Forum Ogrodnicze Oaza

Nie mogły się przypadkowo skrzyżować bo w szklarni był tylko jeden gatunek.

A'propos skrzyżowania. Skąd wiadomo, że podczas próby zapylania obcym pyłkiem odniosło to skutek i nie zostało zapylone pyłkiem własnym?

Budowa kwiatu pomidora powoduje zapylenie wsobne (własnym pyłkiem) Kiedy kwiat się otwiera i słupek zaczyna przerastać w stronę końca kwiatu pomiędzy pylnikami dochodzi do samozapylenia.

Żeby mieć pewność zapylenia obcym pyłkiem sterylizuje się kwiaty.

Stosując hormony do zapylania lub przy niesprzyjających warunkach następuje rozrost dna kwiatowego a słupek luźno przechodzi ponad pręciki i wtedy łatwo o zapylenie obcym pyłkiem.

Widać to wtedy na owocu, ślad po słupku jest nieregularny, gargamelowaty, zniekształcony.

Z takich pomidorów nie należy pobierać nasion bo będą przekrzyźowane.

Uzupełniając:

- nie ma na dziś na legalnym polskim rynku 'hormonów'.
UE 10 lat temu zakazała używania kwasu 2-naftoksyoctowego który był jedynym składnikiem 'starego' Betoksonu.
Nowy Betokson to tylko nawóz z borem i molibdenem (przynajmniej wg. deklaracji producenta)

- stopień podatności na zapylenie krzyżowe pomidora jest różny w zależności od odmiany

- wbrew powszechnemu przekonaniu nasiona zebrane z 1 owocu nie są genetycznie identyczne, skrajnie mogą być mieszanką z samozapylenia i zapylenia krzyżowego

Witam.
Jako, że nowy jestem, nie miałem możliwości przeglądnąć całej zawartości forum. Dlatego postanowiłem napisać, bo może się przydać.
Sprawa dotyczy tuneli/szklarni z poliwęglanu i to niezależnie od grubości wypełnień.
Ostatniego roku miałem okazję obserwować takowe przy działaniu wiatru ponad 100 km/h. Szklane stoją, poliwęglany wszystkie poleciały. Dokonałem obserwacji i zdiagnozowałem problem. Przyczyną małej odpornosci na wiatr jest niska sztywność wynikająca z właściwości poliwęglanu. Podczas podmuchów wiatru następuje przemieszczanie się elementów, a w ich efekcie poluzowanie skręcanych połączeń. Kiedy śruba się zluzuje to wiatr zrobi resztę. Na skutek podmuchów śruby całkiem się odkręcaj lub/i przemieszczające się względem siebie profile aluminiowe potrafią się zetrzeć praktycznie do nicości. Jakby ktoś szlifierki użył.

Stawiając swoją szklarnie wprowadziłem do fabrycznego rozwiązania kilka modyfikacji, co zostało przetestowane w tym roku z pełnym sukcesem przy wietrze 70km/h. Przy czym już przy tej sile wiatru, sąsiedni polieweglam miał problemy i pogubił kilka wypełnień. Po wprowadzeniu tych ulepszeń sztywność jest porównywalna ze szklaną szklarnią.
Do rzeczy.
1. Podstawą, baza, fundament. Musi być sztywny, ciężki lub mocno powiązany z gruntem. Ja zrobiłem ramę drewnianą z belki 100x100, która zakotwiona jest do ziemi na 6-ciu półmetrowych kotwach. Dwóch silnych chłopa nie jest w stanie ruszyć.
2. Podstawa szklarni dobrze połączona z drewnianą bazą. Ja użyłem wkrętów do drewna z podkładkami w celu powiększenia średnicy łba celem uzyskania większej powierzchni. Obowiązkowo wkręty jak najbliżej pionowych elementów konstrukcji plus dodatkowo jedej pomiędzy nimi. Czyli wychodzi wkręt co 30 cm.
3. Zmieniłem wszystkie nakrętki na samohamujące i uzupełniłem o takie same podkładki dokręcając odpowiednio mocno.
4. Wszystkie wypełnienia poliwęglanowe przyklejone do aluminiowej konstrukcji za pomocą silikonu.
5. Dodatkowe popracować można nad zastrzałami (przekątne elementy szklarni) tak, aby były naprężone. Nie może luźno latać.

