Forum Ogrodnicze Oaza

Dla ułatwienia, Dziewczyny...

Nad każdym postem, na grubej niebieskiej linii, po prawej stronie, znajduje się NUMER postu, poprzedzony hasztagiem (#)

Wystarczy podać ten numer i policzyć o którą fotkę chodzi

MARRY wrote: Marry ta drobniutka ?czy ta wysoka wielokwiatowa bordowa ?
Zobacz nr postu z prawej strony w górnym rogu jak podpowiada Ania
Wiesz sorki dzisiaj jestem gapowata jakaś

Chodzi oo post 716246 - buraczkowa, drobna w wiechach jest jedna, na końcu

A żebym ja to wiedziała Marry przecież ja połowy nazw nie pamiętam

Moje róże też dołączyły do grona poszkodowanych przez ulewy. Dzisiejsza(chyba najintensywniejsza od dziesięciu lat) złamała mi jeden pęd wielkokwiatowej nn o żółto-czerwonych kwiatach. Szkoda, bo to młoda róża (w ubiegłym roku posadzona z kapersa i pędów ma raptem 4.

Dziś obrywałam przekwitłe i zmumifikowane kwiaty


Nucąc sobie

MARRY wrote:
Ale można zacytować, po czym skasować mniej istotną część cytatu i zostawić tylko zdjęcie

Na Dolnym Śląsku wyszło słońce (tak! jeszcze istnieje!) , momentalnie zrobiło się ciepło - no i pognało mnie do ogrodu. Ciąg dalszy sprzątania, głównie przy różach. Usuwanie kwiatów, które nie tyle przekwitły, co po prostu częściowo zgniły na krzakach, że te rozwinięte, to trudno, ale wiele małych pąków.
Wycięłam przy okazji dwa najstarsze, olbrzymie "bicze" Alchymista, już wypuszcza od ziemi nowe pędy, te wykorzystam, a krzew trzeba odnowić , bo dusi się w własnym sosie. Oczywiście dziesiątki ukłuć - i co gorsza, zadziorów pod skórą. Niby w rękawiczkach - ale po pierwsze nie wszystko się da, same wiecie, po drugie - do tych potężnych kolców trzeba by mieć takie z stalowej siatki chyba...
Nie wszystko jednak przepadło:
Ashram - słabo mi rośnie, w zeszłym roku tylko jeden kwiat, w tym - odbiła jednym jedynym pędem, z tym pąkiem; ma ktoś doświadczenie z tą ślamazarą?



Crocus Rose - inny egzemplarz, kupiony po zeszłorocznej katastrofie, będzie kwitł pierwszy raz.



Rosomane Janon - wielka wola życia



Chyba najładniejsza z moich różowych - Wedgwood Rose



Kilka dni temu pisałam, że straciłam jedną z moich pierwszych róż w ogóle - Flora Danica. Wchodze dziś do OBI kupić niebieskie granulki na potwory bezskorupowe - i widzę cały regał doniczkowych róż Poulsena, po dwadzieścia złotych z hakiem. Wśród nich...





No jak miałam nie kupić?
Ta rzeczywiście spełnia kryteria "róży pomarańczowej", z tym, że wolałabym nie wielkokwiatową, tylko jakiś skoczny climberek.

MARRY wrote:
Znalazłam Tobie Sloneczko wreszcie to jest Alberich okrywowa

Chopin


Tropical Sunset




Tegoroczny Elfik. Jeden paczus już jest

Witam, moje róże też padły ofiarą kilkudniowego deszczu, nie dość że większość pączków jest nadgryzione, szczególnie Edenka, to teraz jeszcze pełno mumii.
Dziś jakby jaśniej, może uda mi się zrobić trochę porządku i jakieś zdjęcia.
Zastanawiam się nad nawożeniem, ja nawożę dwa razy, wczesną wiosną i po pierwszym kwitnieniu, w tym roku jest jednak późniejsze, obawiam się, ze jak za późno dostaną żarełko, to pędy nie zdążą zdrewnieć przed zimą.
Aniu Łatko, jak Ci się sprawuje Othello?
W ubiegłym sezonie długo zastanawiałam się, czy go zamówić, czy też Falstaffa, stanęło na tym drugim, jestem zawiedziona, kupiłam w dużym pojemniku, starszą sadzonkę, w ubiegłym sezonie miała raptem jednego kwiatka, w tym nawet na to się nie zanosi.
Na razie dałam sobie szlaban na róże, ale może kiedyś
Biorę pod uwagę Othello, no i Szekspira chciałabym mieć.
Na dobry początek dnia Augusta Luise, bardzo ją lubię.




