Forum Ogrodnicze Oaza

Comtessa




country girl





chippandale

Iwono - jedna piękniejsza od drugiej.

Cardinal Hume



Ascot, jeszcze młoda...

Out of Rosenheim, kwiatów niezbyt dużo, ale mistrzostwo świata w ich trwałości.



Cherry Girl.

Pomponella.

Leonardo.

I widok na jedną z rabatek.

Róża "Sympathie" ubiegłoroczna:

Sadzonka tegoroczna:

Róża 'Chopin' kupiona w tym roku ma na razie cztery pąki:

Okrywowe:

Niezbyt udana Bengali.
Wedding Piano - przepiękne trwałe białe kwiaty.



Moja jedyna róża nn, kupiona w doniczce jako angielska, może jakiś Falstaff? Kolor taki, jak rosnąca obok Soul.

I chyba będzie super róża - Schone Koblenzerin.






Miałam nie kupować nowości...James L.Austin.

Alexandra - Princesse de Luxembourg® . Dopiero będzie kwitła , takie właśnie róże lubię , nie trzeba podpór , nie kładzie się po ziemi . Wielkość ponad metr . W tyle biała to Artemis .



Beata

Piękne zdjęcia Waszych pięknych kwiatów

U mnie kwitną - zakupowa niespodzianka - tu ma dziwne liście



Blue for you - moja ulubiona



I jakieś "wynalazki" nie mogę się dokopać do opisów"





a tego "gaciowego różu" zupełnie nie kojarzę - ja to kupiłam???

Joasiu - naprawdę śliczne - i w świetnej formie. Nie masz w ogóle problemów z CP? Z mszycami? Wyglądają jak okazy zdrowia.
Ta angielka do rozpoznania...Munstead Wood? Ja się generalnie nie znam, ale angielki mam jako "powidok" z tyłu głowy
U mnie jakby powtarzają - a może nie powtarzają, tylko letnie kwitnienie po krótkim oddechu; najfajniej w tej chwili Jude the Obscure. Gałki lodów brzoskwiniowych na rabacie







Lustige odżywa powoli po nimułce...



Golden Showers - troszkę nowych pędów



Ponownie (pytałam w innym miejscu) zwracam się do Wiedzących: czy nachylone (kulkowane) pędy pozostawić na następny sezon, czy obciąć, licząc, że róże wypuszczą młode? Może pytanie głupie, ale naprawdę nie wiem...

Aniu, tak dobrze to nie jest, trochę coś ponadgryzało liście. Czasami czymś pryskam, ale jak widzę niewiele mszyc na pąkach, zmywam je strumieniem wody. Podpieram pąki ręką, żeby się pędy nie połamały. Tak robię, gdy wieczorem podlewam. Moja angielka, to chyba nie Munstead Wood, trochę na nią za wysoka.

Do wszystkich piękności jeszcze coś dorzucę, moja pierwsza angielka - coś sobie wmówiłam, że nie mam co ich kupować, bo na tym ugorze mi się one nie udadzą, ale teraz w nie pójdę, potem Eyes for Me w uścisku miłosnym i rabata. Ma pierwsze kwitnienie od lat, z Pomponellami, białe z przodu to Diamanty, a z tyłu nieśmiało b. młoda Alden Biesen. I na koniec Little Artist nie polecam tej róży, kwitła wspaniale, ale dostała CP i doszczętnie zmarniała.









Marry

Marry, dzięki za zdjęcia z konkretnymi informacjami - o takie osobiste refleksje nam chodzi.
U mnie niektóre - niepowtarzające - oczywiście przekwitły i tylko puszczają nowe "bicze", które usiłuję temperować (kłując się niemiłosiernie). Inne mają "przerwę na kawę". Ale są i takie, co jakby dopiero się rozkręcały.
Rosomane Janon



Folklore



Lady of Shalot - rozwinięty jeden kwiat, ale ma 15 (policzyłam) pączków, które rozchylą się na dniach



No i - Jude the Obscure; "komponuje się" z przekwitającymi liliami Pink Flavour





Czyż nie wygląda jak gałka roztapiających się w upale lodów? pachnie też tak... owocowo-spożywczo

Hercules


Friedenslicht


camelot

Są róże, na widok których humor zawsze mi się poprawia... Old Port.

I Old Port z jeżówkami.

Munstead Wood mam i ja.

Crocus Rose kwitnie drugi raz.

Ale są i takie, których pozbędę się z ogrodu, moja mama zabroniła mi wyrzucić krzewy...posadzi u siebie, bo takie ładne i gdzież tak marnować...pierwsza na aut pójdzie Soul. Jak można mieć taki piękny napakowany, pachnący kwiat, sprawiający wrażenie, jakby miał kwitnąć dwa tygodnie i rozsypać go po jednym dniu i nie mieć tak szybko ochoty tworzyć nowe pąki.

Kolejna to Heritage, bardzo chwalona przez niektórych ogrodników. Cudny kwiat, który w czasie upału nie wytrzymuje nawet jednego dnia.

I kolejna pnąca Hella, zanim otworzy pąk, już się sypie, mrozoodporność też niezbyt dobra.

Ale wszystkie inne różyce są super. Deszcz pokropił i pachnie jak w perfumerii.

ja na Soul nie narzekam u mnie dość długo trzyma kwiat i ładnie kwitnie.

Róża Alinka miała w tym roku tylko dwa badylki, oba zakończone kwiatami, kwiaty długo utrzymują się na krzaku. Kilka dni temu wiatr lub jakieś zwierzę wyłamało jeden badylek, żal było wyrzucić nadaje się doskonale na kwiat cięty:

Joasiu, Heritage bym nie wyprosiła z swego ogrodu, nawet jeśli jego piękno jest tak ulotne. Cóż, podobno "piękne są tylko chwile".
Pada - a płatki róż nie bardzo to lubią. Mimo to rozwijają się kolejne pąki Lady of Shalot





I pierwszy pączek malutkiej The Poets Wife

nn



pomponella

Moje róże na wsi - dość ucierpiały w ostatnim tygodniu od ulewnego deszczu i ochłodzenia, ale cieszą się każdą słoneczną chwilą i zawiązują nowe pąki (te, co powtarzają, rzecz jasna).
Najładniej prezentują się pnące:
Młodziutka Rosanna -jeszcze się nie wspięła za bardzo na przygotowaną podporę, ale już ma ponad metr i kwiaty w przyjemnym odcieniu łososiowego różu, dość trwałe.



Amadeus w szczytowej formie - dorósł do tarasu (około 3 m)





A prześliczny Elfe dopiero otwiera pierwsze pąki (w mieście dawno skończył wiosenne kwitnienie).



Z M-me Julia Corravon





Powoli odbudowuje się moja śliczna New Dawn, ale nadal więcej ogołoconych, kolczastych badyli, niż kwiatów.



Z angielek można powąchać tylko Gentle Hermione - reszta straciła kwiaty, ale się szykuje na powtórkę.





Przyjęła się - i skromnie kwitnie - wsadzona w maju Eden Rose



I tez tegoroczny nabytek - Rose des Cisterciens; ma niezwykły kształt płatków i zapach różanych perfum.





Oby tylko zimna, wilgotna pogoda nie trwała zbyt długo - wokół szaleje mączniak.