Wszystkie wyżej wymienione zabiegi jak narazie owocują bezawaryjnym użytkowaniem. Jak długo? Czas pokaże.
Udoskonalenia powyższe można wprowadzić bez najmniejszego problemu na funkcjonującej już szklarni zakładając, że przy jej wznoszeniu spełniliśmy zalecenia producenta to jest mój pierwszy punkt. Bez spełnienia tego nic nie pomoże.

Jaroz odnośnie Twojej anomalii ktoś doświadczony się wypowie.ja tylko spytam jak to robisz że masz takie zbiory, z szybkiego liczenia wyszło mi że miałeś 13,5 kg z krzaka. To imponujące u mnie 3-4kg to wynik całkiem niezły.

Fina wrote: Sam byłem w szoku, że tak wyszło a porównania żadnego nie miałem bo to była pierwsza uprawa. Osobiście ważyłem najmniejszego i największego lecz ich nie liczyłem na sztuki. Zrobił to junior i myślę że się nie pomylił.
Może to wynikać z faktu dogrzewania szklarni w chłodne dni? Nie mam pojęcia.
Wiem natomiast, że średnia nie zawsze jest skuteczną metodą liczenia.

Wracając do tematu boru.
Nie wiem czy wiecie, że jest on ważnym czynnikiem zapylania.
Często kwiaty niezapylone obumierają właśnie z niedoboru boru.
Dawniej jak miałam więcej czasu biegałam z opryskiwaczem co rano pryskając roztworem Borasolu ( wg Pomidoro) zdecydowanie mniej miałam wtedy niezapylonych, opadających kwiatów, nawet przy upałach.
Niestety teraz z rana mam inne obowiązki.
Bor, podobnie jak wapń słabo przemieszcza się w roślinie i dlatego najlepiej podawać go bezpośrednio na kwiaty.

Mamma wrote:
Nie oceniam, dla mnie Malachitowa ma super smak choć mam jej tylko jeden krzak w tym roku. Najwięcej posadziłem K37 i właśnie Rosamundy F3-4 (bo jest malinowa i bardzo plenna i bezproblemowa)
Z tego roku


zdjęcie drugie to Rosamunda F1, pierwsze F3-4 (znajdę w papierach )

Mam rozamundę f2 . Rzeczywiście krzak bezproblemowy, smak poprawny minusem twarda skóra ,doskonały do długiego przechowywania. Z pięknego, dużego zebrałam nasiona. Wysadzałam do szklarni już z małymi owockami, bo wysiewać je w lutym 4 sadzonki,dlatego te pierwsze dojrzałe dawno skonsumowane.

whitedame wrote:
W dodatku wapń jest antagonistą boru. Nadmiar wapnia blokuje pobieranie boru.

Dzisiaj przekonałem się, że wykonałem oprysk profilaktyczny pomidorów za pięć dwunasta. Dzisiaj, przy podwiązywaniu Seniorów zauważyłem kilka plam ZZ. To są karłowe pomidorki, więc blisko ziemi wilgotność jest większa.

Zainspirowany pomysłem KaLo posadziłem sygnalistów ZZ w najbardziej narażonych miejscach:



Ciekawe jak się to sprawdzi...
Sygnalista sadzony późno więc nie powinien być konkurencją.

del wrote:
Tomek
Wczoraj byłam u sąsiadki, która kupuje gotowe sadzonki na targowisku i niczym nie nawozi - w pewnym momencie to nawet niedożywione ma te krzaki - a też tak jej się robi.
Więc nie jestem pewna czy to przez nawożenie.

U mnie też tak się dzieje. Głównie w odmianach rosyjskich.

Sporadycznie to zawsze to występowało. Ale w szklarni, gdzie mam przenawożone, to istna plaga.

Pozyskiwanie nasion idzie pełną parą. Staram się żeby dawcy byli bez skaz, nie jako pierwsze owoce i co najważniejsze, jak najwcześniej, zanim rozszaleją się choroby, bo mam większą pewność, że nie przeniosą mi żadnego kuku w przyszłym roku

Znalazłem takie coś.
Czy ktoś z Was miał doświadczenia z taką metodą?

A ja inaczej pobieram nasiona, wyciągam nasionka na papierowy ręcznik, drugi nawijam na palec biorę nasionko i wycieram o ręcznik, potem do suszenia.

Jaroz wrote:
U nas już od dawna stosowana jest metoda sadzenia dwóch krzaków przy jednym paliku.
Nie każda odmiana się do tego nadaje.