Pozdrawiam Irena

Ja też. Jedna z najładniejszych moich. Żeby jeszcze czarna plamistość tak się jej nie imała.
Aniu! Wedgwood Rose jak duża rośnie? Podoba mi się bardzo, zwłaszcza te powcinane płatki. Dzięki Tobie wiem co będę robić jutro, pojadę do Obi na różane zakupy.

Irenko droga, łączę się w bólu z powodu zniszczonych pąków różanych, ale przynajmniej odmiany powtarzające kwitnienie mogą jeszcze odbić i zachwycić nas jeszcze lepszym spektaklem - jak po silnym przycięciu.
Widzę, że też "idziesz w klasyka z Stratfordu" .
O sprawowaniu Othella na razie mogę napisać niewiele - wsadzony w zeszłym roku chyba nie kwitł wcale (ale dostałam bon na imieniny, więc musiał "przyjść" pewnie początkiem sierpnia). Teraz zbudował wcale fajny krzaczek - jak na nowicjusza i moje warunki. Trochę go przytłacza Królewna Śnieżka - mimo to ma kilkanaście pąków, niestety, część poszła ostatnio do kosza z wiadomego powodu.
Nad Falstaffem też deliberowałam - skoro mówisz, że to oszust - dam sobie z nim spokój (na razie ),
Natomiast Szekspir - po przesadzeniu z miejsca, gdzie rósł bardzo słabo, niestety zanikł. Nie ożył wiosną. Ale jeszcze tam nie grzebię, bo miałam podobny przypadek z Rosomane Janon - i to jest dla mnie promykiem nadziei. Jeśli nie zdarzy się nic do jesieni, podejmę próbę ze stratfordczykiem nadchodzącą jesienią.
Dziś jest pięknie i róże biorą głęboki oddech.

Lady of Shalot - jej nie umiem się oprzeć



Wedgwood Rose - naprawdę urzekająca



Teasing Georgia



L.D. Braithwait



Red Leonardo - tego to nic nie zmoże, deszcz ni spiekota



Dla Irenki - jeszcze cieplutkie zdjęcia Othella







Chciałam przy okazji pytania o Zazdrośnika zaznaczyć, że moje róże nie mają łatwo, nie są sadzone według reguł sztuki, rzadko która ma dostatecznie dużo słońca - bo to u mnie towar deficytowy, za to kilka musi ostro konkurować o miejsce i światło z na przykład liliami drzewiastymi (posadziłam róże, potem lilie, nie myśląc o tym, że te drugie rosną o wiele szybciej). Na pewno w idealnych warunkach kwitłyby lepiej i miały silniejsze krzewy.

Bardzo współczuję wszystkim, kto po tych ulewach liczy straty. U mnie zalało cale podwórko i przez pewien czas rabaty stały w wodzie, ale dziś woda jest tylko w kilku miejscach na chodnikach.

Natomiast u mnie już rozkwita NN z Biedronki (chyba to Chopin).




Druga NN z Biedronki w tym roku została zaatakowana przez mrówki. Zrobili sobie mrowisko w jej korzeniach i długo nie mogłam się połapać, ze nie jest to kopczyk "mój", a tylko domek braci mniejszych. Zauważyłam, ze coś nie halo dopiero jak pędy zaczęły się chować pod ziemią. Nawet myślałam, ze to jakaś choroba, bo wyglądało to jak brązowe porosty. Rozkopałam to cale towarzystwo, oberwałam żółte liście i posypałam trochę nawozem. Na szczęście to pomogło, bo nowe liście są już normalne. Mozę nawet doczekam się kwiatów, bo są już malutkie pąki.

Zeszłoroczna Oranges and lemons z OBI ma już 2 pąki. Jaśniejszy - starszy. Te pąki trzymają się dosyć długo i ciekawa jestem jak to będzie z kwiatami. Krzaczek jeszcze jest mały - ok. 30 cm. Rok temu nie było kwiatów, ale teraz zobaczę, czy to faktycznie jest to, co było na etykiecie







Cala w kwiatach stoi Lilii Marlen.




