Forum Ogrodnicze Oaza

Prześlicznie i jak obficie kwitnie ta Pomponella!
Mam nadzieję, że dzisiejszy dość obfity deszcz poprawi kondycję tych róż, które jeszcze mają zamiar u mnie zakwitnąć. Aż takiej wiechy nie mam, ale sporo pączków.
Domniemany Glamis Castle rozwija się po usunięciu wierzchnich, przesuszonych płatków.



Może wilgoć pomoże i tym pączkom Wedding Piano, które praktycznie stoją od dwóch tygodni.



Szalotka też korzysta.



Ewo, nie jestem oczywiście ani administratorką, ani uprawnionym do wszystkiego moderatorem, lecz sensowne linki wstawiane zwłaszcza przez aktywnych użytkowników forum nigdy nie są usuwane. Co innego, gdy jak na dłoni widać, że ktoś rozrzuca linki po sieci zawodowo, ze tak powiem.
Tak że - spoko!

Lady of Shalott




Kwitnie jeszcze Amadeus, Old Port

Mam ochotę wspominać eksplozje kwitnienia, a one nie przestają i po prawdzie jest to trzecie kwitnienie np.
Lavender Lassie



Graham Thomas



tu kwitnienie permanentne, nie jest to wysyp, ale dawkowanie, żeby do zimy nie zapomnieć
Stanwell Perpetual



Aicha, ona z reguły nie powtarza, piszą, że rzadko, jest inicjalna w kwitnieniu wczesnym a tu coś takiego:

MARRY wrote:
No właśnie.
Co z nimi począć? chciałabym zrobić porządek z całą rabatą, na której rosną - ale czy już można je trochę podsypać ziemią? Na razie bez cięcia? Bo liście zieloniutkie, bo kilka nowych pędów - no i to:
Te kwiaty Szalotki raczej podsuszone, niż zmarznięte - ale ma jeszcze kilka pączków;



Wedding Piano - zdążyła pokazać swoją urodę;





English Garden



Olivia Rose - dwa "dorosłe" kwiaty i małe pączki;



Ashram - słabo rośnie, mało kwitła, a teraz -



Charlotte - może choć ten wybarwiony pąk się otworzy? Zaczerwienił się pod wpływem zimna.



Nawet Othello, też słabo rosnący



I jeden pączek Schneewittchen, która zwykle kończy we wrześniu.

Aniu śmiało podsyp nic się nie stanie ja już dawno mam podsypane.
Zdarzyło mi się w październiku w pierwszym roku podsypac i nic im nie zaszkodzily kopczyki .Na wiosnę były piękne .

Poczekam do pierwszego przymrozka czyli u mnie jeszcze tydzień, w dzień słońce jest ostre ok. 10 stopni; ciąć będę wiosną, mimo że słyszę głosy, żeby teraz.

Marysiu cięcie byłoby dużym ryzykiem ,ja tak zrobiłam i następnego
dnia zmroziło myślałam ,że straciłam róże .Ledwo przeżyły do wiosny ,opapulane
agro .Jaki to był stres .Tnie się ostatnie we wrześniu .A na wiosnę przytniesz i będzie super .Ja przycięłam ze 3 może w październiku ,ale tylko chore gałęzie nic więcej .

Kupiona na wiosnę jako Pastelle. Zdjęcie wykonałam

14 listopada

Śliczne

Bogusiu - troszkę obsypałam większą część róż, za wyjątkiem tych ogromnych potworów, co mają za sobą co najmniej 5-6 zim, przetrwanych bez nijakiego ocieplania.
Szczególną uwagę zwróciłam na nowe, tegoroczne nabytki oraz ze trzy takie, co jakoś marnie się w tym sezonie miały. Zrobiłam tak, że sypnęłam kilka garści dobrej, kupionej ziemi, a na to jeszcze korę, którą wysypuję rabaty. Może to nie są wielkie kopce, lecz młode krzaczki też nie olbrzymie, ba, niektóre całkiem małe, jak Dame Judy Dench czy Charles Darwin. Chucham, dmucham, powinny rosnąć na schwał, bo to przecież krzaczaste angielki - a mają po trzy badylki kilkunastocentymetrowe. O tyle dziwne, że są wśród innych róż, ta sama gleba, to samo moje staranie - a rezultaty skrajnie różne. A mnie na nich bardzo zależy, Judy Dench to moja ulubiona aktorka - niestety, w ostatnim Bondzie jej brakowało, musiał się chyba skończyć, jak się skończył.
Pracując na rabacie nagięłam wieeeeelgaśne pędy Antike 89 (lekko 2,5 metra) i znalazłam -to:

Crocus Rose


Lady of Shalott

Aniu super to pora szczególnie jak wiemy w jakim rejonie są te nasze różyczki .
U mnie swoje ,które były swiezynkami np posadzone pierwszy sezon
ocieplałam agrowłókniną, wcale im nie zaszkodziły by stroisze ze słomy ,tylko skąd je wziąć ,w sprzedaży są ,ale drogie .
Warto też okryć te młodeagro nie zaszkodzi a może uchronić je.
Te co w ubiegłej zimy u mnie zmarzły były na pniu .
A mróz był siarczysty i lekka agro nie dała radę.
One są bardzo wrażliwe .

Bogusiu, piennych nie mam - i raczej nie myślę, by w mieście róże potrzebowały jeszcze więcej zabezpieczeń.
W ciągu 20 lat zmarzła mi słownie jedna - w fatalną, bezśnieżną zimę 2011/12, fakt, miałam wtedy tylko kilka sztuk, ale np. Golden Showers czy Soraya zniosły tamten straszny styczeń i mróz do -25 przez kilka tygodni z godnością. A wcześniej podobnie mroźna zima (ale i śnieżna, co zawsze o niebo lepiej dla roślin) była w 1981.
Czyli - odstęp 30 lat. Tyle jeszcze dalece nie minęło.

W mieście jest zdecydowanie cieplej ,natomiast u nas na wsi
jak szurnie mróz od zalewu to ho ho .I to ocieplenie roślin
powinno być porządne .Ubiegłej zimy nie przewidziałam, ale to nic
wiosną ubytki trzeba uzupełnić nowymi

Ja dziś się zabrałam za kopczykowanie. Zimno nie jest, ale mzy cały czas. Co chwilę człowiek przemoczony, ale mam zamiar skończyć dziś. Ja tylko robię kopczyki z kompostownika. Może później te dwie nowe ocieple jeszcze stroiszem.

Lady od Shalott i Nostalgie


Jeszcze kwitnie Crocus Rose, Ninetta i Tropical Sunset.

A mnie nie było dwa tygodnie na wsi, myślałam, że pozamiatane; tymczasem chyba mój kawałeczek ominął bardziej znaczący przymrozek. Jedna zdołała się rozwinąć - była w takim stanie, jak ten pąk:



A jest taka:





Kupiona jakoś końcem lipca, z wyprzedaży, z metką Mathilde Renaissance; na Matyldę nie wygląda, powinna być morelowa (chyba, że takie słabe wybarwienie z braku światła???). Wygląda na Sophię. Te renesansowe róże w kilku odmianach stały razem, w zewnętrznym ogrodzie Auchan. zakładam, że ktoś przełożył znacznik...

Na balustradzie tarasu jeszcze ostatnie kwiatki Amadeusa:





i to chyba tyle w tym roku.

Jutro sprawdzę czy coś jeszcze kwitnie