Forum Ogrodnicze Oaza

Ja rzuciłam okiem na termometr (samochodowy) krótko przed drugą w nocy - było 6 stopni. I gwiaździste niebo, więc się obawiałam, że z begoniami, daliami itepe koniec. Ocaliły je te baranki, co wypełzły nad ranem na niebieskie pastwisko:



Pomidorom nic nie jest, paprykom też.

Teraz usiłują się przedrzeć promyki słońca, marnie im idzie.
Też ciepła życzę.

U mnie Niemiec też obiecywał baranki nad ranem, ale słowa nie dotrzymał. Coś okryłam, coś zostawiłam na pastwę losu, jak wstałam w nocy o 3.30 było na termometrze 3,5 stopnia, czy był mróz nie wiem, to co w pobliżu domu, to przeżyło, 5 dalii w warzywniku też - są osłonięte innymi badylami. Teraz miało być pełne słońce, a nadciągają chmury, coś ten Niemiec mnie zwodzi.

Wczesnym rankiem 6 stopni.Obecnie 13,odczuwalna znacznie niższa. Całkowite zachmurzenie.Prace w warzywniku zbliżają się małymi krokami ku końcowi.

Spokojnego dnia.

Poranek zaczął się z temperaturą +10,4*C. Od godz.8 pada drobny deszcz z małymi przerwami.Słońca oczywuście nie ma a niebo zupełnie zasnute szarymi chmurami.Brak jest wiatru stąd ta temperatura pomimo dużej wilgoci jest znośna.Dziś z powodu deszczu prace ogrodowe odłożone.Spokojnego dnia!!!!

Pogoda we Wrocławiu nie przypomina początku października, a raczej Zaduszki.
Słońce jakby zapomniało wzejść, reflektor z czujnikiem ruchu zapala się cały dzień. Nie to, że bardzo zimno (temperatura nieomal stała, raz kreska poniżej, raz powyżej 10 stopni), ale mżawka i paskudnie niskie ciśnienie. Liście niby nadal w znakomitej większości zielone...



..ale jadąc przelotówką na północ miasta zauważyłam że starczyły te dwie zimniejsze noce, by zafarbować czupryny niektórych drzew na blond.

Dzień taki jak u Ani, ale ok. 11 zaczęło leniwie padać, tak niech pada, tam gdzie darń i drzewa jest sucho, najwyrażniej opady z 13-go w większości popłynęły do Bałtyku. Wszyscy uskarżają się dziś na senność, więc coś jest na rzeczy, ale też dużo chorych osób, nie dajmy się, trzymajcie się ciepło i prawej strony.
P.S. My jeszcze nie grzejemy, ale w kuchni miałam załączony piekarnik, robie marmoladę pigwowo-gruszkową.

Pochmurno ale ciepło, 11 stopni. Od wczoraj siąpi deszczyk, niby niewielki ale na ulicy kałuże więc troszkę wody wsiąknie w ziemię. Tak jak Alicja napisała. Były ulewy ale w ziemi niewiele zostało

U mnie wczoraj zaczęło padać i właściwie siąpi do teraz, momentami tylko trochę silniej padało.
Od południa ma już nie padać, ale słonecznie nie będzie minimum do niedzieli, ale przynajmniej nie zapowiadają przymrozków.

W mojej okolicy pojawiły się grzyby, a w sklepach zaczyna brakować octu Chyba ludzie rzucili się robić przetwory na zimę.

Dziś we Wrocławiu nadal buras, mży, jak w Londynie jakimś. Termometr chyba zastygł na 10 stopniach, nocą i dniem.

Niemiec obiecuje po południu przebłyski słońca - na razie się nie zanosi.
Malutkie radości...