Ta moja biała niby dzika róża ma teraz nowe 3 pionowe pędy po ok 0,5 m. Więc może będę miała podwójną róże ))) Po wczorajszym deszczu nie ma na niej kwiatów, więc czekam, co z tego urośnie. Z zeszłorocznych Obi-nabytków też szykuję się do kwitnienia Summer Holiday. Ma w tej chili jednego pąka na pionowym długim (ok. 1 m) pędzie.

Niestety, w tym roku 3 róże zachorowały To są 2 z Biedronki i Lilii Marlen. Od tygodnia obserwuję poplamione liście. Bardzo żałuję, ze nie zrobiłam na wiosnę oprysków na CP Mam nadzieje, ze pozostałe róże będą zdrowe.

Dołączam do klubu fanek Augusty - rośnie w wiejskim mini-ogródeczku, uratowałam ją przed śmiercią w markecie i w zeszłego lata pięknie się odwdzięczyła, po roku nabierania sił.

Beatko, pisałyśmy najwyraźniej w jednym czasie.

Co do siły wzrostu Wedgwood Rose nie umiem samodzielnie się wypowiedzieć, kupiłam ją rok temu w akcie rozpaczy, gdy myślałam, że stracę co najmniej połowę róż. Nim się ukorzeniła, kwitła tym, co przyjechało ze szkółki (dobrej) i niezbyt urosła.
Ale pozwolę sobie zacytować ze strony Helpmefind:


"Bred by David C. H. Austin (1926-2018) (United Kingdom, 2009).
Introduced in United Kingdom by David Austin Roses Limited (UK) in 2009 as 'The Wedgewood Rose'.
Climber, Shrub. English Rose Collection.
Rose-pink, blush reverse. Moderate, clove, fruity fragrance. Average diameter 3.5". Medium to large, very full (41+ petals), cluster-flowered, in small clusters, cupped, nodding or "weak neck" bloom form. Blooms in flushes throughout the season.
Tall, bushy, climbing. Large, glossy, dark green foliage.
Height of 5' 11" to 9' 10" (180 to 300 cm).
Can be used for cut flower, garden or shrub. Vigorous. Blooms tend to ball in wet weather. can be trained as a climber. Disease susceptibility: disease resistant".

Dla tych, co dopiero się uczą angielskiego, w skrócie: oczywiście austinka z 2009 roku, jako krzew - lub climber (czyli chyba można prowadzić na dwa sposoby). W odcieniach różu (co widać ) , umiarkowany, goździkowo-owocowy zapach (nie wiem, za niska, nie będę klękać ). Kwiaty średnie do dużych (raczej średnie), w klastrach hm, skłonnych do zginania szyjek . Błyszczące ciemnozielone listki.
Teraz uwaga - odpowiedź na pytanie Beatki:wysoka, krzewiasta, pnąca się .180-300 cm
(No, moja raczej taka duża nie wyrośnie...to chyba u profesjonalnych hodowców).
Jeszcze piszą, że odporna na choroby (zobaczy się), pełna wigoru - ale kwiatki brzydną przy mokrej aurze.

Tyle dość dowolnego tłumaczenia.
Stronę polecam, jest łatwa nawet dla osób niezbyt biegłych w angielskim (ja się podciągam z powodu naprawdę kochanego zięcia ). Nawiasem, można tam szukać również powojników - i piwonii.

Może jakiś fanklub zakręconych pozytywnie miłośników roź

Sylwia, super muzyka, już zapomniałam o tej piosence.

Płatki pod różą skojarzyły mi się z puchem...
Tyle ich jest pod Giardiną

Aniu, dziękuję za Othella, śliczny jest ten zazdrośnik.
Róże Mistrza Austina bardzo lubię, mam ich trochę, ale najchętniej obsadziłabym nimi cały ogród.
Dla Ciebie moja, chyba najbardziej ulubiona angielka.




Munstead Wood, mam do niej szczególny sentyment, kupiłam w Obi za prawie pięć dych, wydawałoby się, dorodna sadzonkę, po wyjęciu z pojemnika okazało się, że prawie nie ma korzeni, bardzo długo walczyłam, odwdzięczyła mi się pięknymi kwiatami, od tej pory sadzonki kupuję w sprawdzonych szkółkach.
Pozdrawiam Irena