Święta zbliżają się ku końcowi, rodzina przejedzona wyleguje gdzie kto może więc postanowiłam wrócić do swojego wątku na forum i nadrobić zaległości.
A najbardziej zaległe jest pytanie Marty, wracam więc mimo świątecznej atmosfery do pryzmy kompostowej.
artam wrote:
Oczywiście zaczęłam produkcję "kompostu". Wyjaśniam, pogryzione przez glebogryzarkę kępy trawy, chwastów i wszystkiego, co tam rosło, zbierałam i zwoziłam w jedno miejsce... Sąsiad powiedział, że z tego kompost się nie zrobi... No jak się kompost nie zrobi, pomyślałam, przecież to się samo robi... Przez cztery lata chyba wrzucałam w to miejsce cały mój urobek, wyplewione chwasty, suche resztki roślin, zrywaną darń, ziemię z wykopów różnych, wszystko... No i urosła mi dziesięcio-piętnastometrowa pryzma, raz była przerzucona w inne miejsce, ale rzeczywiście ten kompost mi się nie robi...
Zaglądałam tam jakoś pod koniec lata, kiepsko... W tamtym roku nawet miałam dostać od koleżanki dżdżownice kalifornijskie, które miały w tym pomóc, ale jakoś przyszła wiosna i temat czemuś padł...
No i tu nastąpi pytanie... Ale nie od razu...
Zobaczyłam Twój kompostownik z tą wybetonowaną powierzchnią, zbiornikami i od razu mówię, że u mnie nie ma o czymś takim mowy... Czy wobec tego jest w ogóle sens, bym ja w tę pryzmę wpuszczała dżdżownice kalifornijskie? Jak nie mam tego odpływu na biohumus? Czy też może wpuścić i niech robią, co mogą
, a co zrobią, to jednak trochę w tym zostanie?
Myślałam też o dodawaniu takich preparatów przyspieszających kompostowanie...
No, Gosiu, co ja mam robić? Od ziemi workowej kieszenie pustoszeją, a kompostu jak ni ma, tak ni ma!
Marto zastanawiałam się co mądrego poradzić w Twojej sytuacji. Ale tu nie da się poradzić nic mądrego, jeśli chodzi o pryzmę kompostową to zrobiłaś wszystko co możliwe by nie dopuścić do tworzenia się kompostu, przykro mi to pisać, ale tak niestety jest. Sąsiad miał rację z tego co udało Ci się ułożyć kompostu nie będziesz miała. I nawet dodanie do tej kupy ziemi dżdżownic kalifornijskich nic tu nie zmieni, a jedynie skażesz dżdżownice na śmierć... głodową.
Dlaczego z tego co ułożyłaś nie tworzy się kompost? Za dużo suchej masy, za DUŻO ziemi, za mało resztek organicznych, za mało wilgoci, za mało powietrza wewnątrz pryzmy. To nie prawda, że kompost sam się robi, pracuje na niego mnóstwo mikroorganizmów, które nie mają szansy na życie w tym co ty usypałaś.
Pytasz mnie Marto co masz robić, jedyną odpowiedzią jaką mam dla Ciebie to ta, że musisz zacząć od początku. Mnóstwo ciężkiej fizycznej pracy Cię czeka, ale jeśli chcesz mieć kompost, to nie ma innej rady.
Ponieważ z tej góry niewiadomo czego kompost się nie zrobi, musisz tą górę niewiadomo czego rozparcelować, czyli przesiać i oddzielić resztki roślinne od nasypanej tam ziemi. Odsianą ziemię możesz wykorzystać do np. wyrównywania gruntu, a odsiane resztki roślinne do nowo założonego kompostownika.
Prawidłowe kompostowanie jest trudną sztuką, tak trudną, że jest kilka szkół układania pryzmy kompostowej. Powstały dokładne opisy krok po kroku tworzenia pryzmy, niemal tak szczegółowe jak przepisy kulinarne.
