Marto, bo już trochę znam swoje ogrodnicze upodobania, chociaż masz rację - niczego nie można kategorycznie wykluczyć; człowiek nie krowa i się zmienia
Ale, póki co, to ja jestem zdecydowaną "liściarą" (Pola to hościara, Tabaaza - byliniara, więc chyba i ja mogę utworzyć taki neologizm
). Kocham rośliny liściaste, ich sezonową zmienność, a jak jeszcze, oprócz pięknych liści, mają kwiaty - pełnia szczęścia
Może moją niechęć do kontaktu z iglakami wyjaśni fakt, że jestem uczulona na igiełki. Każde dotknięcie tego typu roślinek skutkuje u mnie długotrwałą, niezbyt przyjemną wysypką
A z tym, że kwiaty późnego lata mają mocne właściwości terapeutyczne, zgadzam się w 100%! Żebym jeszcze miała, gdzie posadzić te dalie, a później cierpliwość do ich wykopywania i przechowywania...
Passiflorę mam po raz pierwszy, stąd to zdumienie jej owockami. Podobno są jadalne!
Pawle, do winy się nie poczuwam, Marty na manowce nie chcę sprowadzić, gdzież bym śmiała
Agnieszko, nie mam zbyt wielu róż (i znowu - uczulenie na kolce
), ale Augustę Luizę uwielbiam - jest piękna i niezawodna. I nawet nie przeszkadza mi taka jej pewna jarmarczność; taki jej urok i już! No i ten kolorek, trudny do nazwania i określenia, coś pomiędzy różem, delikatnym pomarańczem, łososiowym...
Twoja na pewno w przyszły roku pokaże na co ją stać!
Debro, my akurat nie przepadamy za iglakami w swoich ogrodach (co nie wyklucza podziwiania ciekawych egzemplarzy i kompozycji w cudzych
), inni nie lubią wrzosów, jeszcze innym nie leżą lilie czy różaneczniki. I dobrze, bo jak nudno by było, gdyby wszystkie ogrody były takie same, albo nawet podobne
Nasze ogrody, w pewnym sensie, odzwierciedlają nasze charaktery, usposobienie, poczucie piękna, wyczucie stylu
"Pokaż mi swój ogród, a powiem Ci kim jesteś", chyba można sparafrazować to powiedzenie...
Dzisiaj piękny, wrześniowy dzień. Az chce się żyć!
No więc kilka fotek z mojego wrześniowego ogrodu: