Forum Ogrodnicze Oaza

"Lemon Dream"


"Diamantina"




"Rooran"


"Josephine"


"Acropolis"


"Akaishi"


"Dr Ruppel"


"Miodori"


"Multi Blue"


"Princess Kate"

czy udało się może ustalić szkodnika który niszczy pąki powojnika? Mam dokładnie ten sam problem.
pozdrawiam serdecznie
Agata

Po profesjonalnych zdjęciach Leszka wstyd wstawiać cokolwiek , ale cieszę się, że czasem zagląda do wątku.
Jeszcze bardziej bym się cieszyła z choć króciutkich informacji, jak się sprawują Twoje, Leszku, wspaniałe powojniki.
Same sukcesy?
U mnie raz tak, raz tak, choć w tym roku nie narzekam, pogoda sprzyja.
Pierwsze powojniki kwitną nawet w górach.
Jeden z moich ulubieńców, Claire de Lune; on jest dość mało wyrywny, a tej wiosny ma już około półtora metra i kilka kwiatków



Voluceau - drugi "slow" - ale wybaczam mu niespieszny rozrost za aksamitne kwiaty w unikalnym kolorze



Za to miejski Błękitny Anioł - szaleje



To chyba najstarszy z moich powojników, ma grubaśne, zdrewniałe łodygi - ale nadmierne cięcie powoduje nikłe kwitnienie w następnym roku; nie wiem dlaczego, ale tak jest.

Jestem posiadaczką jedynego powojnika, i jako całkowicie 'zielona' w ich uprawie polecono mi zakup z grupy viticella. Oto on:

agata2018 wrote:
...odkryłam dzisiaj, że część pąków mojego White Prince Charles'a też powygryzana w dziurki.
Kwiat po rozwięciu dużo mniejszy, z szarymi strzępkami...
Jak na zdjęciu niżej - zdrowy, a obok naruszony przez jakiegoś ..właśnie : co ?
U Łatki Błekitny Anioł też zdaje się dotknięty .

U siebie typuję mszyce. Walczę z tą zarazą - i z góry wiem, że przegrywam

Ja z kolei nie widziałam ani jednej mszycy, zresztą te dziurki w pąkach wyglądają na coś z mocniejszym "uzębieniem".

Na Tajdze na szczęście ich nie ma :

Łatka wrote:
Różnie bywa....
Generalnie w tym roku pięknie mi przezimowały prawie wszystkie doniczkowe.... pięknie sie rozrastają i kwitną.
Niestety .. eksperymentalnie kupiony do doniczki Avalanche co prawda przez całą zimę był pięknie zielony, ale w marcu nagle zmarniał i ma obecnie ma dosłownie 2 zielone listki.

Te wysadzone w gruncie w tym roku też całkiem nieźle.... ale mam kilka strat. Nie przeżyły zimy ostanie nowości, takie jak "Perida" i "First Love", 2 sadzonki Tajgi obmarzły całkowicie nad ziemią i puszczały tylko po jednym pędzie od korzenia - na szczęście szybko nadrabiają i wyglądają teraz już całkiem znośnie.

Bardzo ładnie wystartowała większość Evisonków.... szczególnie Diamantina i Cristal Fountain, ale bardzo marnie wygląda "Josephine" - co prawda ma całkiem sporo kwiatów, ale prawie nie ma liści (WTF???). Na innych odmianach widziałem drobne objawy podobne do uwiądu.. pojedyncze pędy na kilku roślinach obwiędły - spryskałem wszystko i sprawda się uspokoiła, ale trudno mi powiedzieć czy to faktycznie horoba czy jakieś uszkodzenia pedów przez koty czy dzieciaki. Raczej się nie roznosiło, więc obstawiam raczej mechaniczne uszkodzenie.

"Starburst"(vel "Cloudburst") - bardzo długo nie chciał wystartować, juz prawie go chcialem wyciąć gdy wypuscił pare pędów, niestety tydzień temu na wpół obwiędły....no ti tak nie wiem co z tym robić. Bardzo nie chciałem go wycinać bo się całkiem wysoko wspią i pięknie kwitł w szeszlym sezonie na dachu wiaty... ale teraz wygląda to koszmarnie.

"Pillu" i "Morning Sky" produkują gigantyczne ilości pędów i liści.... i bardzo mało pąków.

"Ashva" natomiast wygląda niesamowicie.... aktualnie pąk przy pąku na 2m wysokości i 3m szerokości ..... zapowiada się niesamowicie.



"Rebecca" cała czerwona, że prawie zupełnie liście nie widać

Generalnie spory problem z mszycami które w tym roku nie szczędzą niczego, u sąsiada na samosiejce brzozy zalęgły się larwy liściarek ... i jak zjadły już tą brzózkę to przeskoczyły na mojego powojnika i obżarły mi sporo "Vyvyan Pannell"... skubane, choć przezabawnie wyglądające






A.... no i jeszcze mała porażka: większość posadzonych na płocie do sąsiada... co prawda pięknie rosną i kwitną.... ale w tym roku W JEGO STRONĘ! Niewdzięczniki!

Jak znajdę chwilę czasu to zrobię znowu foto udpate.

Wielkie dzięki za relację!
Też mam kilka "niewdzięczników"
Czekam na zdjęcia.

Betty Corning:

"Rebecca"




"Weserplatte"




"Romantika"




"Acropolis"


"Taiga"






"Stasik"


"Ashva"

Za radą Anny (Łatka!) kupiłam w zeszłym roku kilka powojników z grupy VITICELLA. Przy mojej słabej znajomości tych roślin wolałam wybrać mniej wymagające. Miejsce dostały spartańskie za częściowo rozebraną stodołą. Wiosną okazało się, że mąż ciągnąc gałęzie wyłamał całkowicie Julkę C. Chciała jednak żyć i odrosła, poszła już na rozciągniętą siatkę leśną i ma maleńkie pączki:



Po zimie sterczał również suchy kikut Fay. Kilka razy miałam ochotę wyciągnąć za czuprynkę i wyrzucić... zaskoczył, ruszył, jest maleńki, ale żyje:



Pozostałe dają radę, Betty Corning ma drugiego kwiatuszka i kilka pączków:



Purpurea Plena Elegans i White Prince Charles (pomyłka, gdy kupowałam był przy innych z interesującej mnie grupy) rosną jak oszalałe, na PPE dużo maciupeńkich pąków.

Na koniec coś przez co krwawiło serce moje, pan majster niedopilnowany wyciął w pień mojego ogromnego fioletowego, który od kilku lat pięknie ozdabiał świat morzem kwiatów. Ale on też chce żyć:



Te powojniki są mocarne!

Dorka wrote: Tak, tak Dorotko! Powojniki włoskie są nie do zdarcia żywotne, odporne, z wielką siłą wzrostu - jeszcze wszystko przed Tobą, zobaczysz w drugim, trzecim sezonie
Ogromnie się cieszę, że nie uważasz, że źle Ci poradziłam.
Odbijanie od korzeni to naturalna cecha tych roślin - żadnego i nigdy nie wykopuję na śmietnik, potrafią ożyć po dwóch latach (inna rzecz, że często w tym miejscu rośnie już co innego )
Moja PPE dopiero zaczyna - ale nie ma lekko, ucięłam jej większość pędów wiosną, bo mocno przycinałam brzoskwinię, na której wisi.
Nawet porażone uwiądem (wielkokwiatowe) potrafią odbić i zakwitnąć - w tym samym sezonie.

Mam tylko powojniki z grupy Viticella.
Rosną wyśmienicie i kwitną nawet do póżnej jesieni...
Przed tygodniem pokazały się kwiaty.
Jeszcze tylko czekam na Emilię Plater...

Powojniki podlałem nadmanganianem potasu (0,3g/l).

Taiga - Srebrny medal na Wystawie Zieleń to Życie 2017 W-wa
ale Ja osobiście dałabym mu złoty
W tamtym sezonie zasadziłam go u siebie wbrew opiniom , że troszkę kaprysi
i mile się rozczarowałam bo radzi sobie świetnie a kwiaty cud , malina ...
śliczne i niezwykłe ale nie liczyłam , bo nie mam tego w zwyczaju , by liczyć









W tym samym czasie posadzony był powojnik Kiri Te Kinawa
i kwiatów tylko na razie 3 , czwarty w drodze
Aj , słabo



Powojnik Fay w I roku tyci , tyci
W II jako tako
Dopiero w tym sezonie nabrał ciała i pokrył całą kratkę



Siewka i to jaka niezawodna
Co roku reprezentacyjna





Polish Spirit

Elu, pięknie Ci kwitną - zresztą cóż Ci nie kwitnie pięknie?
Też ostatnio kupiłam Taigę, więc Twoje zdjęcia mnie podbudowały. Choć mój egzemplarz na razie wątlutki...
Kiri Te Kanawa - dwa razy podchodziłam, zostały tylko powiewające na wietrze metki

A Polish Spirit - i owszem jest i u mnie duży, ma zresztą dobrze ponad 10 lat, to jaki ma być. Tyle, że dopiero drobniutkie pączki wytworzył - a niby to ja mam ciepły klimat, a ty zimny

Dokładam mój Skyfall - ale nie jestem w stanie zrobić zdjęcia w Twoim, Elu, stylu - biedak rośnie w ciasnej przestrzeni między kratką drewutni a młodą magnolią, a którą zresztą wylazł, kryjąc kwiaty wśród liści.

Moja malutka radość - powojnik Zara, niby przeznaczony na taras, ale rosnący u mnie w ziemi, "zmartwychwstał" po ubiegłorocznym uwiędnięciu - i właśnie zakwitł pierwszym kwiatkiem.