Kompostownik nie musi być wybetonowany, mało tego jeśli nie będziesz wykorzystywała dżdżownic kalifornijskich to nawet nie powinien być wybetonowany, by nasze rodzime dżdżownice mogły się do niego dostać. Powinien być usytuowany w cieniu. Aby nie doprowadzić do pogorszenia wewnętrznej wentylacji powinno się zachować odpowiednie wymiary pryzmy. Przykładowe wymiary przy luźno układanej pryzmie: szerokość u podstawy 1,2- 1,5 m, szerokość u góry 0,7- 1 m, wysokość 1- 1,2 m. Jeśli mamy wybudowany kompostownik o pionowych ścianach czy to drewniany, czy betonowy, czy z innego materiału, wszystkie wymiary wynoszą 1 m. Długość pryzmy kompostowej jest dowolna, nie mniejsza jednak niż 1 m. Pryzmę powinno się zakładać na nieuprawianym gruncie tak by bakterie i dżdżownice rozkładające materię organiczną miały dostęp do pryzmy. Na samym dole powinnaś ułożyć warstwę ok 10 cm grubej materii np. pociętych gałęzi drzew, krzewów, łodygi bylin. Dzięki temu uzyskasz dostęp powietrza od dołu i odsączanie nadmiaru wody, dzięki czemu resztki dodawane do kompostu nie będą gniły. Jeśli na kompost trafia dużo drobnej materii organicznej np. skoszonej trawy to w środku pryzmy kompostowej dobrze jest taką grubą warstwę drenażową powtórzyć. Dokładając materię organiczną do pryzmy nie wrzucamy ją w jedno miejsce, ale staramy się rozkładać ją równomiernie po całej pryzmie. Grube odpadki przed dołożeniem do pryzmy powinny zostać rozdrobnione. Jeśli do pryzmy trafia dużo suchej masy organicznej to należy pryzmę nawilżać. Układane warstwy można dodatkowo przesypywać mączką rogową, mączką bazaltową, kompostem, osobiście nie polecam przesypywania ziemią ogrodową, znacznie spowalnia to tworzenie się kompostu. Kolejne warstwy można dodatkowo podlewać gnojówką z pokrzywy co przyspiesza kompostowanie. Można też pryzmę zaszczepić bakteriami przyspieszającymi tworzenie kompostu. Piszesz o dokładaniu do pryzmy wszelakiej ziemi z wykopów. Tego nie powinnaś absolutnie praktykować. Ziemię pochodzącą z wykopów powinnaś składać na oddzielnej pryzmie i przed ponownym wykorzystaniem w ogrodzie np. pod sadzenie roślin, mieszać z powstałym kompostem.
Mam nadzieję, że pomogłam choć trochę, gdybyś jednak miała nadal jakieś wątpliwości, pytania to proszę pisz śmiało, postaram się w miarę posiadanej wiedzy i doświadczenia pomóc.
Co do roślin, to oczywiście jeśli z jakichkolwiek przyczyn znikają z mojego ogrodu to jest mi przykro, ale się na nie obrażam. Analizuję przyczynę straty, jeśli to moja wina, to daję sobie drugą szansę i naprawiam popełnione błędy starając się by kolejne rośliny nie przypłaciły życiem mojej niewiedzy, niedbalstwa, czy zwykłego niechlujstwa. Jeśli przyczyną straty są warunki ode mnie nie zależne, nie zmuszam rośliny do życia w warunkach jej niesprzyjających, w końcu nie muszę posiadać wszystkiego, a miło jest pooglądać coś u innych.
Te lilie straciłam z powodu własnych błędów, choć zupełnie nieświadomie popełnionych, po prostu nie zdawałam sobie sprawy, że tak szybko cebule rozrosły się przez jeden sezon, i zbyt małe osłony przed wilgocią otrzymały na zimę, w
tym roku przed zastosowaniem ochrony przed wilgocią sprawdziłam średnicę cebul. Powinno obyć się bez strat. A straty z poprzedniego roku staram się odbudować, gdyż to były piękne lilie z których strata jest mi się trudno pogodzić.
Witaj
Edytko, miło Cię widzieć. Liczę, że czasem mnie tu odwiedzisz, bez względu na to gdzie sama zapuścisz korzenie.
Każdy szuka swego miejsca gdzie będzie się czuł dobrze, gdzie znajdzie towarzystwo w którym z przyjemnością będzie przebywał, w końcu na forum wchodzimy dla relaksu, ja takie miejsce znalazłam na Oazie. Dobrze się tu czuję wśród tutejszych forowiczów.
Witaj
Ulka cieszę się, że mnie odwiedziłaś. Tak wózek bardzo ułatwia prace ogrodowe i pomaga utrzymać w pod ręką potrzebne narzędzia. Wcześniej też zdarzało mi się gubić to łopatkę, to motyczkę to sekator, często potem znajdowałam je w kompoście.
Odkąd mam wózek takie przypadki mnie nie dotykają.