Leniwa niedziela po pracowtej sobiecie
Witam wszystkich
Elu to prawda,czeka mnie sporo pracy przy przewiezieniu tej ziemi a jeszcze więcej przy jej przesianiu
Niiestety okazó sie, że mase w niej kamienia i to takiego drobnego.
Za nasiona już bardzo dziekuję
. Przypomne się
Małgosiu, dziekuje. Rżóe rzeczywoście spisaly sie w tym roku bardzo dobrze. Mam nadzieje, ze tak będzie co roku. Nie bardzo chorowały, ze szkodnikami tez dawałam sobie radę. Było dobrze. Oby tak dalej.
Orliki zawsze mi sie podobaly, niestety nie bardzo chciały u mnie rosnąć. Dopiero w tym roku wygladały dobrze i ładnie kwitły. Mam nadzieję,ze to poczatek udanej wpółpracy.
Justyś, ja nie moge doczekać się już wiosny a właściwie to kwitnienia tych wszystkich piękności. Jeszcze raz bardzo ci dziękuję.
Azaliowa rabata jest widoczna z ulicy u musze przyznac, ze parę razy zauwałyłam zatrzymujących sie i oglądajacych ludzi, nie powiem, to jest przyjemne
Rzeczywiście taraz jest tak, ze w ogrodzie stale coś kwitnie. Cieszę się, ze udalo mi sie to osiągnąć.
Krwawniki bardzo dobrze wyglądaja jako dodatek do innych roślin. Te nienarzycajace sie liście i kwiaty wspaniale wypełniają kompozycję.
Swego czasu duże wrażenie zrobiło na mnie zdjecie
z tej strony własnie połączenie róży z krwawnikiem.
Marta to moja nie pierwsza wywrotka
Nie wiem czy pamietasz, ale w zeszlym roku miałam w ogrodzie taki widok
Z tym, ze wtedy ziemia była czysta (bez kamieni, chwastów niewiele) a teraz ....kamienisto-żwirowa
Tak, ze czeka mnie duuuużo pracy. Kalorie nie maja szans
W ogrodzie dół jeden ogromny mam do zasypania - miejsce gdzie było skałdowane drewno. Okazało sie, ze z czasem teren wokół jakoś dziwnie sie podniósł. Powstanie tam rabata jakies 6m długości, 2-3 szerokości, podniesiona ok. 30cm. Z pewnością zmieści się tam dużo ziemi.
Wymiany ziemi nie przewiduję, ale dosypać tu i ówdzie sie przyda.
Orliki nareszcie rosną (tfu, przez ramię splunęłam) może w końcu dochował sie łanów w cienistym zakątku.
Jadzia, u mnie krwawnik - jedyny który rośnie jako tako - raczej nie jest zaborczy. Ale one zdaje się lubia sobie poszaleć na piaseczkach a u mnie glina, ciężko mu sie rozprzestrzeniać.
Orliki zawsze sprawialy na mnie wrażenie kwiatów trochę nie z tej ziemi, takich baśniowych. Ciesze się, ze wreszcie nie mam kłopotów z utrzymaniem ich przy życiu.
Wczoraj, mimo przeziebienia wyległam do ogrodu troche popracowac przy zabezpieczeniach zimowych. Ziemia z kompostem i kora na kopce przygotowana, ostatnie nabytki zasypane po uszy, klony i trawy w doniczkach zadołowane, przedszkole żurawkowe zabezpieczone.
Jak złapie mrozik zasypię róże i przykryję azalie japońskie a potem pozostanie tylko czekać na wiosnę. Oby przyszła jak najprędzej.
Oprócz kolorów brakuje mi teraz zapachów. Pamietacie jak pachnie w ogrodzie w lipcu kiedy kwitna lilie?