oraz jedną chichuachuą (zwaną dalej Mają) - w stylu dwa po bokach, a dominujący na głowie. Dobrze, że moje "zastępstwo" trwało tylko tydzień, bo moje spanie w jadalni(!) z tą bandą destrukcyjnie (i izolująco) wpłynęło na nasze małżeństwo. Maja po oddelegowaniu pozostałej psiarni do swojego stałego miejsca pobytu, zrozumiała, że nie musi uzasadniać swojej przewodniczej roli domowego stada śpiąc na mojej głowie. A poza tym przypadkiem, była to niesamowicie spokojna i grzeczna psica.