Dużo zdrowia wszystkim, wśród moich znajomych istny pomór

Szaro, mglisto, nie pada. Teraz jakby się odrobinę przejaśniło i od razu słupek rtęci, który stał jak zaklęty na 10 stopniach, ruszył w górę i pokazuje 12,5^oC. Zbyt gruba powłoka chmur ograniczyła dopływ ciepła. Ja prawie cały wrzesień niedomagałam. Teraz 4 tydzień jak ciągnie się już druga infekcja, ale jest znacznie lepiej, mam nadzieję, że ja to coś co krąży już miałam, bo z jednej infekcji wpadłam w drugą. Przy drugiej wszyscy byliśmy chorzy, tylko ja zawsze z powodu zaszłości najgorzej przechodzę te infekcje. Jutro po dzisiejszej przerwie ma u mnie poprawić deszcz nawadnianie, dobrze, jedno wsiąkło, następne niech popada, tylko ta temperatura...

Jest słoneczko i od razu zmiana humoru na plus .Powróciła również chęć do czyszczenia grzybów.Oczywiście mniej od Jacka ale coś się zaczęło.

W nocy padało. W ciągu dnia mżawka, temperatura nie przekroczyła 10 stopni.
Byłam w lesie ale niestety ani jednego grzybka nie znalazłam. Może za kilka dni coś ruszy.
Miłego,spokojnego wieczoru.

Od kilku dni szaro, dzień nie przypomina dnia. Na niebie wiszą ciężkie szaro-czarne chmury.
Nie pada, jest sucho: chciałam syna na odjezdnym zaprząc do przesadzania truskawek i nic z tego, piaseczek suchuteńki, trzeba czekać.
Po 13 poszłam na chwilę do lasu i było tak szaro, że grzyby rozdeptywałam, ze wzrokiem, jeszcze ok.

Dobrze Józku napisałeś, że każdy promień słońca, który choć na chwilę przedrze się przez chmury ładuje nas pozytywnie.

Końcówka przerabiania, jeszcze zostały grzyby, papryka i jabłka.




Zaczęły się rydze , dwa lata temu w jeden dzień zerwałam 8 wiader. To był największy zbiór do tej pory.




Ciepłego wieczoru

U mnie drugi dzień z rzędu pada, siąpi, kropi.Na niebie mokre szmaty, a nie chmurki. Na szczęście nie wieje, brak przymrozków. Jest nadal zielono Mam nadzieję w sobotę zajrzeć chociaż na chwilę do lasu na grzybki - może chociaż kilka sztuk będzie, po lesie - działka, miejscówkę na czosnek i cebulkę trzeba uszykować.

Szaro, buro i ponuro…
Noc bez deszczu.
Od rana lekka mżawka, na liczniku aktualnie +10,1°C, nad miastem ciężkie chmury, nie ma szans na zobaczenia słońca.
Fatalna pogoda w większości Polski trwa i w piątek się to niestety nie zmieni. Nie dość, że będzie zimno i lokalnie nawet w pełni dnia odnotujemy mniej niż 10 st. C, to jeszcze zbliżą się do nas następne fronty atmosferyczne. Oznacza to nową porcję deszczu, który szczególnie na południowym wschodzie popada intensywnie.




Miłego piątku !

Mirek już w zasadzie napisał za mnie, jak jest, bo odrobinę na północny wschód, czyli we Wrocławiu, identycznie, jak u niego.
Ciśnienie tak niskie, że wstałam, nakarmiłam i wypuściłam suki do ogrodu, wypiłam kawę - i wpełzłam z powrotem do łóżka, co mi się nie zdarzyło od wieków.
Cóż zrobić, trzeba przetrwać do poniedziałku, z nadzieją, że tym razem Niemiec się nie myli obiecując powrót słońca.
Troszkę koloru zostawiam z życzeniami dobrego piątku.

Wstałam, pobrałam wyciągi, zrobiłam przelewy i tak zmarzłam, że niezależnie od Ani o 7.30 zrobiłam to samo co ona w celu zagrzania się. Coś kapie z nieba, a na termometrze na ścianie 8,9^o C, to ja już potrzebuję rękawiczek, bo mi dłonie marzną.

Ja wróciłam do domu po grzybowej wyprawie i pierwsze co zrobiłam, to odpaliłam CO, bo w domu było zaledwie 17*. Na zewnątrz marne 11* i pada deszcz. U mnie przymrozku ostatnio nie było, bo widzę, że dalie dalej kwitnące
Muszę teraz się ogarnąć i wygłaskać stęsknionego Deksterka.
Spokojnego dnia